Wpis z mikrobloga

„Pocieszycielki” zmuszano do seksu, aby japońscy żołnierze odreagowywali stresy i napięcia wojenne. Dziewczęta były dostarczane jako żywy towar z Chin, Korei, Jawy, Filipin, Birmy, Wietnamu, Indonezji… Były wśród nich Holenderki i Australijki. Japońscy dowódcy osadzali je w wojskowych burdelach i przedstawiali jako „prezent cesarza” dla armii. Przyjmowały żołnierzy brudnych, cuchnących, zdziczałych; jednego po drugim; dziesiątki dziennie. Oni czekali niecierpliwie w długich kolejkach, często prosto po akcji. One siedziały zastygłe w jednej pozycji, z rozchylonymi udami, głodne, zobojętniałe, nieobecne. Historycy mówią o 100–200 tys. wykorzystywanych kobiet, chińskie źródła nawet o ponad 400 tys. ianfu (jap. pocieszycielka). Przeżyło tylko 25–30 proc. z nich. Okaleczonych fizycznie i psychicznie. Kobietami nikt się nie opiekował. Tysiące zmarły z powodu brutalnych aborcji, wielokrotnych gwałtów, rozerwanych narządów rodnych. Pobite, torturowane, często były zabijane przez żołnierzy, którzy uważali je za rzeczy. Ginęły za to, że chciały uciec, że nie chciały „współpracować”, że miały choroby weneryczne. Pod koniec wojny wiele „pocieszycielek” japońskie wojsko po prostu wymordowało.

..... .... .... .... ... ..

Rząd w Tokio uznał też, że wizerunkowi cesarstwa szkodzi „eksport” rodzimych prostytutek. Werbowano zatem kobiety w ówczesnych koloniach japońskich (Tajwan, Mandżukuo, Korea, część Chin) ogłoszeniami prasowymi zachęcającymi do pracy w fabrykach, w szpitalach, itd. Władze posunęły się nawet do tego, że „założyły” szkołę dla muzułmańskich dziewcząt chińskich, a te, które się zgłosiły, zabrano do wojskowych burdeli! Koreanki, które trafiły do „stacji” w Birmie, były zwabiane łatwymi zarobkami i możliwością spłaty rodzinnych długów dzięki pracy w Singapurze. Zmuszano do seksu z żołnierzami dziewczęta nawet 11-, 12-letnie, takie, które jeszcze nie miesiączkowały. Dla nich gwałty żołnierskie stanowiły pierwsze doświadczenie seksualne.

.... .... .... .... ....

Paradoksalnie „stacje pocieszenia” dla żołnierzy miały zapobiec gwałtom „w terenie”. A także ograniczyć źródła zarażenia chorobami wenerycznymi i rozładować emocje wojaków. Jak mówi antropolog z Uniwersytetu w San Francisco prof. Chunghee Sarah Soh, burdele były niejako konsekwencją japońskiej tradycji oraz lekcją wyciągniętą z masakry w Nankinie. Cesarska Armia Japońska dokonała tam w latach 1937–1938 okrutnych masowych gwałtów i mordów na Chinkach.

.... .... .... .... ... ...

Seksualnymi niewolnikami czyniono także mężczyzn. Walter Dempster Jr. – nazywany „Walteriną Markovą” – był gejem, który przebierał się za kobietę. Urodzony i wychowany w Manili w latach 30., z grupą sześciu gejów występował na scenach jako „drag queen”. Zwani lokalnie barkada byli nie do odróżnienia od kobiet. Grupa została kiedyś zaproszona do hotelu, do pokoi urzędników japońskich i tam wyszła na jaw ich płeć. Brutalnie pobici, potem aresztowani, trafili do obozu. Zostali „pocieszycielkami” – wielokrotnie gwałconymi przez żołnierzy, brutalniej niż kobiety. „Byli rozwścieczeni tym, że jesteśmy gejami, a nie kobietami. Robili z nami najbardziej występne rzeczy, a my nie mogliśmy zaprotestować. To oni mieli bagnety, broń” – wyjaśniał.

