Wpis z mikrobloga

Pewnego dnia wstałem sobie z łóżka i jak zwykle poszedłem do kuchni. Byłaby to całkowicie normalna aktywność, gdyby nie fakt, że przy kuchence wpadłem na jakiegoś typa. W mojej kuchni stał jakiś całkowicie nieznajomy koleś i robił sobie jajecznicę. Był gigantyczny, umięśniony jak jasny #!$%@? i niesamowicie szeroki w barach. Myślę, #!$%@?, chyba pomyliłem mieszkania, ale po krótkich oględzinach wyeliminowałem tę opcję. Wszystko wyglądało jak moja kawalerka, no chyba że obudziłem się u kogoś, kto miał tak samo #!$%@? gust jeśli chodzi o wystrój wnętrz jak ja. Zastanowiłem się czy czegoś mu nie powiedzieć, nie zapytać co tu robi, ale facet zachowywał się tak pewnie, że trochę mnie to onieśmielało. No po prostu głupio mi trochę było, że nie wiem co ten człowiek robi w moim mieszkaniu i zjadłem sobie płatki z zimnym mlekiem bo jak już wspomniałem kuchenka była zajęta.
Gdy wychodziłem zastanowiłem się czy jest sens, żebym w ogóle zamykał drzwi na klucz bo gdyby koleś chciał wyjść to nie będzie miał jak. Na wszelki wypadek zamknąłem drzwi tylko na górny zamek bo do niego miałem akurat dorobiony klucz, który położyłem na szafce w przedpokoju. W drodze do pracy zacząłem się trochę zastanawiać nad całą sytuacją, ale mój szef wydarł na mnie #!$%@?ę o jakąś głupią pierdołę i sprawa enigmatycznej osoby w moim domu zeszła na dalszy plan.
Przypomniałem sobie o niej dopiero jak wróciłem do domu. Gość siedział sobie na kanapie, z nogami na stole i oglądał telewizję. W łapie ściskał pudełko lodów, które od miesiąca trzymałem w zamrażarce. Pomyślałem, że w sumie #!$%@?, jak miał ochotę to niech sobie je. Otworzyłem lodówkę i ogarnąłem że #!$%@?ł też cały słoik ogórków kiszonych i pęto kiełbasy, którą miałem sobie podsmażyć na obiad. Musiałem więc zamówić pizzę i jak tylko przyszła to mój nowy współlokator natychmiast odebrał ją dostawcy z rąk, wziął sobie trzy kawałki i bez słowa oddał mi resztę. Głupio było mi cokolwiek powiedzieć bo w sumie miło z jego strony, że nie wziął całej. Pokiwałem więc głową i siadłem do kompa.
Wieczorem zaprosił do mn-siebie paru kolegów i razem oglądali sobie jakiś mecz w telewizji. Bałem się trochę wyjść z pokoju, więc do późna siedziałem na jutubie i oglądałem jakieś głupie filmy. Gdy wstałem następnego dnia miałem małą nadzieję, że może to wszystko był tylko jakiś głupi sen, ale nie. Typ siedział w kuchni i smarował kromki chleba pastą z awokado. Uśmiechnąłem się z aprobatą, że ją docenił, bo nie każdy lubi.
Od tamtego momentu typ nie opuścił mojego mieszkania. Czasem wychodził do sklepu i kupował jakieś pojedyncze produkty. Czasem po sobie zmywał, czasem nie. Żyliśmy w swoistej symbiozie. On brał ode mnie w zasadzie wszystko, a w zamian nie musiałem się tłumaczyć z tego, że nie wiem kim jest i pytać jak znalazł się w moim mieszkaniu, co w nim robi i jak długo zamierza zostać. Idealna równowaga.
Jak raz poszedłem na kluby i wróciłem z jakąś dupą do nas na chatę to nagle dostałem sraczki bo mój nowy ziomek #!$%@?ł wszystkie produkty z dobrą datą ważności i została dla mnie tylko przeterminowana śmietana osiemnastka. Jak siedziałem w kiblu to usłyszałem jakieś jęki z mojego pokoju i okazało się, że facet rucha sobie radośnie laskę, którą przyprowadziłem. Uśmiechnąłem się pod nosem i wróciłem do srania. Niech se chłopak pokorzysta, jak i tak nie dałbym dziś rady. Potem mi się to opłaciło bo opowiadała na mieście jak ją dobrze wyruchali i wszystkie zasługi spadły na mnie bo wszyscy widzieli jak wychodzimy razem z klubu. Więc jakby nie patrzeć, typ podniósł mi szacun na mieście i, nie ukrywam, delikatnie ego.
W pewnym momencie zacząłem się poważnie zastanawiać czy nie zapytać kim jest, ale mieszkaliśmy już razem prawie dwa lata i trochę głupio po takim czasie się pytać o takie rzeczy. Co prawda nie odezwaliśmy się do siebie ani razu, ale spędziliśmy razem dwie wigilie, nawet sobie prezenty na Mikołajki kupowaliśmy. Poszedł nawet ze mną poświęcić koszyczek na Wielkanoc. Nasza więź była już zbyt mocna by niszczyć ją teraz tak banalnymi pytaniami jak “kim jesteś”, “jak się nazywasz” itd.. Tak się po prostu nie robi.
#pasta #heheszki
  • 5