Wpis z mikrobloga

@raz-dwa-trzyy U mnie w domu celebrowało się przede wszystkim święta kościelne. Urodzinowe ciasta jakieś były, choć i tak nie zawsze. Pamiętam jak na siódme lub ósme urodziny była zaproszona tylko jedna osoba - sędziwa ciotka mojego taty. No ale przyszła niby do mnie, więc musiałem chwilę z nią posiedzieć, zjeść placek drożdżowy i napić się herbaty. W sumie śmieszne, że czasem bywałem na urodzinach któregoś z kuzynów, a do mnie nikt nie