Wpis z mikrobloga

10 najbardziej kontrowersyjnych wyborów prezydenckich w historii USA

Odcinek VI: Wybory prezydenckie w USA w 1912 roku – Woodrow Wilson vs Theodore Roosevelt

W szóstym odcinku serii wkraczamy już w XX wiek, a konkretniej przenosimy się do czasów tuż przed wybuchem I wojny światowej – do wyborów z 1912 roku, które chociaż nie były kontrowersyjne w obszarze ostatecznego wyniku elekcji czy dziwactw amerykańskiego systemu wyborczego, to jednak zasługują na uwagę z kilku powodów.

W latach 1901 – 1909 urząd prezydenta sprawował niezwykle popularny republikanin Theodore Roosevelt, który jednak złożył przysięgę nieubiegania się o trzecią kadencję (limit dwukadencyjności amerykańskich prezydentów wprowadzono dopiero w 1951 roku za pomocą 22. poprawki do Konstytucji USA). Jako swojego następcę wskazał własnego Sekretarza Wojny, Williama Howarda Tafta, który wygrał wybory prezydenckie w 1908 roku i utrzymał Biały Dom w rękach republikanów.

Za czasów prezydentury Tafta, niegdyś bliskiego przyjaciela i sojusznika politycznego Roosevelta, ich drogi zaczęły się rozchodzić, efektem czego stali się liderami dwóch skrzydeł Partii Republikańskiej: Taft przewodził skrzydłu konserwatystów, optującemu za wysokimi cłami, walczącemu ze związkami zawodowymi oraz sprzeciwiającemu się wybieraniu sędziów w wyborach powszechnych; z kolei skrzydło Roosevelta zwane było „postępowym” i promowało prawa pracownicze (m. in. te dotyczące kobiet i dzieci), ochronę przyrody, było bardziej przychylne związkom zawodowym i postulowało wybór sędziów w wyborach powszechnych (zamiast wskazywania ich przez prezydenta czy gubernatorów).

Mimo wysiłków Roosevelta, podczas krajowej konwencji Partii Republikańskiej nominację prezydencką zdobył Taft, w związku z czym jego były szef założył własną Partię Postępu, pod której sztandarem postanowił wystartować w wyborach prezydenckich.

Na przeciwległym biegunie politycznym również nie brakowało sporów, jednak Partia Demokratyczna ostatecznie uchroniła się przed rozłamem. Pierwotnie kandydatem na prezydenta miał być Champ Clark, Spiker Izby Reprezentantów, jednak w ciągu kilkudziesięciu głosowań na partyjnej konwencji nie był on w stanie zdobyć wymaganej większości 2/3 głosów delegatów (głównie ze względu na to, że był kandydatem kojarzonym z Wall Street). Ostatecznie, w 46. głosowaniu, na kandydata Demokratów wybrany został gubernator New Jersey – Woodrow Wilson.

Ostatnim liczącym się kandydatem był Eugene V. Debs z Socjalistycznej Partii Ameryki, która stanowiła koalicję małych lokalnych partii z uprzemysłowionych regionów i cieszyła się przyzwoitym poparciem, zwłaszcza na Środkowym Zachodzie USA.

Najjaśniejszą gwiazdą kampanii wyborczej był pełen wigoru Roosevelt, zaciekle walczący o głosy swojej byłej partii; Wilson z kolei szedł po prezydenturę z hasłami reformy celnej, biznesowej i bankowej. Kampania Tafta była raczej cicha i skupiała się przede wszystkim na dyskredytowaniu Roosevelta oraz postulacie wzmocnienia władzy sądowniczej. Debs, reprezentujący ubogą Partię Socjalistyczną, nie mógł sobie pozwolić na spektakularną kampanię; jej największym sukcesem był wiec w Nowym Jorku, gdzie 15 000 ludzi śpiewało „Marsyliankę” i „Międzynarodówkę”.

Najciekawszymi wydarzeniami kampanii była śmierć urzędującego wiceprezydenta, Jamesa S. Shermana (którego miejsce u boku Tafta zajął Nicholas M. Butler), a także nieudana próba zamachu na Theodora Roosevelta.

Podczas jednego z wieców wyborczych, 14 października 1912 roku w Milwaukee w stanie Wisconsin, były prezydent został postrzelony w klatkę piersiową przez lokalnego barmana, Johna Schranka. Gdy Roosevelt, doświadczony myśliwy i anatom, zorientował się, że rana jest niegroźna, poinformował spokojnie publiczność, że właśnie został postrzelony, po czym dokończył swoje ponad 90-minutowe przemówienie (kula została spowolniona przez futerał na okulary i kopię opasłego przemówienia, które Theodore trzymał w kieszeni – pocisk utkwił w jego mięśniach klatki piersiowej, gdzie pozostał do końca życia Roosevelta). John Schrank został uznany za niezrównoważonego psychicznie i resztę życia spędził w szpitalu psychiatrycznym.

Ostatecznie wyniki wyborów z 1912 roku prezentowały się następująco:

– Woodrow Wilson – 41,8% głosów w głosowaniu powszechnym i 435 (z 531 ogółem) głosów elektorskich;
– Theodore Roosevelt – 27,4% głosów w głosowaniu powszechnym i 88 głosów elektorskich;
– William Howard Taft – 23,2% głosów w głosowaniu powszechnym i 8 głosów elektorskich;
– Eugene V. Debs – 6,0% w głosowaniu powszechnym i 0 głosów elektorskich.

