Wpis z mikrobloga

XXI wiek jest żałosny.

Marksizm w Europie wybija jak szambo, niszcząc cały dorobek cywilizacji zachodu, a ludzie są z tego powodu zadowoleni. Barany myślą, że nowoczesność to rozwój i taplają się w tym gnoju. Jaki rozwój? W filmach z lat 60 rok 2020 to latające samochody, kilometrowe wieżowce, maszyny robiące wszystko za ludzi, dobrobyt, brak chorób, brak zła i biedy. Galaktyczne podróże, teleporty, plecaki rakietowe, długo by wymieniać. Czy wizjonerzy byli idiotami i bujali w obłokach? Czy ludzie są niezdolni do uczynienia sobie Ziemi poddaną? Nie. Po prostu ludzie są godni pożałowania i przykrzy. Są oportunistami i zgluciałymi leniami, którzy myślą, że wszystko, co było warte osiągnięcia już jest, a jak ma się pieniądze, to już lepiej żyć się nie da. Przestali latać w kosmos, samoloty latają trzy razy wolniej, niż kiedyś (Concorde, a Airbus), praktycznie nic spektakularnego ludzkość w tym milenium nie osiągnęła. Nie jest to wyłącznie winą społeczeństwa, ponieważ to dziadostwo, tego wirusa, tego raka zaszczepił w nich ten zasrany marksizm. Cofamy się, ponieważ lewackie rządy europejskich krajów sypią stonkę na ogrody ludzkich umysłów i sól w ludzkie serca negując wszystkie wartości i ambicje, które wcześniej pozwoliły Europie na osiągnięcie ogromu dóbr, które wzięły się z nauki i pracy, a także - czy się to komuś podoba, czy nie - dzięki zasadom. Zasadom, które neomarksizm z definicji neguje, jak wszystko. To tak jak z polską lewicą. Drzeć ryje, podjudzać, burzyć. Tylko robić nie ma komu. Lewactwo, jak i neomarksizm - zresztą są to pojęcia bliźniacze - nie potrafi nic wypracować. Jest jak baciuchy (bolszewicy), którzy ani bomby sami nie opracowali, ani maszyn, podkradając Niemcom plany, ani nawet tego ich zasranego komunizmu nie wymyślili sami, tylko zaczerpnęli pomysł od filozofów z Zachodu - rzecz jasna tych beznadziejnych. Neomarksizm nigdy nic nie osiągnął sam, potrafi tylko oswajać ludzi z szambem antyrozwojowym i antykulturowym, sabotować naukę i technikę, by tylko leniwie podkradać owoce marnej i nieefektywnej pracy omamionego nowego proletariatu. Po co? Żeby żyć sobie wygodnie na ich koszt. Niszczą dobro w ludziach, walczą z Kościołem Katolickim i schlebiają islamowi, który jest ich ulubionym narzędziem do walki z nim. Młodzież nie wierzy w Boga, więc nie ma motywacji do wiary w zasady, jakie głosi Chrześcijaństwo, a które bez względu na to, czy Bóg jest, czy go nie ma, historycznie rzecz biorąc, bezsprzecznie były ogromną dźwignią do rozwoju gospodarczego i kulturowego, gdy jeszcze ów dział się. Teraz natomiast jest zacofanie. Ludzie nie wierząc w Boga boją się śmierci. Żrą lekarstwa na wymyślone choroby, boją się wszystkiego, cioty. Samochody już nie mają być szybkie, tylko bezpieczne. Nowe volvo doniesie na policję, jeśli przekroczysz prędkość, a zresztą nie rozpędzi się powyżej 180 kilometrów na godzinę, zablokowane. Mój wóz z lat 90 wyciągnie 250 kilometrów na godzinę, bo wtedy jeszcze samochód był dla kierowcy, a nie dla bezpieczeństwa, a jak ten go używał, zależało od jego rozsądku i zasad, jakimi się kierował. “No i po co? Gdzie tyle pojedziesz?” - spyta kolega, któremu marksistowska biegunka wlała się dzięki mediom pod czaszkę. A po autostradach, które w założeniu ówczesnego zdrowego myślenia miały być coraz szersze a auta coraz szybsze, a co spieprzył marksizm. Taka jest odpowiedź wolnego i zdrowego człowieka. Teraz, paradoksalnie obala się zasady, mówię nie tylko o dekalogu Chrześcijańskim i nie marnowaniu talentów, ale i o wyniesionych z domu zasadach człowieka, które mówią o tym, żeby być dobrym, pracowitym i szczerym. Przy czym równocześnie (neomarksizm) coraz bardziej ubezwłasowalnia tego człowieka prawem i zabiera mu z rąk książkę, żeby przypadkiem nie zaciął się papierem, a przy okazji czegoś się nie dowiedział. Pauperyzacja kultury i sztuki, (tu mowa o marnym kinie, marnej muzyce, o kolorowych marszach, o ideologii gender i innych pierdołach, które stanowić powinny margines zainteresowania ludzkiego a dzięki emocjom jakie wzbudzają, a które jeszcze neomarksiści podjudzają stały się nagle tematem numer 1 w mediach i rozmowach międzyludzkich) zaszła tak daleko, że inteligentnemu człowiekowi myślącemu samodzielnie i wrzuconemu do tego szamba pozostaje z bólu i zażenowania strzelić sobie w łeb... tylko nie ma czym, bo nie ma dostępu do broni, żeby się nie postrzelić niechcący przypadkiem. W Polsce na szczęście nie jest źle (oczywiście pod tym względem), ponieważ mamy pewną skalę porównawczą, u nas marksizm dopiero kiełkuje i obserwowany dzięki Internetowi, czy telewizji na zachodzie - budzi wstręt. Choć nie do końca wynikający ze zrozumienia, to jednak wstręt, zarówno do starego bolszewizmu, przez który tyle jako naród wycierpieliśmy, jak i neomarksizmu. Janusze myślą “aaa #!