Wpis z mikrobloga

#perfumyptasznika #perfumy 52 / 50

Serge Lutens Datura Noir (2001)

Wydaje mi się, że w recenzjach było trochę mało perfum białokwiatowych, a już w ogóle nie było niczego o zapachu tuberozy. Nie było też niczego tak mocno odchylonego w damską stronę no i od dawna nie było nic od Serge’a Lutensa. I to właśnie dlatego wracam do Was z zapachem Datura Noir – zasługuje on na uwagę, choć wcale nie jest jakiś rewelacyjny i na pewno nie jest to czołówka spośród tego, co z oferty francuskiego perfumiarza udało mi się w ogóle poznać.

Czytałem kiedyś, że kwiat tuberozy to jedyny kwiat, z którego nadal wydobywa się aromat, zatapiając go w tłuszczu – wcześniej robiono to między innymi z kwiatem jaśminu, ale w jego przypadku ostatecznie postawiono na bardziej „przemysłowe” metody pozyskiwania absolutu. Na pewno zapadło mi w pamięć to, że z jakiejś tony kwiatów uzyskuje się nawet nie pół kilo absolutu i to od razu przywiodło skojarzenia z szafranem, czyli najdroższą przyprawą świata. Tuberoza zawsze na swój sposób w mojej głowie była wyjątkowa, delikatna i tajemnicza i miałem dosyć spore oczekiwania wobec tego szlachetnego składnika.

Pamiętam, że Datura Noir sprawdzaliśmy w S z dziewczyną, bo szukaliśmy dla niej czegoś w klimacie białych kwiatów i chciałem trochę poznać jej oczekiwania. Pierwsze skojarzenia po pierwszym psiku nie były najlepsze. Trwało to kilka sekund, ale nie mogliśmy oboje pozbyć się wrażenia, że DN wali… kiblem (tak, tak, znów ta nuta) xd. Na szczęście to wrażenie szybko minęło; myślę, że taka jest właściwość białych kwiatów, że ich pierwsze uderzenie może przyprawić o ból głowy albo wywołać nieprzyjemne skojarzenia (z jaśminem też tak mam). Wystarczyło poczekać kolejne pół minuty, by z tych kwiatków zaczęła się wyłaniać piękna, migdałowa słodycz jak z linii L’Homme Ideal od Guerlain. Po chwili wchodzi także kokos i całość jest dzięki temu słodkawa, migdałowa, kwiatowa ale i nieco egzotyczna. Przypisałbym to także dobrze znanym wanilii i tonce, które nie wybrzmiewają w całości jakoś wyraźnie, ale na pewno nie ujmują kompozycji słodyczy – wręcz przeciwnie. Ciężko natomiast się wypowiedzieć na temat osmantusa, który - zdaniem użytkowników – jest mocno zaznaczony w piramidzie zapachowej, a nigdy nie miałem okazji zapoznać się z wyodrębnioną nutą tej chińskiej rośliny.

Jeśli natomiast chodzi o cechy użytkowe – Datura Noir może pochwalić się porządnymi parametrami, ale bez jakiegoś większego szału (na pewno trwałość jest lepsza niż projekcja). Na ich konto leci także spory plusik za uniwersalność, bo nie odchyla się to ani w stronę słodkiego zimowca, ani jakiegoś egzotycznego letniaka. Proporcje wyważone są naprawdę dobrze i dzięki temu Datura Noir można spokojnie nosić przez cały rok. Trudno mi też znaleźć coś, co przypomina je w choćby 50 proc. Najbliższe mi skojarzenie to Soleil Blanc od Toma Forda, to nie do końca to, choć myślę, że za to skojarzenie nie grozi mi Sztum, albo – co gorsza – banicja i niesława w tej perfumowej społeczności ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ocena zapachu: 6,5 / 10
Trwałość: 7 / 10
Projekcja: 5,5 / 10 (zapach szybko staje się bliskoskórny i dosyć długo się trzyma)

Cena :250 ml za 50 testera
Fragrantica
Parfumo
ptasznik1000 - #perfumyptasznika #perfumy 52 / 50

Serge Lutens Datura Noir (2001)
...

źródło: comment_1600763341b74oVfgM07tiwHub9G6zLI.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach