Wpis z mikrobloga

Znalezione na fb:
„Opowiem Wam jak pięć lat temu zagłosowałem na Dudę, dlaczego jest mi z tego powodu strasznie wstyd, dlaczego dzisiaj zagłosować na Dudę to byłby wstyd dużo większy i dlaczego nie można dopuścić do tego, żeby prezydenta wybrał polityczny odpowiednik orków Uruk-hai.

No zagłosowałem w tej drugiej turze na tego Dudę. Po ośmiu latach rządów PO byłem na nich tak w*urwiony, że wydawało mi się, że osiągnąłem szczytowy moment w*urwienia na tle politycznym w całym swoim, nie tak znowu już przecież krótkim żyćku. Od małego się interesowałem polityką, więc pamiętałem jeszcze rządy SLD (wtedy też się w*urwiałem), pamiętałem dosyć dobrze pierwsze rządy PiS (w*urwiające, ale krótkie), ale przez większą część mojego świadomego funkcjonowania rządziło PO, więc na nich w*urwiony byłem najbardziej. Denerwowali mnie, bo na papierze ich program, poglądy i deklaracje pokrywały się w ogromnej większości z tym, jakbym sobie wyobrażał kierunek w jakim powinna iść Polska. Czyli nowocześnie, ambitnie, w kierunku na Zachód ale z poszanowaniem dla faktu, że jesteśmy krajem dosyć mocno związanym tradycją i historią, więc w pewnych kwestiach ostrożnie, na wiele rzeczy przyjdzie czas. Inwestycje, cyfryzacja, technokracja, fachowość, skupienie na jednostce, słowem XXI wiek. Tak to wyglądało na papierze, a w praktyce, no chyba większość pamięta. W praktyce nie działo się zbyt wiele. A to co się już działo, to było głównie łataniem pontonu w miejscach, w których akurat przecieki były wyjątkowo duże. Zdarzało się, że miejscowo dokonywano drobnych przeróbek, ale zasadniczym hasłem wydawało się być "jakoś idzie". I ja się Polakom nie dziwię, że chcieli więcej. Bo jak można nie chcieć, mając w perspektywie na najbliższych kilkadziesiąt lat zmianę jednego Passata na drugiego, co najwyżej z trochę mniej wypierdzianymi przez Niemca fotelami.

No i mnie kupił ten Duda. Co prawda na PiS nie zagłosowałem w wyborach parlamentarnych, ale w II turze prezydenckich mnie mieli. Mieli mnie gadką o tym, że trzeba ruszyć Polskę z posad. Że trzeba załatać dziurę VAT i zabrać się na poważnie za przestępczość gospodarczą (a jak wiecie, albo i nie wiecie, w życiu zawodowym się naoglądałem jak wygląda walka z przestępczością gospodarczą i trzeba przyznać, że to jest bardzo ważna kwestia). Może i miałem pewne wątpliwości, ale uznałem, że trzeba pokazać politykom, że kto gnuśnieje, ten nie ma czego na scenie politycznej szukać, bo my tu chcemy zasuwać i budować kraj pierwszego świata. Było jak było i powiem Wam, że pierwszych parę lat to nawet jakoś szczególnie tego głosu nie żałowałem. Ale teraz żałuję. I teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Dzisiaj bym nie zagłosował na Dudę, nawet jakby mi zaoferowano tekę ministra, obniżono podatki, znacjonalizowano majątek Kościoła, zaoferowano podróż w kosmos, wciśnięto do ręki bilet na Burning Mana, zafundowano liposukcję na NFZ, czy co tam jeszcze mi się w życiu marzy. Dlaczego? Bo dzisiaj Duda to jest cholerny Saruman, a jego elektorat to cholerni obleśni orkowie Uruk-hai.

