Wpis z mikrobloga

Siema Mirki, pamiętacie mnie? Gość który #!$%@?ł Staw barkowy purchlakowi-dresów i i wykatapultował innego kaszojada z jego BeEmIxa. Dziś, zgodnie z obietnicą jest pasto-historia jak byłem z rodzinką w hotelu a obsługa na kopach #!$%@?ła madkę, Janusza i dwa kaszojady. Gotowi? Zapinamy pasy i jedziemy. 
Na wstępie powiem, że każdy miał lub będzie miał dopiero taki okres w życiu że powodzić się nad wyraz mocno nie będzie i w ramach wakacji pojedziecie na trzy dni do czterogwiazdkowego hotelu na jakimś zadupiu, wiecie, przyjemny lokal, codziennie świeża pościel, mały bar, basen i sauna, bardzo fajne miejsce. 
Pierwsze parę godzin było zajebiste, po ponad osiemdziesięciu farsangach tłuczenia się w aucie wyjście z tego gówna bez klimy (przypominam że wakacje 2018 więc gorąco jak #!$%@?) odetchnięcie świeżym powietrzem było jak naprawdę pieniężny fap. Potem, uśmiechnięta cycata recepcjonistka wita nas, pyta o rezerwację, ojciec podchodzi do lady jak szerokiputin, daje jej papier z rezerwacją, #!$%@?, pełen lans. Recepcjonistka unosi brwi, wita nas ponownie nieco miłej, daje karty do pokoju i życzy miłego pobytu. 
No co tu dużo mówić, dwa pokoje, jeden pseudosalon, drugi sypialnia z łazienką, w dużym pokoju stolik, kanapa, nieodłączna lodóweczka z alkoholem tak drogim że jak go spróbujesz to zapłacisz duszą albo jeszcze twoje wnuki będą miały długi w tym hotelu. 
Rozpakowaliśmy się, ja zdążyłem zniszczyć szufladę w szafce ale ojciec skleił taśmą i nie było widać, potem próbowałem dobrać się do sejfu aby go też rozpierniczyć ale ojciec #!$%@?ął mnie w łeb i kazał pobawić się telefonem. 
Spoko. 
Po półgodzinie mi się znudziło ale nie dałem rady zniszczyć sejfu, mocny #!$%@? był. 
Mógłbym się postarać bardziej ale ojciec wziął mnie w końcu za ucho i poszliśmy na obiadek, wykwitny katljet pad syrem i zapiekane ziemniaczki, do tego dla rodziców ruski szampan a dla mnie świeży soczek (świeży, prosto z kartonu) oczywiście mame i tatę wydają ochy i achy jakie to pyszne i prestiżowe XD
Sam ledwo przełknąłem kotleta ale ziemniaczki to była poezja, z zewnątrz chrupkie i pokryte przyprawami, porządnie podlane oliwą, w środku kremowe, rozpływające się w ustach, idealnie doprawione, posolone... Powtórzę, poezja. 
W połowie posiłku zobaczyłem Ich, #!$%@? do tego czasu myślałem że to ja mam najbardziej polską stereotypową rodzinę, ale TO to to był top ten, karyńsko jak #!$%@?, tapety pół kilo na ryju, szpony takie że jakby mi w oczy wsadziła to by o potylicę mogła poskrobać, Janusz w żonobijce i krótkich wędkarskich spodniach, zobaczyłem ten łysy łeb i rudy wąs i od razu wiedziałem że będzie #!$%@? grubo xD Ale oni to jeszcze #!$%@?, dorośli nieważne jakby #!$%@? nie byli to jeszcze zachować się potrafią. 
Hitem był ich synuś. 
Brajanek. 
Lat sześć. 
Gruby, paskudny i głośny, ale taki zajebiście głośny że go słyszałem jeszcze jak z auta wychodziliśmy, wtedy nie dałem o to #!$%@?, myślałem że jakiś ptak, względnie dzik, w końcu obok lasu hotel był. 
#!$%@?, maciora z młodymi jest spokojniejsza od tego #!$%@?, maciorze rzucisz ziemniaka, #!$%@? i tyle, ten Brajanek to był #!$%@?... Dużo widziałem ale nadal jest na pierwszym miejscu pod względem posranych akcji których świadkiem byłem. 
Pierwsze co, przychodzą do stolika, Janusz się #!$%@?ł że Brajanek darł #!$%@?ę o sam nie wiem co, pewnie coś chciał albo czegoś nie dostał, wracając, Janusz się #!$%@?ł i jebnął młodemu mukę w potylicę, uspokoił się od razu. 
Karyńsko jak to karyńsko od razu z pięściami i chce widzieć się z menedżerem 'JAK TO #!$%@? JEST TYLKO TEN KOTLET, JA JESTEM NA DIECIE, MUSZĘ SAŁATKI JEŚĆ A BRAJANEK JEST UCZULONY NA LAKTOZĘ, GLUTEN, INTELIGENCJĘ I ZWIĄZKI FRAZEOLOGICZNE, MOŻE DOSTAĆ NAJWYŻEJ PALUSZKI RYBNE A NIE TO GÓWNO!" Janusz to Janusz, on bez gadania zeżarł sobie kotleta i ziemniaki chrumkając jakie dobre, tylko piwo jeszcze dokupił. Dwa. Znaczy w sumie to trzy. Madka w końcu dostała sałatę po grecku (sałata, twaróg, oliwki, oliwa, pokrojony w paski katljet pad syrom, stary chleb jako grzanki) do tego wino, Brajanek dostał paluszki rybne i keczup. I frytki. I keczup. I jeszcze trochę keczupu. 