$%@?ło tych tam na tym zachodzie. chłop z chłopem, baba z babą!”, albo “zobaczy ta Markelka, jak jej przyjdą te cz***chy do domu!”. Gówno prawda. Nikogo nie #!$%@?ło, to jest zaplanowana i cierpliwa taktyka zezwierzęcenia współczesnego człowieka, żeby potem takiego głupiego woła zaprząc do prymitywnego kieratu i wykorzystać. Co Merkel zobaczy? “Elity” mają ochronę, żyją sobie w swoich pałacach i mają w głębokim poważaniu co dzieje się na ulicy, a i co dzieje się z krajem. Elity nie mają do czynienia z motłochem ani z zagrożeniem porządkowym. Mają to gdzieś, byle utrzymać się u władzy w głupim narodzie, który daje się okradać i krzywdzić w imię pseudo postępu. U nas, o ironio, dzięki bolszewikom, którzy nadal pozostają w strukturach władzy neomarksizm zachodnioeuropejski nie miał prawa bytu, nie kiełkował i nie urabiał powoli społeczeństwa, dlatego jego działania budzą w Polakach śmiech, niedowierzanie, czy wspominany wyżej wstręt, bardzo zresztą dobrze. Dzięki temu, być może uda się skierować polską politykę na właściwe tory, systematycznie plewiąc urzędy i instytucje z komuchów, a przy tym budować polską gospodarkę i niezależną politykę na trzech filarach dawnego rozwoju cywilizacji Europy, kiedy jeszcze ów był. Kierując się zasadami dążenia do prawdy, rozdziału prawa prywatnego od publicznego, respektowanie prawa własności, z czym mamy wielki problem w ustawodawstwie i wreszcie postępowania według zasad etyki chrześcijańskiej. W ten sposób możemy osiągnąć potęgę, jaką kiedyś osiągały państwa na zachodzie, zanim zachorowały na marksistowskiego raka. Młodzieży wydaje się to bez sensu, ale tak jest i tego uczy historia. Naszym atutem jest to, że społeczeństwo polskie jest w ogromnej większości uodpornione na neomarksizm. To może się udać! Tak bardzo podziwiam Elona Muska, stanowiącego jeden z niewielu pozytywnych autorytetów dla młodych ludzi. Zarabia kokosy dzięki technologii i pomysłowości, tak jak kiedyś Europa. Inwestuje ogromne kwoty w “zabawki” które są tak naprawdę świadectwem intelektualnej pracy na tej planecie, a może niedługo, między innemu dzięki niemu i na innych planetach. On się nie boi, nie zastanawia się, czy warto i czy się opłaca, bo wie, że zawsze się opłaca o ile ktoś nie zamierza tego bojkotować i gnoić, jak w przypadku zaszczutego przez władze niekwestionowanego geniusza Nikoli Tesli, którego Einstein podobnież nazwał najwybitniejszym żyjącym ów wynalazcą i na którego cześć Elon Musk nazwał swoje przedsiębiorstwo samochodowe TESLA. To raczej nie przypadek, prawda? To nie jest tylko moje zdanie, Do takich wniosków dochodzę czytając i interesując się faktami. Nie popadając w emocje i nie drąc ryja, jak ogłupiała młodzież na lewackich marszach, kompletnie absurdalnych, ale dzięki marksistowskiej cierpliwej propagandzie będących na porządku dziennym i nie dziwiących już niemal wcale. Młodzież powinna otworzyć się na prawdziwą wiedzę i rozważną analizę zarówno historii, jak i bieżących faktów. Zerknąć choć na moment na dane statystyczne, na realne wydarzenia, policzyć pieniądze w portfelach, poczytać o wynalazkach, których realizacji zaniechano, bo “nie warto”, ale przecież nic nie warto. Żaden ustrój nie przetrwa, każdy jest do dupy, wszystko jest do dupy, róbta co chceta, byle trochę tam róbta, żeby dla nas Elit był luksus, my trochę se zabierzemy, wy sie nawet nie skapnieta. To jest idea marksizmu w pigułce, zobaczcie, jak niewiele w skutkach różniąca się od tradycyjnego komunizmu. Czy to nie obrzydliwe? Oczywiście, jak wspomniałem, ja tego nie wymyśliłem. Doszedłem do takich wniosków czytając między innymi publikacje Grzegorza Grzymowicza, twardo stąpającego po ziemi, analityka, publicysty, historyka, i uważnego obserwatora bieżącej sytuacji politycznej i gospodarczej, czy też dzięki lekturze doskonałej analizy historii marksizmu w książce “Historia Antykultury 1.0” Krzysztofa Karonia, do którego ten pierwszy często się w swych publikacjach odnosił. Ale gdzie by tam młodzież taką grubą książkę czytała, trudne słowa tam są, trzeba by googlować coś co chwilę, lepiej poczytać 365 dni, nażreć się, podupczyć, iść spać, bo jutro trzeba wstać do tyry i tak przedziadować życie całe. A może jednak poczytać, popracować, ruszyć się i postarać o Polskę, która być może właśnie teraz ma szansę zgniły i rozleniwiony zachód wyprzedzić?