Wpis z mikrobloga

Przepraszam za dzisiejszą obsuwę.

41/100

Zbigniew Kabata

Mój kraj
Mój kraj miał gra­ni­ce swo­je w ser­cach lu­dzi,
prze­mo­cą wy­kre­ślo­ne z po­li­tycz­nej mapy.
Mój kraj, pod szpo­na­mi bez­li­to­snej łapy
umie­rał, żył, wal­czył, zry­wał się i tru­dził.

W moim kra­ju nie za­wsze wy­star­cza­ło chle­ba,
a w chle­ba­ku nie za­wsze star­cza­ło na­boi.
W moim kra­ju nie li­czył się ten co się boi,
tyl­ko ten, któ­ry umrzeć po­tra­fił jak trze­ba.

W moim kra­ju naj­prost­szą cha­dza­ło się dro­gą,
choć jej ko­niec ucie­kał poza mgłę przy­szło­ści,
bo ide­ał ko­bier­cem pod sto­py się mo­ścił
i dyk­to­wał pieśń ustom i sprę­ży­stość no­gom.

Kro­cie lat prze­le­cia­ły, pta­ki na wy­ra­ju.
Obce dro­gi krok tru­dzą pod nie­swo­im nie­bem.
Gdzie cię szu­kać, mój kra­ju z two­im gorz­kim chle­bem,
mój nie­sfor­ny, upar­ty, mój je­dy­ny kra­ju?

Bu­rze ści­chły, opa­dła ku­rza­wa za­wiei.
Nowe zrę­by wznie­sio­no i nowe po­wa­ły.
Nowe ży­cie, w myśl no­wej pły­ną­ce uchwa­ły,
szu­ka no­wych sy­gna­łów i no­wych na­dziei.

Są gra­ni­ce, są fla­gi, po­li­tycz­ne cia­ło.
Ale myśl, kor­nik-dru­karz, po no­cach mnie bu­dzi:
Jak mi cie­bie, od­na­leźć zno­wu w ser­cach lu­dzi,
kra­ju, za któ­ry umrzeć tak ła­two by­wa­ło?

#codziennapoezja #odchaming