Wpis z mikrobloga

Nie wiem, czy tylko ja mam takie obserwacje, ale jakosc obslugi w gastronomii we #wroclaw stoi na naprawde niskim poziomie.

Odnosze sie tutaj do miejsc popularnych i oferujacych jedzenie w rozsadnych cenach (do 30zl za danie), nie mowie o drogich restauracjach, do ktorych nie chodze, drogich w moim rozumieniu, gdzie trzeba zostawic te minimum 100zl za osobe - moze ktos obyty w takich lokalach doda swoje spostrzezenia - mysle rowniez o tych dziesiatkach pubow czy barow, gdzie idziemy na piwko czy drinka w weekend.

Po pierwsze - musimy sie zrozumiec - nie jestem pretensjonalnym snobem, ktory zamawiajac pitce za 25zl czy litovela za 10zl oczekuje, ze kelner czy barman bedzie nade mna skakal jak malpa. Oczekuje podstawowej kultury osobistej, jakiegokolwiek zaangazowania i wykazania, ze osoba nie pracuje za kare!

Nie wiem czy to problem nowego pokolenia dzisiejszych 20 latkow, ktorzy chyba maja zakodowane, ze kazdy z nich bedzie managerem, albo "seniorem" w niedalekiej przyszlosci, ale to wlasnie ci mlodzi ludzie, idacy do pracy w gastro "tymczasowo" sa obojetni, bez entuzjazmu, zaangazowania i podstawowych form grzecznosci...

Gdy wchodze do pubu, witam sie serdecznie, a w zamian widze znudzone spojrzenie znad smartfona, poirytowane, ze przeszkadzam swoim nachalnym jestestwem, bo przyszla mi ochota na konkretne piwo.

-"Dzien dobry, jak sie pan miewa, chcialbym sie doeiedziec, czy dostane Bernarda"

-"Nie ma"

-"A wie pan czy na tej ulicy znajde lokale z tym piwem, albo innymi czeskimi?"

-"Nie wiem"

I glowa sie obniza znow na telefon, by kontynuowac ogladanie Instastories rowiesnikow, ktorzy maja to szczescie, ze nie musza pracowac za barem...

Pomyslicie, ze przesadzam, ale majac 35 lat, troche wiecej pieniedzy niz 10 lat temu, postanowilem polazic CODZIENNIE po praktycznie wszystkich knajpach z alko we WRO (poczynajac od Boguslawskiego, kierujaca sie na polnoc) i bylo raptem kilka, gdzie spotkalem sie z usmiechem i sympatyczna rozmowa...

Moze COVID daje w kosc pracownikom gastro, moze kierownictwo jest wyjatkowo podirytowane brakiem ruchu w biznesie i daje tego wyraz na swoim teamie, ale nie tedy droga!

Kazdy z was zauwazyl, jak niemal z dnia na dzien knajpy podniosly ceny, by odkuc sie po stratach, wiec skoro niesmialo wracaja goscie, chcacy wydac swoje ciezko zarobione pieniadze, dajcie pracownicy tych lokali im podstawy, zeby ci chcieli znow wychodzic i placic gruby hajs za piwka kraftowe (od 15zl) za zwykle pilsiki (od 10zl) czy nawet tanie zarcie (od 20zl)

Jak bedziecie tacy w tym Wroclawiu dalej ofoszeni, wy piekni, wytatulowani barmani, posiadacze longboardow, brod, modnych ciuchow i fryzur z lat 90tych, wy kelnerki, mlodziutkie dziewuszki, bezstresowo wychowane, tak zaprzyjaznione z moda vintage, w tych pieknych platynowych wloskach do ramion i kolorowych sneakersach na grubej podeszwie i szarawarach do kostki, to nawet starzy bywalcy waszych lokali pokaza wam srodkowy palec i pojda na Wyspe Slodowa lub zostana w domu.

#takaprawda #gastronomia #oswiadczenie
  • 10
@Jud-Suss: W tych droższych miejscach obsługa (Campo, Craft) jest na bardzo dobrym poziomie - ale to są raczej wyjątki oraz specyficzne miejsca. Generalnie - to już ogólny problem polskiej gastronomii - każdy narzeka na jakość obsługi. Nawet wybitny gruby krytyk kulinarny swego czasu popełnił tekst na temat obsługi
@Jud-Suss: to, że nie polecają konkurencji to akurat mnie nie dziwi, bo to tak jak wszedłbym do pizzerii i zapytał się obsługi, czy gdzieś nie ma jeszcze tańszego/lepszego lokalu w pobliżu, bo tu mi coś nie pasuje. Może jest coś nie tak z twoim nastawieniem, bo dosyć często bywam pod nasypem, w różnych knajpach, i raczej nie spotkałem się jeszcze z niemiłą obsługą gdziekolwiek.

Postaw się też na miejscu tych ludzi,
@pekak: Bedac osoba pelna empatii, pozwolilem sobie napisac posta wlasnie dlatego, ze widze tutaj wiekszy problem. Lazac po wroclawskich knajpach od 18 lat, majac w pamieci znacznie lepsze czasy wroclawskich imprez, tym bardziej szokujace jest to, ze wraz ze wzrostem cen, spada jakosc obslugi. Ostatni lipiec przelal czare goryczy, bo bedac klientem, ktory dziennie wydaje ze swoja partnerka te 150-200zl na alko i zarcie, zaczalem sie zwyczajnie zastanawiac, czy to ma
@Jud-Suss: ok, widzę, że po prostu chyba chodzimy do innych knajp, bo w Mleczarni faktycznie byłem raz, obsługa była paskudna i już nigdy więcej tam nie poszedłem ;) Ostatnio raczej ląduję w miejscach gdzie pracują znajomi albo znajomi znajomych, więc też obiektywny nie jestem.
@Jud-Suss: noo ja mam z tym problem, niekoniecznie jeśli chodzi o alko chociaż pamiętam jeszcze ZUP i tamtejszy klimat, a potem jak się krafty zrobiły popularne to nawet nie było jak pogawędzić z barmanem bo nie wyrabiali z nalewaniem i musieli się przekrzykiwać przez gwar rozmów.
Ale w kwestii jedzenia jestem często rozczarowana - wiadomo, że nie chodzę do takich miejsc jak Pod Papugami czy Pod Gryfem, ale chciałabym, żeby kelner