@cheeseandonion: Jaki jest sens ostrzenia współczesnych żyletek? Już pomijam cenę jednostkową.
Przecież obecnie żyletki są ze stali nierdzewnej i często mają platynowane krawędzie. Jedno takie ostrzenie i żyletka jest do wyrzucenia.
Taka ostrzałka ma sens przy żyletkach z blachy stalowej. Tylko raz, że są bardzo trudno dostepne, dwa że nie należą do jakoś zadziwiająco tańszych, a trzy....no kurde chciałoby mi się suszyć żyletkę tylko po to, żeby raz na jakiś
Taki sam, jak przy chodzeniu do fryzjera nazwanego barberem, który ostrzyże cię tak samo, ale skasuje 2-3x drożej xD
@tellet: jak się robi jakieś wieśniak cut czy inne góra długo boki krótko to się tak mówi xD ja robie dość trudne fryzury i większość fryzjerek po prostu #!$%@? je robiła np cieniowanie czy modelowanie one potrafią robić tylko na 0 ewentualnie długie włosy XD poza tym barber zajmuje się też
@murzynekkk: +1 barber właśnie się wyróżnia tym, że jest obcykany w klasycznych męskich fryzurach, wszelkim modelowaniem z użyciem pomad, do tego brody itd.
A to od początku nie było tak, że żyletki z założenia miały być jednorazowe, a do ostrzenia jest brzytwa?
Dokładnie. To miał być wynalazek dla wojska (przykładowy zestaw maszynki dla wojska z fotki niżej) gdzie trudno utrzymać brzytwę w należytej kondycji jak siedzisz dwa lata w okopie. W 1901 chyba gillette opatentował coś co nazwali "safety razor" czyli "bezpieczna brzytwa". Już wtedy żyletki były tanie. Ale to nie znaczy, że były łatwo dostępne. Większość produkcji zgarniało wojsko, a przemysł i tak potrzebował stali na zbrojenia, a nie na przyrządy higieniczne. Coś jak srajtaśma w PRL-u. Niby nie kosztowała milionów, ale weź gdzieś dostań. I wtedy pojawiły się ostrzałki. Z pewnością większość z was zna magiczne pudełeczka ze sznurkiem do ostrzenia żyletek. To była alternatywa dla golenia się tępą
@wojtoon: poszukuję czegoś ostrzejszego ale dobrze by było jakby były w podobnej cenie do wilkinsona bo znowu płacić 10zł za 5 żyletek nie zamierzam ( ͡°͜ʖ͡°)
Komentarz usunięty przez autora
Jaki jest sens ostrzenia współczesnych żyletek?
Już pomijam cenę jednostkową.
Przecież obecnie żyletki są ze stali nierdzewnej i często mają platynowane krawędzie. Jedno takie ostrzenie i żyletka jest do wyrzucenia.
Taka ostrzałka ma sens przy żyletkach z blachy stalowej. Tylko raz, że są bardzo trudno dostepne, dwa że nie należą do jakoś zadziwiająco tańszych, a trzy....no kurde chciałoby mi się suszyć żyletkę tylko po to, żeby raz na jakiś
@wojtoon: Taki sam, jak przy chodzeniu do fryzjera nazwanego barberem, który ostrzyże cię tak samo, ale skasuje 2-3x drożej xD
Gościu, uwierz mi, że mam jakieś pojęcie o żyletkach bo tylko nimi się golę od kilkudziesięciu lat i trochę siedzę w branży.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/%C5%BByletka
Zdajesz sobie sprawę z tego, że żyletki z czystej stali węglowej praktycznie wyginęły kilka dekad temu? Pierwsze nierdzewki to
@tellet: jak się robi jakieś wieśniak cut czy inne góra długo boki krótko to się tak mówi xD
ja robie dość trudne fryzury i większość fryzjerek po prostu #!$%@? je robiła np cieniowanie czy modelowanie
one potrafią robić tylko na 0 ewentualnie długie włosy XD
poza tym barber zajmuje się też
@wojtoon: A to od początku nie było tak, że żyletki z założenia miały być jednorazowe, a do ostrzenia jest brzytwa?
Komentarz usunięty przez autora
Dokładnie. To miał być wynalazek dla wojska (przykładowy zestaw maszynki dla wojska z fotki niżej) gdzie trudno utrzymać brzytwę w należytej kondycji jak siedzisz dwa lata w okopie. W 1901 chyba gillette opatentował coś co nazwali "safety razor" czyli "bezpieczna brzytwa".
Już wtedy żyletki były tanie. Ale to nie znaczy, że były łatwo dostępne. Większość produkcji zgarniało wojsko, a przemysł i tak potrzebował stali na zbrojenia, a nie na przyrządy higieniczne. Coś jak srajtaśma w PRL-u. Niby nie kosztowała milionów, ale weź gdzieś dostań. I wtedy pojawiły się ostrzałki. Z pewnością większość z was zna magiczne pudełeczka ze sznurkiem do ostrzenia żyletek. To była alternatywa dla golenia się tępą
Chciałbym sobie prawdziwy pędzel kupić ale jakoś tak mi nie po drodze