Aktywne Wpisy
TavarishPiesov +428
Treść przeznaczona dla osób powyżej 18 roku życia...
Obiboq +26
Dzisiaj na obiad do moich rodziców przychodzi moja różowa. Pierwsze ich spotkanie.
Moje zdenerwowanie potęguje zachowanie matki do pozostałych moich byłych różowych.
Na pozostałych obiadach moja matka podczas rozmowy strzeliła focha zawołała tylko ojca, aby szedł razem z nią i zostawił nas w spokoju. Z inną różową nie chciała wpuścić do domu (czasy COVDOwe), mimo, że sama ją zaprosiła, następnie zrobiła obiad nie w salonie gdzie jest duży stół, tylko w pokoju
Moje zdenerwowanie potęguje zachowanie matki do pozostałych moich byłych różowych.
Na pozostałych obiadach moja matka podczas rozmowy strzeliła focha zawołała tylko ojca, aby szedł razem z nią i zostawił nas w spokoju. Z inną różową nie chciała wpuścić do domu (czasy COVDOwe), mimo, że sama ją zaprosiła, następnie zrobiła obiad nie w salonie gdzie jest duży stół, tylko w pokoju
Siemka. Dzisiaj dłuuuugi wpis o stałej klienteli punktu zakładów bukmacherskich. Spróbuję jakoś podzielić ich na grupy i po krótce wytłumaczyć jak to wygląda, bo z tego co widzę po komentarzach - chyba niektórzy nie mają pojęcia jacy ludzie tam przychodzą. Zapraszam.
Większość klientów, których miałem na swoim lokalu to były dziadki na emeryturce, albo tacy chwilę przed. Przychodzący z przyzwyczajenia, z nudów, dla spotkania się z kumplami z buka, dla flaszeczki, którą mogli sobie walnąć pod lokalem itp. Zazwyczaj grali sobie swoje jakieś tam systemy, tasiemki, wszystko za grosze dosłownie. Widać było, że to bardziej przyzwyczajenie, niż uzależnienie. Nie przejmowali się jakoś zbytnio przegranymi, a wygrana kilkunastu zł. Ich bardzo cieszyła.
Zazwyczaj niegroźni, uprzejmi, bez problemowi. Lubiłem z nimi siedzieć i gadać na różne tematy, bo moi dziadkowie dość szybko umarli, więc mimo, że pierdzielili niemiłosiernie czasem, to fajnie się z nimi gadało, jeżeli przymrużałeś oko na to, że często kolorują rzeczywistość (to dokładnie tak jak z moimi wpisami, wg niektórych xD). Oczywiście tematy polityczne, to że sport jest ustawiony i wszelkie ploty na dosłownie każdy temat. To była codzienność. Jednocześnie bardzo wścibscy, a czasem aż za nadto bezczelni. Ale ogolnie - grzeczni.
Druga większą grupa klientów to już ludzie z jakimś tam stopniem uzależnienia (porównałbym do alkoholu i 2/3 piwek dziennie). Granie codziennie. NIby coś tam sport ogarniają i starają się robić analizy, ale to coś na zasadzie - "przejrzę tabele i zobaczę wynik ostatniego meczu". Dużo bardziej przeżywali porażki. Raczej faceci 30+ z normalną pracą i jeszcze jakimś tam hmmm, hamulcem w głowie.
Kolejna grupa to goście, którzy łatwo popadają w nałogi. Przedsionek menelni. A-----l + h----d w każdej postaci. Ale zazwyczaj mają pracę, czasem rodziny (choć większość po rozwodzie). Powiedziałbym, że to najtrudniejszy typ klienta. Jak mu idzie, jak ma humor, jak potrafisz z nim gadać - będzie dla ciebie ultra miły. Jak coś mu źle powiesz, jak nie będzie miał humorku, albo będzie n------y/zły bo przegrał, no to wojna. Ja akurat z większością takich gości potrafiłem rozmawiać i ci stali bywalcy-nałogowcy, byli dla mnie bardzo mili i czuć było od nich szacunek do mnie i nie było spin. Przegrywali i przechliwali dużo, często wypłaty i to często niemałe. Większość była tylko utrapieniem dla swojej rodziny, jeśli jeszcze z jakąś żyła w zgodzie. Często przykre sytuację w stylu np. Faceta, który miał kilka stów i opowiadał, że jego córka ma dziś urodziny, więc zagra moment i jedzie jej kupić prezent, a... Wychodził z niczym, albo z jakimiś groszami, które przechliwal/przegrywał gdzie indziej. A jak jakimś cudem coś wygrał to i tak podejrzewam, że dziecko czy żona, nawet jakiejś duperelki nie dostała. Oczywiście mało, który ogarniał granie, jakieś analizy itp. Szybko się podpalali i codziennie przegrywali. Klasyczne granie dla grania.