.... .... .... ... ..

Chiny w 2014 r. udostępniły materiały poświadczające udział japońskiej tzw. Armii Kwantuńskiej w organizacji niewolnictwa seksualnego. Z kolei rząd Korei Południowej potwierdził zaangażowanie koreańskich kolaborantów w „żółte niewolnictwo”. Mimo to Japończycy usiłowali cenzurować historię i ograniczać dostęp do własnych archiwów. Pod koniec 2014 r. konsulat generalny Japonii w Nowym Jorku zażądał od wydawcy podręcznika historii „Traditions and Encounters: A Global Perspective on the Past, Vol. 2” wyeliminowania rozdziału mówiącego o „pocieszycielkach”. Bez powodzenia.

.... .... .... .... ....

Rząd japoński jednak odmawiał przeprosin i odszkodowań. Do dziś część japońskich historyków i dziennikarzy pisze o prostytutkach-wolontariuszkach. Pod naciskiem opinii publicznej i dokumentów (patrz Archiwa odsłaniają prawdę) władze w Tokio zmieniły politykę. Przyznały w 1994 r., że nie można zaprzeczyć udziałowi armii w „uprowadzaniu i przetrzymywaniu” kobiet. Premier Japonii przeprosił prezydenta Korei Południowej na forum koreańskiego parlamentu. Ostatecznie 61 Koreanek, 13 Tajwanek, 211 Filipinek i 79 Holenderek otrzymało przeprosiny, m.in. za „rany zadane fizyczne i odniesione na psychice”, pod-pisane przez ówczesnego premiera Japonii Tomiichiego Murayamę. W 1994 r. powstała prywatna Azjatycka Fundacja Kobiet, która do 2007 r. wypłacała odszkodowania byłym seksualnym niewolnicom. Przyjęły po ok. 5 milionów jenów (średnio 45 tys. dola-rów) z funduszu japońskiego i koreańskiego (bo i projapońscy kolaboranci w Korei pomagali organizować kobiety do burdeli). Zarzucano jednak Japończykom, że działają na zwłokę, cenzurują fakty i czekają na śmierć ofiar… 

https://www.focus.pl/artykul/quotpocieszycielki-seksualne-niewolnice-dla-zolnierzy

#historia #divyzwykopem #feminizm #japonia #niewolnictwo #lgbt #dragqueen
  • 40
@Point6: czy ja wiem. Jestem prostytutką (męską) i będąc tam kilka razy na wycieczkach i chcąc sobie dorobić dałem dupy kilka razy i klienci byli lepsi niż w Polsce. Japończycy też nie mieli tak mocno negatywnego nastawienia do mnie gdy mówiłem co robię, gdy w Polsce ludzie potrafią być nawet agresywni. Ogólnie ludzie chyba w każdym w miarę cywilizowanym kraju są bardziej liberalni więc mnie to nie zdziwiło. W Polsce nadal
@peszmerd: Imo mają o wiele luźniejsze podejście do takich tematów jak aborcja, eutanazja czy religia niż większość Europejczyków, a w szczególności Polaków, których nawet antynatalizm lokalny oburza. Nie mieli też problemu z tym, że noszę mocny makijaż i często go chwalili, hetero mężczyźni też. W Polsce zazwyczaj jakieś przytyki i inne niemiłe sytuacje.
We spółczesnej Japonii prostytutki też nie są traktowane najlepiej. IMO mocno #!$%@? państwo.


@Point6: a myślisz, że inne nacje były święte? Różnice kulturalne tylko nieznacznie zmieniają podejście do podbitych nacji. Wojna to piekło, najgorsze instynkty dochodzą do głosu, a brak kary potęguje jeszcze skłonności do agresji. Żołnierze z karabinami i traumą na koncie mają przewagę nad cywilami i #!$%@?, żołdaków w ryzach może utrzymać tylkotwardy dowódca, a takich zawsze mało... niestety