Wpis z mikrobloga

#koty #wypadek #janusze
Dzisiaj widziałem z daleka jak jeep przejechal po małym kotku, totalnie zlał sprawę i uciekł z miejsca. Starałem się jak najszybciej dojechać tam autem bo stałem w korku, gdy dojechałem do miejsca gdzie leżał kotek wysiadłem z auta i zatrzymałem ruch by podejść do kotka i zobaczyć co mu się saloi oczywiście uwaga! Janusze w passatach jakieś polki z dzieciakami w aucie trąbili bo wyszedłem z auta i sam zatrzymałem ruch na jezdni. Kotek niestety już z góry był skazany na śmierć, krew z pyszczka leciała, wszystkie kości połamane bo nawet trzymając go sztywnie wyginął mi się we wszystkie strony. Pierwszy raz odważyłem się na taki ruch i jedyne co w tamtej chwili myślałem że jest rozważne to żeby ten maluch chociaż skonał na trawce, a nie rozjechany przez kolejnych bezmózgich kierowców.
Do teraz ogarnia mnie smutek, bo dopiero później dłużej myśląc mogłem go zabrać do weterynarza,a gdy cofnalem się tam to już nie żył :((