Wpis z mikrobloga

Zatrważająca jest liczba śmieciowych książek, które pojawiają się na rynku wydawniczym, i szum informacyjny, który wywołują. Osoba bez wykształcenia kierunkowego często nawet nie ma odpowiednich narzędzi, żeby ocenić, czy treść książki rzeczywiście odpowiada konsensusowi naukowemu, czy może jest przepuszczona przez osobiste preferencje i poglądy autora. Sam, mając wykształcenie ścisłe, sporo czasu spędzam z książkami dot. nauk społecznych, filozofii czy sztuki, a przy tym nie lubię być robiony w bambuko i jestem bardzo wyczulony na nierzetelność i nieuczciwość w stosunku do czytelnika (zwłaszcza kiedy z treści ani z informacji od wydawcy w żaden sposób nie wynika, jaki jest status tej wiedzy), więc przykładam dużą wagę do tego, co biorę do ręki. Dlatego wychodzę z inicjatywą, żebyście w tym wpisie podzielili się kanonicznymi dziełami w dziedzinach, na których się znacie – takimi, które mogą stanowić najwyższą instancję, do której można się odwoływać, mając pewność, że to jest aktualny stan wiedzy. Od antropologii, przez psychologię, socjologię, językoznawstwo, informatykę, po biologię i matematykę. W moim przekonaniu prawie zawsze najlepsze są najpopularniejsze podręczniki akademickie, ale może nie w każdej dyscyplinie tak jest. Mile widziane szczególnie pozycje, które zachowując precyzję i rzetelność, dają się czytać przez czytelnika reprezentującego pewien poziom, ale jednak bez szczegółowej wiedzy dziedzinowej (choć pewnie nie zawsze jest to możliwe). A więc nie wymieniamy tu Harariego, Krótkiej historii czasu, felietonów, esejów, opracowań pisanych z czyjejś perspektywy, nawet jeśli to perspektywa profesora w tej dziedzinie, ani niczego, co ma być w pierwszej kolejności zachęcające i wciągające, a dopiero potem precyzyjne.

Nie wiem, czy to w ogóle spotka się z jakimś odzewem. Jeśli tak, to fajnie byłoby stworzyć osobny tag na takie polecanki.

#nauka #ksiazki

Na ilustracji Stańczyk po przeczytaniu 21 lekcji na XXI wiek, koloryzowane.
Clermont - Zatrważająca jest liczba śmieciowych książek, które pojawiają się na rynku...

źródło: comment_1598800403S6WlAvOj9EqKbkKAl1nq1P.jpg

Pobierz
  • 29
  • Odpowiedz
@Clermont: odkąd Bellona wypuściła bredzenia bieszka nic nie dziwi. A ludzie kupują naprawdę głupoty, bo nośny temat, bo wiara w teorie spiskowe.
I znam trochę rynek książki. Poza wydawnictwami uniwersyteckimi to liczy się czy książka się sprzeda, a nie zgodność treści z wiedzą naukową. A najlepiej sprzedaje się sensacja. I jak do tego dodasz wstęp jesteście oszukiwani przez... tu można wstawić masonów, reptilian, iluminatów, Watykan co się komu podoba to
  • Odpowiedz
@Rasteris: W naukach ścisłych też łatwo o gnioty, tylko są bardziej wysublimowane i nie tak skrajne. Ewidentne szury łapiące się podstawowych zagadnień szybko są demaskowane i potępiane, dlatego nie są problemem. Natomiast prawdziwym śmietniskiem jest literatura nt. mechaniki kwantowej i teorii względności, gdzie jednego tygodnia czytasz "wciągające, fantastyczne, niesamowite" (jak twierdzi wydawca) opracowanie na temat teorii A, by za tydzień od tego samego wydawcy otrzymać pozycję na temat teorii B,
  • Odpowiedz
@BorowikSzlachetny: Zarzut dotyczy bardziej koncepcji książki niż jakichś konkretnych zdań, które tam padają. To jest mieszanka opinii wypowiadanych z dużą pewnością siebie, oczywistości i sporej dawki januszowania (zawsze tak się kończy, kiedy ktoś pisze książkę o wszystkim), lansowania na Biblię wszystkiego i epokowe dzieło jednego z największych intelektualistów naszych czasów.
  • Odpowiedz
@nilfheimsan: O Sapiens nie wspominałem, bo nie znam jej treści.
Zauważ, że ja tutaj nie odbieram prawa do istnienia wszystkiemu, co nie jest podręcznikiem akademickim ani monografią naukową. Chodzi tylko o to, żeby zebrać źródła, które są o poziom wyżej i którym można zaufać. Mimo wszystko bardzo ostrożnie podchodzę do historyka mediewisty piszącego o zagadnieniach związanych z ewolucją i naukami społecznymi. Wydaje mi się, że rozsądniej fundament wiedzy budować na
  • Odpowiedz
@Clermont: Najszersza i najrzetelniejsza wiedza oczywiście zawarta jest, jak sam napisałeś, w podręcznikach akademickich, np. M. Stępień, D. Musiał, M. Jaczynowska, Historia starożytna; S, Szczur, Historia Polski. Średniowiecze; M. Markiewicz, Historia Polski 1492-1795; A. Chwalba, Historia Polski 1795-1918; M. Heller, Historia Imperium Rosyjskiego, itd.

Z autorów piszących o historii najnowszej polecam, właściwie wszystko, prof. Antoniego Dudka. Świetna jest jego książka pt. Bolesław Piasecki. Próba biografii politycznej.

Jeśli chodzi o to w jaki sposób powinno się pisać o historii, przynajmniej XVII w., to proponuję zapoznać się z dziełami Adama Kerstena, np. Na tropach Napierskiego czy Hieronim Radziejowski. Studium władzy i opozycji. Autor, nie dość, że pisze bardzo ciekawie i posiada nienaganny warsztat to zwraca uwagę na problemy związane z przedstawianiem relacji
  • Odpowiedz
@Clermont ja zrozumialem ze ogolnie okresliles Harariego jako zly przyklad. A z ocena xxi lekcji sie zgadzam bo to jego najgorsza ksiazka. A polecam sapiens. Bo to troche polemika ze strzelby zarazki maszyny jareda diamonda (ktory tez pewnie jest na czarnej liscie)
  • Odpowiedz