Ukradkiem obserwowałem tą polską rodzinę jak sześciolastek oglądający przez szparę w drzwiach jak o trzeciej w nocy rodzice są rozebrani i dziwnie się ruszają w sypialni. Pierwsze co zaobserwowałem to to że Janusz w zasadzie podgryzał obiadek do piwa, karyńsko niechętnie mieszało w sałatce a Brajanek... #!$%@?, ten mały kaszojad #!$%@?ł keczup z obiadem w formie dodatku, jak zjadł to wylizał #!$%@? do czysta małą miseczkę w której był keczup, obliczyłem sobie że w godzinę wchłonął tyle tej czerwonej mazi ile ja jem jej w tydzień. Ale to tam wiecie, nic wielkiego. Dalej, deser, kolejna burda "JA NIE MOGĘ JEŚĆ TEGO WASZEGO #!$%@? SERNIKA, JEST NIE ZDROWY DLA NAS, DZIECKO MI TRUĆ CHCECIE, DAJCIE MI KREMEBRULE A NIE JAKIEŚ SERNIKI, CO JA W BARZE MLECZNYM JESTEM CZY W HOTELU? !" kelner był nad wyraz cierpliwy, przyjął zamówienie i na spokojnie potem wszystkim przyniósł małe głębokie miseczki z Creme Brule czy jak to się pisze, madka oczywiście była cała w Skowronkach bo dostała danio z karmelem na wierchu, gówniak całe #!$%@?ł, przy okazji topiąc w jogurcie stół, Janusz coś tam warczał że kurła takie małe jak dla dzieci chruum kwiiiik. Do tego wziął kolejne piwo a młody dostał wodę. 
Teraz się #!$%@? zaczęło xDD
Purchlak nabrał tchu a ja tylko szturchnąłem mamę z uśmiechem i wskazałem na #!$%@? ona na chwilę przed tym jak wydarł ryja "#!$%@?" kelner udający że czyści jakiś kieliszek za barem podskoczył rozjebując szklany pojemnik z ciastkami, mame i Tate w śmiech, Janusz patrzy na nas #!$%@? ale nic nie mówi bo ojciec porządnie zbudowany i jednym machnięciem by grubasa złożył. 
Ale wracając, karynę jakby szlag trafił, wzięła zamach i #!$%@?ęła gówniaka aż z krzesła go #!$%@?ło, gówniarzy w ryk, wstaje jak gdyby nigdy nic i zaczyna harcować. Najpierw ciągnie za obrus i #!$%@? całą zastawę na ziemię razem z niedopitym kuflem Janusza, potem bierze i fajny taki parawan z papieru #!$%@? na ziemię i Depta, potem #!$%@? krzesłem rzuca, próbuje jakiegoś losowego typa uderzyć, tamten mu się odwija i daje na odlew w pysk, Janusz i karyna z ryjem do gościa że jak ich dziecko uderzył, Janusz nie wytrzymuje i daje gościowi pod krawatem w ryj, gościem aż okręciło, teraz wkracza obsługa, dwóch kelnerów rzuca się na Janusza i na glebę aż zadudniło, ten ich jak yeti jakiś #!$%@?, wstaje, sprzedaje kopa garniturkowi, sam zaczyna też #!$%@?ć salę, madka wrzeszczy, dziecko biega, kelnerzy kwiczą na ziemi, mame się śmieje, ojciec ryczy ze śmiechu, barman nie wie czy reagować czy szczać pod siebie z beki, w końcu z kuchni wychodzi kilku uzbrojonych w jakieś kije kucharzy i zaczynają #!$%@?ć Janusza. 
#!$%@?, panika i chaos jak na Westerplatte w 39' wcześnie rano. 
W końcu kucharze dali radę obezwładnić Janusza, karyna dostała w międzyczasie od kogoś lepę na mordę, gówniak schował się kącie i cicho chlipał z #!$%@?ą na ryju, ja z rodzinką zostałem wyproszony w związku z "problemami z innymi gościami hotelu". 
Słowem końca spędziliśmy całkiem fajnie ten weekend, mimo że zamiast jeść w restauracji hotelowej dostawaliśmy catering na ocalałej zastawie, ojciec dostał flaszkę z prośbą o nie nagłaśnianie, garniturek nieco poobijany następnego dnia dosiadł się do nas w holu gdzie był stolik i kilka foteli gdzie jedliśmy obiad, aby wspólnie pośmieszkować z tamtych neandertalców. 
I tyle, jak ktoś chce resztę past bo mnie nie kojarzy to niech pisze pv to dam linka do mojego wykopu. 
Dobranoc ludzie, pamiętajcie aby pić wodę bo gorąco ostatnio strasznie. 

#pasta #purchlak #kaszojad #autorskie #karyna #janusze
  • 1