Wpis z mikrobloga

I pyk dzień 3 microdosowania lsd (ʘʘ) 12.09 Pobudka o 11:30, pierwsza rzecz którą zrobiłem to wypicie 10 ml czyli ok 12 ug. Wiadomo potem szybkie ogarnięcie i śniadanko z siostrą. Gatka się nie klei, ja zamyślony o planach na dzisiaj, jak coś się pytała to dawałem krótką 1 zdaniową odpowiedź.


Do ok 13:20 przeglądałem portal ze śmiesznymi obrazkami zwany wykop peel więc raczej nic ciekawego

13:30 wyprawa do hipermarketu z 2 osobami dajmy im na imię Aneta i Karol, cel: zakup podstawowych produktów które ułatwią przeżycie oraz zrobienie picki ( ͡° ͜ʖ ͡°).

Wchodzę, dezynfekuję ręce i idę. Aneta i Karol gadają o czymś a ja idę rozkojarzony. Rozdzielamy się, ja idę z Anetą do lodówek po jakieś wędliny jeśli dobrze pamiętam. Na pytania nadal odpowiadałem krótko, jednym zdaniem. Nie wiem czy po prostu mi się akurat gadać nie chciało czy to może raczej jakiś negatywny efekt mikrodawki? ( ͡º ͜ʖ͡º)

o 14:00 zaczęło się przedłużanie rozmowy oraz uczucie senności
Nie pamiętam sytuacji związanej z tym zapiskiem ( ͡° ʖ̯ ͡°). Chodziłem sobie między tymi regałami taki zamyślony, zamulony. A co do rozmowy nie pamiętam nic XD.

14:30, wracamy na właściwe tory ( ͡° ͜ʖ ͡°), na myśl o piccie oraz wyjściu do ludzi których jeszcze nie znałem, zacząłem czuć się coraz lepiej. Zaczynam robić pickę, szczegóły co do przygotowania oszczędzę żeby nikt tu się głodny nie zrobił, powiem tylko, że podczas przygotowywania dawałem Anecie dużo ciekawostek i tipów co do robienia picki bo nigdy nie robiła domowej. To był ten stan który tak bardzo sobie cenie przy microdawkach (ʘʘ).
16:00 Picka zjedzona idę w umówione miejsce. Słuchawki na uszy i włączam sobie chillowe nutki B.R.O, ciarki przechodziły mocno, wczucie w muzykę było jak najbardziej, aż mną lekko bujało. Po drodze ogólnie mówiąc miałem stan cieszenia się życiem, piękne są te wszystkie pozytywne myśli, bardzo przyjemnie uczucie robią na całym ciele.

16:30 Jestem na miejscu, znajoma dajmy jej Justyna też jest. Idziemy razem spotkać tych ludzi których nie znamy, a dokładniej mówiąc to jakieś 20 minut z nimi gadaliśmy. Jakieś alko musimy sobie ogarnąć, ja na spokojny start bo nie wiem jak będzie działać to połączenie, wziąłem jednego bodajże lecha 3,5%. Justyna 2 somerki 4,5% jak coś to umówiliśmy, że będzie 1 na pół bo ona słabą głowę ma oraz wie, że microdosuje.



Ok. godz. 17:00 Wchodzimy do klatki gdzie czeka na nas 2 osoby którym dam imię Tomek oraz Robert. Szybkie przywitanie, pytam czy to będzie jakieś picie w plenerze czy w domu bo nic nie wiemy. Okazało się, że to będzie wszystko spontan. I schodzimy po jakiś 5 minutach tej rozmowy. Mieliśmy iść na przystanek po jeszcze 1 osobę, Krystiana który czekał na przystanku jakoś 20 minut pieszo od mieszkania Tomka. Po drodze mało rozmawialiśmy, wręcz się podzieliliśmy na 2 grupy, ja i Justyna oraz Tomek i Krystian ¯_(ツ)_/¯. Myślę sobie, że zapowiada się nudny wieczór, no cóż, nie poddawajmy się tak szybko na miejscu pewnie będzie lepiej.

Dotarliśmy około 17:25. Krystiana nie było, szybki telefon i okazuję się, że mamy poczekać jeszcze 20 minut XD. Dobra to czekamy na niego czy idziemy na spota? I po 10 sekundach szliśmy na spota, Krystian dołączy do nas.

17:40 dotarliśmy na spocik. Każdy otwiera piwo nielicząc mnie. Ja stwierdziłem, że poczekam wpierw 10 minut i wykorzystam ten czas na przełamanie pierwszych lodów i zakończenie tej ciszy. Niestety nie pamiętam o czym wtedy zacząłem gadać ale plan wyszedł, towarzystwo rozgadane (ʘʘ). Nadeszła pora na wypicie tego jednego piwa. Podczas picia już były heheszki więc wszystko idzie w dobrą stronę. Po wypiciu otworzyłem się jeszcze bardziej niż zwykle. Po upewnieniu się, że nie czuje żadnych negatywnych efektów spytałem się Tomka czy ma użyczyć jednego żubra. A miał ich 10 w plecaku XD. Zacząłem gadać z Tomkiem. Szybko nabrałem do niego zaufania i wygadałem się o microdawkach. Reakcja pozytywna nawet się upewniał, że nic mi nie będzie po alko i ostrzegł, że żubr ma 4,5%.