W 2015 roku Duda prawdopodobnie był takim samym politykiem, taką samą osobą, jaką jest dzisiaj. Cynicznie wykreował swój wizerunek na taki, a nie inny. Wtedy jednak wygrał odnosząc się do zupełnie innych emocji, głosowano na niego z zupełnie innych pobudek. Wygrał nie tylko PiSowskim betonem, ale odnosząc się do aspiracji szerokich grup społecznych, aspiracji które dzielił cały kraj. Odnosił się do naszych ambicji. Dzisiaj Duda odnosi się do najgorszych, najbardziej obrzydliwych pobudek. W trakcie kampanii jedyne co robi Duda i jego sztab (i TVP), to albo straszy, przegrzewając niektóre tematy do granic absurdu (LGBT, uchodźcy, wiek emerytalny, świadczenia socjalne), albo przekupuje wyborców za pomocą rządu i rozdawania pieniędzy publicznych. Tworzy atmosferę strachu, walki z Tymi Tamtymiv (diabli wiedzą o kogo chodzi) i ściąga do siebie, nie ma co tego ukrywać, najgorszy elektorat. Elektorat wsteteczny. Tych, którzy wcześniej nie głosowali, ale teraz głosują, bo PiS im dał, albo ich PiS nastraszył. Ludzi, którzy się na polityce nie znają i się do polityki w ogóle mieszać nie powinni. Ludzi którym wmówiono, że oni nie tylko mają głos, ale że to jest głos wart wysłuchania (a powiedzmy sobie szczerze, nie jest). Kiedyś ci ludzie, o ile głosowali, to głosowali na zasadzie wybierania spośród kandydatów takiego, który wydaje się być najmądrzejszy. I nie ma w tym nic złego, bo nie każdy musi być mądry i się znać na polityce. Poznałem w życiu mnóstwo świetnych, dobrych, wartościowych ludzi, którzy są po prostu głupi. Mądrość w ogóle do życia, do sukcesu, nie jest potrzebna, ani nie należy wiązać godności i wartości danego człowieka wyłącznie z mądrością, inteligencją czy sukcesem. Problem jest w tym, że teraz ci ludzie wybierają nie osobę, która sprawia wrażenie najmądrzejszej, tylko taką, która mówi tak, jak oni by mówili, gdyby ich zmusić do wypowiadania się na tematy, na których się nie znają i o których w ogóle nie powinni się wypowiadać. Wzięto tych ludzi, wmówiono im, że muszą zająć jakieś stanowisko. I że to stanowisko jest wartościowe, a oni tworzą kolektywną mądrość narodu (xD).

I powiem Wam szczerze, że mnie przez te pięć lat PiS nauczył nienawidzić tych ludzi. Nienawidzę tych starowinek, które na wiecach Dudy błagają go, żeby nie pozwolił dwóm chłopom chodzić po ulicy za ręce, bo kto to widział. Nienawidzę ich za ich ciemnotę, za to że mieszkają w Polsce B, w mieście poniżej 20 tysięcy mieszkańców, za to że w dupie były, gówno widziały (hurr durr, szanuj starszych – dajcie mi skończyć), za to że są stare, głupie i naiwne, i za to że kupują garnki na raty. Nienawidzę też Polskiej Rodziny (wszelkie prawa zastrzeżone), która dziękuje prezydentowi Dudzie za to, że ją chroni i nie pozwala na wykorzystywanie i seksualizację dzieci (inb4 chyba że na zakrystii), że sprawił że Polska Rodzina odzyskała godność i w końcu z bycia Polską Rodziną można być dumnym. Nawet więcej niż dumnym. Teraz tym, którzy nie są Polską Rodziną, można tym faktem mordy wycierać.

Ja ich w ogóle nie chcę nienawidzić i walczę z tym, chociażby pisząc takie teksty jak ten, w których sobie staram to wszystko wytłumaczyć i rozłożyć na czynniki peirwsze. Zwłaszcza mam za złe PiSowi, że tak mnie na te rodziny z dziećmi napuścił. A napuścił mnie tworząc wrażenie, że albo ja, albo oni. A najlepiej ja im. A jeszcze lepiej, żebym w końcu się taką obrazkową rodziną stał, bo tak się robi, i wtedy jak ja też będę dostawał, to mi się japa zamknie, bo w końcu pieniądze nie śmierdzą i wreszcie zrozumiem istotę wszechrzeczy, całą dobroć i mądrość jaka wyraża się w ordynarnym pompowaniu kasy do kieszeni rodzin, bez dokonywania jakiejkolwiek poprawy w zakresie usług publicznych (łatwiej dawać kolejne „plusy” zamiast zaoferować darmowe żłobki czy przedszkola). Cholera, no napuścił mnie ten PiS na wszystkich.

