Wpis z mikrobloga

Dzisiaj riwjułuję Bentley For Men Intense, bo potrzebowałem czegoś dobrego do cięcia drewna przed zimą.

Otwarcie jest bardzo alkoholowe, ale na początku go zupełnie nie zrozumiałem, myślałem że to po prostu zwyczajny alkohol w perfumach jako rozpuszczalnik i dopiero mirki na tagu mnie naprostowały (no i wwąchiwanie się w korek). Całe clou tego otwarcia to konkretnie rum. I rzeczywiście, daje rumem aż za mocno od kiedy po raz pierwszy skojarzyłem, że to faktycznie rum. Obok tego rumu jest wiercący w nosie zapach starej baby z tramwaju, prawdopodobnie pieprz. Obie nuty odparowują bardzo szybko, praktycznie w tempie alkoholowym, tak jakby dawały podkład do tego co nas czeka.

A to co właściwie następuje później jest lekko zaskakujące. Bardzo dużo cedru, ale naprawdę dużo, wspieranego przez sporo kadzidła. Do tego dochodzi aromat kurtki skórzanej z grubej skóry (np. na motocykl). Gdzieś tam z boku czuć cytrusy, ale jest to chyba tylko bergamotka tańcząca z cedrem po moim nosie. Całość kompozycji dla mnie daje bardzo specyficzny aromat - podgrzanego pyłu sosnowego, takiego świeżego z krajzegi czy też lekko przegrzanego papieru ściernego od szlifowania sosny zatkanego żywicą i opiłkami. Zapach jest po prostu mega, trochę otulający, bardzo ciepły i troszeczkę słodki. Na koniec dnia przy samej skórze czuć olejek cedrowy, jakąś słodycz i kwiaty, których ja zupełnie nie czuję wcześniej.

Perfumy są dość mocne, nie trzeba używać ich dużo i wytrzymały ze mną pachnąc mocno przez 5 godzin, a przez kolejne 2 jeszcze się tląc. Potem czuć je raczej na skórze. Może to kwestia mojej skóry, ale po tym gęstym zajzajerze wydobywającym się spod korka spodziewałem się jednak bardziej 7 godzin. Co nie zmienia faktu, że obiektywnie dalej jest bardzo okej.

Perfumy są raczej zimowe, mięsiste i dość przyduszające, ale nie jakoś dramatycznie. Od pewnego momentu nie palę i jestem z tego dumny, ale wydaje mi się, że to mogą być dobre perfumy dla palacza, bo będą się dobrze komponować z dymem i nie będą go zasłaniać (o ile to zaleta?).

A z dziwnych rzeczy, to mnie trochę na klacie piecze po psiknięciu. Nie wiem czy to alkohol, czy pieprz, czy coś innego, czy na coś jestem uczulony, ale troszeczkę piecze. Nie robi się czerwone, nie boli, nie puchnie ani nic. Pierwszy raz tak mam.

Zbierając to wszystko do kupy, to są kolejne perfumy, które bardzo mi się spodobały. Nie są zupełnie w moim stylu i raczej będę je nosić od wielkiego dzwonu, ale nosić będę. Otwarcie dla mnie jest prawie odrzucające, ale to co się dzieje dalej jest naprawdę cudowne. Bardzo lubię zapachy drewniane i skórzane, więc ten Bentley to prosto w moje proste gusta. I jeszcze jakby tego było mało, to jest taki w sam raz - taki nie za słodki, nie za kwaśny, nie za duszny. Daję okejkę.

#perfumy
#perfumychacharskie <- do czarno
ChacharZWarszawy - Dzisiaj riwjułuję Bentley For Men Intense, bo potrzebowałem czegoś...

źródło: comment_1603658999hWMSwGzwIffoJC9t00fAYN.jpg

Pobierz
  • 6
@Jampetrarka: niestety nie mam szwagra. Chyba, że to ja będę tym skacowanym szwagrem ( ͡° ͜ʖ ͡°) Mam cichą nadzieję, że na mnie układają się lepiej :D

@tangofever: nie miałem styczności z normalnym, tylko z Intense. Dla mnie jest dosłownie na styk - 6 psiknięć i nie więcej. Tylko tego pieczenia nie rozumiem xD A normalnego muszę po prostu spróbować po jakiejś przerwie od Intense, bo