28. prezydentem USA został więc wybrany Woodrow Wilson.

Tak jak wspomniałem na początku, wybory z 1912 roku zostały zapamiętane z kliku powodów:

1. William Howard Taft uzyskał najgorszy wynik w historii spośród wszystkich prezydentów, którzy ubiegali się o reelekcję.
2. Po raz pierwszy od czasów wojny secesyjnej i po raz ostatni w historii kandydat jednej z dwóch głównych partii zakończył wybory prezydenckie na miejscu innym niż pierwsze lub drugie.
3. 6% Eugene’a Debsa to najlepszy wynik w historii Socjalistycznej Partii Ameryki, która wystawiała swojego kandydata w 14 wyborach prezydenckich w latach 1900 – 1956 (w 1924 roku popierany przez socjalistów Robert M. La Follette uzyskał 16,6% głosów, ale startował on jako wspólny kandydat Partii Postępu, Socjalistycznej oraz Rolniczo-Robotniczej).

Woodrow Wilson rządził przez dwie kadencje, które zostały zapamiętane głównie przez wprowadzenie prohibicji, nadanie pełnych praw wyborczych kobietom czy powołania Ligi Narodów.

Założona przez Roosevelta Partia Postępu przestała się liczyć i ostatecznie rozpadła się w 1920 roku (później istniały jeszcze dwie partie o tej nazwie). Sam Roosevelt po wybuchu I wojny światowej wyraził chęć dowodzenia amerykańskimi wojskami we Francji, jednak nie uzyskał aprobaty prezydenta Wilsona.

William Howard Taft w 1921 roku został mianowany na Prezesa Sądu Najwyższego USA, co uważał za swoje życiowe osiągnięcie, przebijające nawet prezydenturę.

W 1918 roku Eugene V. Debs za swoje antywojenne przemówienia został aresztowany (na mocy zapisów ustawy antyszpiegowskiej) i osadzony w więzieniu w Atlancie. Siedząc za kratkami, kandydował w wyborach prezydenckich w 1920 roku (zdobył 3,4% głosów powszechnych).

Poniżej: zdjęcie RTG klatki piersiowej Theodore’a Roosevelta wykonane po opisanym wyżej zamachu, z zaznaczonym pociskiem.

*

Odcinek I: Rok 1800: Jefferson vs Burr
Odcinek II: Rok 1824: Adams vs Jackson
Odcinek III: Rok 1860: Lincoln vs Breckinridge
Odcinek IV: Rok 1876: Hayes vs Tilden
Odcinek V: Rok 1888: Harrison vs Cleveland

*

#amerykanskiehistorie #historia #usa #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #gruparatowaniapoziomu #wybory
Wariner - 10 najbardziej kontrowersyjnych wyborów prezydenckich w historii USA

Odc...

źródło: comment_1605264010PF6J8OZfUq4jFGEulDJeML.jpg

Pobierz
  • 30
  • Odpowiedz
@dejson: Pewnie dla przeciętnego zjadacza chleba nie były dostępne, ale były prezydent raczej nie miał problemu z dostępem do najnowszych zdobyczy medycyny ;) (Roentgen dokonał swojego odkrycia pod koniec XIX wieku).
  • Odpowiedz
@Precypitat: @Wariner: że sam Roentgen odkrył promieniowanie pod koniec XIXw to pamiętałem. Zdziwiło mnie, że już ~20 lat później istniała komercyjna aparatura korzystająca z tego odkrycia. Jakoś dopiero koniec XXw. kojarzy mi się z szybką adaptacją zdobyczy nauki do codzienności
  • Odpowiedz
@Wariner: A tak trochę BTW: dlaczego w USA nie ma drugiej tury wyborów prezydenckich? I co by się tam musiało zmienić, żeby było tam coś takiego jak druga tura wyborów?
  • Odpowiedz
  • 4
@Trojden: Ordynacja wyborcza - do zwycięstwa w wyborach potrzeba >50% głosów elektorskich, jak nikt ich nie uzyska, to „dogrywka” jest w Izbie Reprezentantów (zdarzyło się to dwa razy, plus raz powołano specjalną komisję do rozstrzygnięcia wyniku wyborów - wszystkie te przypadki już opisałem w poprzednich odcinkach). Głosowanie powszechne nie ma bezpośredniego wpływu na wynik wyborów, możesz mieć więcej głosów ludzi, a i tak przegrać wybory (jak np. Clinton 4 lata temu).
  • Odpowiedz
@Wariner:

Żeby to zmienić, potrzeba by uchwalić poprawkę do Konstytucji USA, co jest bardzo mało realne.


Niekoniecznie, każdy stan ma dowolność w sposobie wyboru elektorów. Zdaje się więc że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby poszczególne stany ustaliły że będą organizować drugą turę. (mogą również ustalić wybór elektorów w wyborach proporcjonalnych, albo głosowaniem w parlamencie stanu, albo rzutem monetą...)
  • Odpowiedz
  • 1
@tutacutu: Gdyby wszystkie stany się dogadały, że wybierają elektorów na podstawie wyborów głosowania powszechnego w całym kraju, to wtedy faktycznie decydowałoby głosowanie powszechne, ale umówmy się - to również mało realne.

Obecnie rzadko zdarza się, żeby niezależni kandydaci zgarniali na tyle dużo głosów, aby ich wyborcy byli decydujący w potencjalnej drugiej turze w danym stanie. Poza tym dwie główne partie mają zbyt duże wpływy, żeby to przeszło.
  • Odpowiedz