18:30 powoli zamieniam się w ekstrawertyka XD. Znając z poprzedniego razu chęć dotyku, jako pierwszy zacząłem przekraczać strefę komfortu kompanów jakkolwiek to brzmi (nohomo). Jeszcze ani razu w życiu nie rozpoczynałem takich kolejnych etapów znajomości, jeśli można tak to nazwać XD.


19:00 mój największy wróg, tańce #!$%@?ńce. Za nic w świecie nie lubię tańczyć, uważam to za takie nieprawdziwe, prymitywne. I tak pewnie by było też tym razem gdyby nie microdose który...


aczkolwiek już lekko czułem coś w nogach jakby mnie rwało do tego. Myślę, że jakby Justyna mnie zaczęła to bym się odpalił i może coś by mi się udało zatańczyć XD. Następny raz coś pomyślę i jej zaproponuję spróbowanie.

19:30


Nic ciekawego tu się nie działo, wbiliśmy do kfc żeby coś zjeść. Chociaż może ciekawe uczucie, czułem, że jestem z nimi obecny, nie uciekam nigdzie myślami ani nic. Nadal nie umiem ubrać w słowa tego pięknego uczucia.

20:00 idziemy w stronę kolejnego ciekawego spota, tym razem nie żeby pić tylko żeby po prostu gadać. Nigdy nie lubiłem śpiewać przez to, że nie lubię swojego głosu. Nawet bym chciał zostać raperem lub kimś podobnym ale uważam, że mój głos to bariera nie do przekroczenia. A jednak. Normalnie śpiewałem jakbym robił to kilka razy wcześniej choć nigdy nawet nie próbowałem.


Chwilę posiedzieliśmy, pogadaliśmy, posłuchaliśmy muzyki i poszliśmy odprowadzać Justynę.

20:30 Do Tomka czuję jakąś można powiedzieć więź, jakby to była moja nowo poznana bratnia dusza. Nigdy się tak szybko do ludzi nie przywiązywałem. Zwykle potrzebowałem paru tygodni żeby dojść do tego poziomu a teraz wystarczyło parę godzin ( ͡ ͜ʖ ͡).

21:00 Po odprowadzeniu Justyny wyszedłem jeszcze z Tomkiem i Robert z psami, zwykła rozmowa nic wartego opisania nie zaobserwowałem.

22:00 Powrót do domu. Wysiadłem przystanek za daleko, więc trasa do domu trochę mi się wydłużyła. Myślałem o wielu rzeczach z tego dnia, czułem się jak zupełnie nowa osoba, kompletnie ktoś inny. Bardzo się cieszyłem, że microdawki tak pozytywnie na mnie działają. Nagle spojrzałem w górę, w niebo. Bardzo ciekawy jestem gwiazd na niebie podczas dose day, w pierwszy dzień też byłem ich ciekawy. Zobaczyłem wiele pięknych gwiazd (). Po 10 sekundach wpatrywania się w nie zacząłem widzieć centymetrowe linie próbujące złączyć te gwiazdy z różnym skutkiem, między niektórymi gwiazdami w które akurat patrzałem powstały linie, a innym gwiazdą się nie udało ze sobą połączyć. Tak bardzo mnie to poruszyło, że położyłem się na balkonie i wpatrywałem się w niebo ok. 45 minut. W dodatku, że mieszkam w cichej dzielnicy to bardzo wchodził mi dźwięk wiatru. Ciepło wewnętrzne czułem na myśl jaki ten świat jest piękny ahh.

I w końcu, ogłoszenia parafialne. Mam nadzieję, że spodoba wam się taki styl pisania z podanymi godzinami. After day'a już nie będę opisywał bo by kolejne 2 dni mi na to zeszły, nie mam tyle czasu choć bardzo przyjemnie się ponownie myśli o tych przeżyciach, jakby były jakieś magiczne ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°). Powiem tylko, że mam wrażenie, że im mniejsza dawka lsd tym efekty w dose day są bardziej w tle (co jest pozytywem) a after day bardziej widoczne (co również jest pozytywem). Oraz dzisiejszy dzień off minął dosyć gadatliwie, było by zajebiście jakby ta gadatliwość wchodziła już długotrwale ( ͡º ͜ʖ͡º). W kolejnym wpisie postaram się jeszcze bardziej skupić na tym co czuję w aktualnych chwilach, żeby pisać mniej ale bardziej treściwie i nie marnować przy tym tyle czasu mojego jak i waszego na niepotrzebne informacje.

Mam nadzieję, że żadnych rażących błędów nie ma bo nie mam już siły sprawdzać tekstu pod tym kątem XD

  • 5