I teraz mamy sytuację, że potencjalnie może wybrać nam prezydenta elektorat Uruk-hai. Kojarzycie ten motyw z Władcy Pierścieni? Saruman ulepszył zwykłych orków i „wyprodukował” takich na pełnej pompie, którzy zostali ulepieni według jego widzimisię. Stworzył mega groźną, bezmyślnie posłuszną ciemną masę. I taką masą jest teraz elektorat PiSu i Dudy. Ulepili sobie ich z już istniejących negatywnych cech, nakręcając wszystko co złe, negatywne i zwyczajnie ohydne do granic możliwości, tworząc najgroźniejszą masę w historii Polski. Ekstrapolowali, mając na uwadze swoje dotychczasowe doświadczenia z pełnej kadencji rządów i wyszło im, że najlepiej będzie żerować na najgorszych instynktach. Przyciągnęli więc do siebie wszelkie złe moce, jakie drzemią w tym kraju i w każdej jednostce. Każdą osobę, która miała negatywne myśli, zakompleksioną, przestraszoną nowoczesnością, nastawioną egoistycznie do społeczeństwa, każdego nieudolnego, każdego oszołoma, postanowili wciągnąć do tej wielkiej, śnieżnej kuli, obiecując sposobność dla rozkosznego hodowania wszystkich wad. A jak wiemy, nie ma nic przyjemniejszego, niż popuszczanie pasa, czy to przed stołem, czy to w kwestii realizacji swoich potrzeb emocjonalnych (również, a może przede wszystkim tych paskudnych). Biorą wszystkich, tak długo jak masz w sobie wystarczająco złego, żeby móc przy nich rozkwitnąć. Złych emocji, złej sytuacji, po prostu złego usposobienia.

Właśnie dlatego wybory to jest walka rozumu z bezrozumem. Bo jeszcze nigdy nie było sytuacji, żeby prezydent Polski mógł zostać wybrany głosami elektoratu wyłącznie negatywnego. Duda odwołuje się do wszystkich grup, które są nastawione negatywnie do czegoś. Odwołuje się do tych, którzy uważają że im się należy, do tych którzy uważają że innym się nie należy, do antyszczepów, do zwykłych wariatów, do ludzi z którymi w ogóle nie ma żadnej racjonalnej dyskusji na żaden temat. Do ludzi którym się wydaje, że wiedzą, a ni #!$%@? nic nie wiedzą. Do idiotów, do ludzi ciemnych, do ludzi zwyczajnie złych, do fundamentalistów katolickich, albo jakichkolwiek innych. Częściowo oni ich sami stworzyli, częściowo oni już tu byli, bo w każdym społeczeństwie jest jakiś odsetek ludzi, którzy po prostu innych nienawidzą i chcą dla nich źle. I żadne tłumaczenia, żadne argumenty „#!$%@? teraz my” nie usprawiedliwiają tego, żeby pozwolić wygrać wybory człowiekowi, który chce swoją legitymację oprzeć na tej uruk-haiowej masie. To po prostu nie przystoi. Kraj który wybierze sobie za prezydenta człowieka, który jest w stanie, nawet cynicznie, odwoływać się wyłącznie do negatywnych emocji, to jest kraj skazany na porażkę w średniej i długiej perspektywie.

A jeżeli nic z tego co powyżej napisałem Was nie przekonuje, to zagłosujcie chociażby po to, żeby zobaczyć jak Holecka się popłacze na wizji czytając informację o tym, że Duda przerżnął.”

#polityka #4konserwy #neuropa #pis #duda #wybory #trzaskowski
  • 1