Wpis z mikrobloga

Nie cierpię gdy pierwsze dni pracy zlecą mi bez przeszkód, a ostatni w dzień (a tym bardziej praca na nocnej zmianę) będę się tylko denerwować. Tak miałem w ten weekend. W piątek i sobotę dobrze mi się pracowało z mogą brygadą, były śmichy-chichy, ogólne luźna atmosfera, natomiast w niedzielę już nie chciałem mieć z niektórymi nic wspólnego. Rozumiem, że każdy był już zmęczony tym weekendem, niektórzy tak jak ja byli poddenerwowani, ale znalazły się też dwa osobniki, których najchętniej bym rozniósł. Stali z daleka i przyglądali mi się jak pracuję i robili sobie ze mnie podś#!$%@?, a dzień wcześniej normalnie z nimi gadałem. Tak jest kiedy ktoś zrzuca swoja maskę i pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Oczywiście udawałem, że tego nie widzę, ale i tak wszystko się we mnie zbierało. Najgorsze, że kiedy dałem upust złości stała ze mną starsza kobieta, naprawdę w porządku, do której nic nie mam. Właśnie wtedy co chwile moja maszyna zaczynała szwankować i musiałem ją szybko naprawiać. Tak bardzo mnie irytowała ta złośliwość rzeczy martwych, że za każdym razem jak mi się popsuła przechodziłem z polszczyzny na łacinę podwórkową. Ta starsza pani się tylko śmiała i starała się mnie uspokoić - ma ona dużo dłuższy staż pracy w tym zakładzie niż ja, więc rozumiała jakie to frustrujące. Tak czy inaczej po zejściu z maszyny czułem się podle, że przyszło mi kląć wniebogłosy jak jakiś bamber (w pejoratywnym tego słowa znaczeniu). Niestety, już tak mam - na pozór miły i spokojny facet, ale potrafię naprawdę wybuchnąć i już nie raz miałem przez to w pracy nieprzyjemności.
#przegryw #pracbaza #zlynawyk #zycieprzegrywa
CulturalEnrichmentIsNotNice - Nie cierpię gdy pierwsze dni pracy zlecą mi bez przeszk...
  • 1