Następna ekipa to oczywiście menele, bezdomni, żule. Nie będę się długo tu rozwodził. Nic nie ogarniają, nic nigdy nie wiedzą, zawsze n------i. Zawsze wywalani z punktu, ale często pili pod, z wyżej wymienionymi, przez co też się ich znało, słyszało historie ich życia itp.
Ciekawa część graczy to ludzie młodsi, tacy przed 30tką zazwyczaj. Dużo więcej analizują, grają mądrzej, ogarniają ofertę. Ale widać, że to wstęp do kogoś kto za 10lat będzie albo w to wkręcony jak ci wyżej. Albo zmądrzeją i to rzucą w p---u. Dużo częściej wygrywają, choć to też zależy jak kto gra i po co. Zdarzali się tacy co lubili posiedzieć i pogadać w lokalu z każdym, ale większość wpadała, robila kupon i spadała. Zazwyczaj widać już też było na jakim etapie uzależnienia, ktoś z nich jest. Na ile ma chłodną głowę itp. 99% facetów uprzejma, nie robiących problemów, sprawiający wrażenie, że wiedzą co robią itp.
Była też mała część jakichś młodych chłopaków, których od razu pytałem o dowód. Zazwyczaj przychodzili z tymczasowa wkrętką (np. Codziennie przez 2 tygodnie i potem już nie wrócili). Coś tam ogarniali, ale raczej nie wygrywali i szybko sie podpalali. Duża część też grała sobie "dla beki". Co cieszy - mało co młodych gości (takich max 23lvl) się w to bawiło, a już jakichś uzależnionych to na palcach jednej ręki mógłbym policzyć.
I jeszcze kilka słów o takich wybrykach i pojedyńczych przypadkach, ale typach, którzy są na każdym punkcie. Ciężkie przypadki, o których opowiem w kilku historiach.
- Chamy i cwaniaki. Cwaniakują na lokalu, kłócą się z innymi, odnoszą się do pracownika bez szacunku, próbują rządzić na punkcie, awanturują się, zawsze są najmądrzejsi itd. Ciężko sobie z nimi poradzić i to jest najtrudniejszy typ klienta. Każdy kto pracuje na jakimś stanowisku typu sprzedawca na kasie wie o jakim typie człowieka mówię.
- wariaci, którzy sprawiali wrażenie "nie do końca sprytnych". Ale póki nie miałem żadnego dowodu na to, że facet jest np. Chory czy ubezwłasnowolniony to nie mogłem nic zrobić i musiałem pozwolić mu grać.
- - rasowi hazardziści, frustraci, przegrańcy. Byli to klienci, którzy widać, że są już tym zmęczeni, ale nałóg jest silniejszy. Ci którzy poprzegrywali mnóstwo pieniędzy w życiu i najchętniej to zacisnęli by pętle na szyi. Kamienna twarz, nerwy na samego siebie, przyzwyczajeni do porażek i właściwie mający świadomość, że przegrali życie tak na prawdę.
Okej, tak z grubsza, chyba to wszystko. Konkretniejsze przypadki z powyższych rodzajów klientów również opiszę. Piątka :)
Komentarz usunięty przez autora
najpierw sprostuje jedną rzecz. Pracowałem tam 2,5roku, ale 5 lat temu.
Tak, na tyle osób, które się regularnie przewijały znam jednego typa, który moim zdaniem był na plus. Na siłę mógłbym wymienić drugiego o bardzo podobnej taktyce, ale gość miał dobrą passę jak zaczynałem pracować. Jak odchodziłem to już był w plecy na bank. Ale o nim wiem, że bardzo dużo grał online.
I tak jak napisałeś - pewnie właśnie
zgaduje, ze bardzo mało
@KhaDori: Dokładnie, sam jakoś mocno wciągnięty nie jestem, jestem w tej grupie o której pisze Fanatico - ludzi do 30 co coś tam sobie analizują ale generalnie mam tak ze dwa razy do roku miesiąc że mam ochotę sobie pograć, czasem wygram czasem przegram i na kilka miesięcy przestaję. No ale z ciekawości byłem w kilku grupach
A tak to jak kolega wyżej pisał. Jeśli już przychodziły to wysyłać za chłopów i nie wiedziały o co chodzi.
Choć mam jedną zabawną historię z laskami. Przyszła ekipa małolatów, laski z gośćmi, którzy przyszli sobie zagrać coś tam, raczej dla beki. No i parę razy pograli w te wyścigi wirtualne koni czy tam psów. 2 dni później, jedna z tych dziewczyn przychodzi z dwoma koleżankami pograć w to samo xDDD przegrała z 10 zł na kilku wyścigach i poszła.
@chce_miec_psa w żartach tylko. Albo bardziej gadka w stylu "kliknij tak,
@FanaticoRosso1910: Wybierasz jakąś sytuację, która ma zawsze koło 2,2 i zdarza się w miarę regularnie. Stawiasz na to zawsze i jak przegrasz,