Wpis z mikrobloga

Jeśli jest jakaś żeńska wersja przegrywu, to moja matka chyba się kwalifikuje

Pochodzi z biednej i nieco patologicznej (swego czasu dziadek miał problemy z alkoholem i był po nim agresywny) rodziny z głębokiej wioski. Wyszła za faceta, który w sumie to chciał ją zostawić, ale jak okazało się, że przydarzyła im się wpadka (którą byłem ja) to jednak jej się oświadczył, żeby dzieciak wychowywał się w kompletnej rodzinie (on sam został porzucony przez ojca jeszcze przed narodzinami i potem dostawał tylko od niego alimenty, które babcia wyegzekwowała w sądzie, nigdy swojego ojca nie poznał i nie chciał mi fundować tego samego). W takim martwym i cholernie frustrujacym matkę (bo jej na początku zależało bardziej a ojciec miał wywalone, zreszta była od niego finansowo zależna, bo nie pracowała) związku przetrwali kilkanaście lat, w czasie których matka weszła w romans z nowym facetem. Po jakimś czasie, kiedy już z nowym facetem zdecydowali, że chcą układać sobie razem życie matka zaczęła rozwód z ojcem. Rozwód, który nadawałby się na odcinek trudnych spraw i napsuł im obojgu nerwów. Walczyli też o mieszkanie, które było ich współwlasnością, ale matka tę walkę przegrała. Podczas tego wszystkiego skonfliktowała się też ze swoim synem, ze mną, co na wiele lat zepsuło nasze relacje, jedne z bardzo niewielu, jakie oboje w ogóle mieliśmy (bo ani ona ani ja nie mieliśmy za bardzo znajomych i relacji z dalszą rodziną). Chociaż bardzo liczyła na to, że wyprowadzę się razem z nią to ja wolałem zostać z ojcem, co bardzo mocno przeżyła.

Wyprowadziła się budować życie z nowym facetem, który kilka lat wcześniej przyjął ją do pracy w instytucji, którą zarządzał. Ponieważ nie była to prywatna firma, gdzie można sobie przyjąć kogo Ci się podoba, a osrodek należący do miasta, to gdy zaczęli byc ze sobą "oficjalnie" inni pracownicy szybko się zorientowali, że robota jest po znajomości i zgłosili to do osób "wyżej". Przez to moja matka i jej facet w atmosferze niechęci ze strony innych pracowników wylecieli z roboty.

Krótko po tym nowy mąż matki (pobrali się w międzyczasie) zdecydował, że wyprowadzą się na wieś na drugi koniec Polski. Do jego domu, który wcześniej służył mu wcześniej jako domek letniskowy. Przy okazji mieszkają tam też z jego mamą, ktora swojej synowej, mojej matki, mocno nie trawi i nieraz próbuje uprzykszać jej życie. Synowi, mężowi matki też działa na nerwy, ale ten na pewno jej nie wyrzuci, bo w pewnym momencie uznał, że praca jednak nie jest dla niego i głównym źródłem jego utrzymania są obecnie zasiłki i zapomogi wyciagane właśnie na swoją starą, schorowaną mamę. Oczywiście małżeństwo z moją matką też nie potoczyło się szczęśliwie. Gość okazał się toksycznym facetem, który robi jej awantury o wszystko, próbuje skrajnie jontrolować, poniżać, podobno czasem i uderzyć potrafi. Ale matka się na to godzi, bo to typ osoby, która bez związku nie wytrzyma. Raz próbowała odejść od męża, bo miała taki moment, że nie wytrzymywała tego. On w miedzyczasie wyzywał ją w SMSach od k---w, rozsyłał jakieś, idiotyczne wiadomosci oczerniające ją do jej rodziny i nie tylko (wkręcił sobie, że ona go zdradza). Ale matka bez faceta wytrzymała około tydzień, po czym od singielkiego życia mózg jej się przegrzał i wróciła do toksycznego męża.

Oczywiście zawodowo jej życie to też porażka. Po skończeniu technikum pracowała w sklepie za małe pieniadze, potem przez pewien czas brak pracy bo na utrzymaniu mojego ojca, potem niby ta robota po znajomosci, ale to też mała kasa i w końcu oboje z mężem wylecieli, tak jak pisałem. W międzyczasie udało jej sie skończyć studia zaoczne na gównokierunku w filii gownouczelni w gównomieście. Potem po przeprowadzce na drugi koniec polski najpierw pracowala na jednej produkcji za niskie wynagrodzenie, a potem na drugiej produkcji. Zmieniła pracę, bo mąż tak chciał. I na tej drugiej produkcji pracuje w gorszych warunkach (zakład przetwórstwa rybnego), z patusami w c--j za około 2,5k miesięcznie (zazwyczaj, bo pracuje na akord). Blisko tam nie ma, aby dojechać musi wstawać około 5 rano.

Gdzieś w miedzyczasie przewinęły jej się też wizyty u psychiatry, ale szczegółów nie znam, nie chciała o tym za bardzo rozmawiać

No i tak sobie żyje, zdemotywowana do życia, w gównopracy, w toksycznym związku z toksyczną teściową, bez znajomych i przyjaciół, mając już dość całego świata.
#przegryw
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach