Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 12
#wielkawojnafabularnie

Lennard Jauchmaan - Epilog

Czarny słup dymu unoszący się, niczym sęp, nad stolicą Bułgarii nie wróżył nic dobrego.

Lennard zaklął po niemiecku, a słyszący to okoliczni żołnierze odwrócili wzrok. Generał zawsze wydawał się dla nich osobą biorąca wszystko na chłodno, rzadko mieli okazję zobaczyć go w złym humorze.

- Szybciej! Szybciej! - Lennard krzykiem motywował swojch ludzi do jeszcze większego wysiłku.
- Mamy miasto do utrzymania, liczą tam na nas!

==========

Gdy 4 armia piechoty pod dowództwem gen. Lennarda Jauchmaan dotarła do miasta sytuacja wydawała się już nie do odratowania. Do Sofii szli z zamiarem umocnienia swojej pozycji i zorganizowania obrony, nie byli przygotowani na wcześniejsze odbijanie miasta z rąk Ententy.

==========

- bhhleebhlebhlee - kalmuk był pijany lub niespełna rozumu.
- Scheiße! 5 raz go zabijam! - Krzyknął Lennard oddają jeszcze jeden celny strzał.

Okoliczni żołnierze nie odpowiedzieli, część cała uwagę skupiała na odparciu kolejnej kałmuckiej fali, drugiej części ten problem przestał dotyczyć.

Przeciwnicy byli słabo przeszkoleni i jeszcze słabiej uzbrojeni, posiadali jednak zatrważającą przewagę liczebną. Na miejsce każdego poległego kałmuka natychmiast pojawiali się trzej jego towarzysze. W obliczu takiej przewagi wroga Lennard musiał porzucić myśl o odbiciu miasta. Teraz priorytetem było dla niego znalezienie Zamaniego, wiedział, że przynajmniej część jego armii jeszcze żyje, dowodziły tego rzadkie wystrzały dział artylerii, znajomy huk który słyszał już wielokrotnie i rozpoznałby z łatwością.

========

Gdy dotarł w końcu do przyjaciela zastał go ciężko rannego, pod opieką dwóch medyków.
- Zamani! Trzymaj się druhu, wyciągnę cię stąd! - Lennard starał się grać pewnego siebie, ze względu na sytuację w której byli nie zabrzmiał jednak wiarygodnie.
Posłał krótkie spojrzenie jednemu z medyków, na co ten odpowiedział ponuro kręcąc głową.

- Nie... - odpowiedział słabym głosem Zamani. - Nie wyciągniesz mnie. Nie pozwól im odejść. Nigdy... nie pozwól... im odejść żywym. Odeślij mnie... z hukiem.

- Przepraszam przyjacielu, powinienem być tu wcześniej - powiedział smutno, Bitis nie mógł już jednak tego usłyszeć.

Jauchmann spojrzał w stronę posterunku blokującego dostęp do kwartału, chłodno rozważając wszystkie pozostałe opcje - nie było nic co pozwoliłoby mu odwrócić losy bitwy.

- URAURAURAURAURA! -
Z oddali usłyszał nadciągające głośne okrzyki, informujące resztkę ocalałego garnizonu o zbliżającym się nieuniknionym.

- Kahretsin - zaklął po turecku, tak jak nauczył go pewien kapitan.
- Żegnaj Dalzim, wygląda na to że nie dam rady pogratulować ci zatopienia Gala osobiście..

- URAAURAAURAAURAAURAA! - do okrzyków dołączyły nowe głosy, znacznie bliżej.

- Panowie, walka u waszego boku to był prawdziwy zaszyt! - wymienił skinienia z garstką żołnierzy.

- URAAAAAAAAAAA!
Z sąsiedniej uliczki zaczeli wylewać się żołnierze Ententy. W oddali, wysoko nad horyzontem zdążył jeszcze dostrzec rząd szybko przemieszczających się punktów.

Lepiej późno niż wcale - skwitował z gorzkim uśmiechem, po czym przeładował broń.
  • 2
Admirał Abi Dalzim

Gdy "Jutrzenka" dostojnie wpływała do portu w Stambule jedynym komitetem powitalnym czekającym na Abi Dalzima były dzieci machające do marynarzy z nabrzeża. Admirał skinął głową na swojego sternika by ten włączył okrętową syrenę. Rozlegającemu się po porcie rykowi towarzyszyła eksplozja radości wśród zebranych dzieciaków. Dalzim uśmiechnął się pod nosem jednak mimo wszystko było to rozczarowujące. Po zaciętych walkach o Morze Czarne, liczył na inne przywitanie w ojczyźnie.

Jednak tłumy