Wpis z mikrobloga

Grałem w piłkę z kumplami swojego brata pewnego razu... Byłem bramkarzem i wynik meczu był 4-4. Bardzo chciałem, żeby wtedy moja drużyna wygrała, by móc poczuć się choć raz jak nie aż taki przegryw, jakim jestem do dziś. I stało się! Sytuacja sam na sam, tamten okiwał ich bramkarza. Pusta bramka! I... Strzelił w poprzeczkę i kontratak na moją bramkę. Zacząłem drzeć mordę niemiłosiernie. Już byłem w ogródku i witałem się z gąską. Zacząłem wyzywać od cweli tego, co walnął w poprzeczkę (Na 100%) celowo, zamiast do bramki. Ich kontra nie przyniosła zwycięskiego gola, bo obroniłem. Podałem do obrońcy który krzywo na mnie patrzył, ale ten zamiast podać piłkę do kogoś z moich, to wpakował ją z uśmiechem do mojej własnej bramki, przerywając mecz, zarazem go przegrywając. Okazało się, że ten którego wyzywałem od cweli to był jego brat. #!$%@? takiemu jak ja to wiatr w oczy i #!$%@? w dupę zawsze
#przegryw
  • 7