Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Szkoły to był wyścig szczurów, zmiany klas - i gimnazjum i liceum, ciągłe korki i zajęcia dodatkowe.
8letni związek pełny poświęceń dla niego, zakończenie związku w wieku 21 lat. Po zakończeniu wyszło, że zrobił coś co zakończyłoby się zerwaniem 5 lat wcześniej i oszczędziło mi by sporo wyniszczającego stresu. Garstka znajomych, przepadła bo byli bardziej znajomymi byłego niż moimi.
W między czasie był wyjazd zagranice, ale wróciłam zdruzgotana bo jakiś świr się we mnie zakochał, nachodził i musiałam się zwijać.
Rok leczyłam się u psychoterapeuty, rok psychiatry i brałam leki, zawaliłam rok studiów (kosztował 8k :().
Poznałam obecnego, którego bardzo pokochałam i poczułam się przy nim lepiej, jednak w tle tańczył popęd za pieniędzmi aby się utrzymać, ciągły stres, drobny kredyt na czas zmian, aby jakoś sobie poradzić, który stres potęgował no i zranienie i utrata pewności i swojej wartości (przez byłego i inne wydarzenia losowe)

Teraz mam 23 lata:
- zarobki urosły do 6 000, udało mi się pospłacać wszystkie długi, jestem w stanie się utrzymać, opłacić uczelnie i to był pierwszy miesiąc, w którym mi jeszcze zostało mimo że sporo wydałam na dentystę i inne rzeczy, które trochę zaniedbałam.
- nie mam znajomych, jedyni, którzy się ostatnio pojawili, to jego znajomi. Po historii z byłym wiem, że tracąc chłopaka (nie zależnie od powodów) poraz kolejny stracę wszystko. Raczej przy obecnym harmonogramie nie zapowiada się, że coś się tu zmieni. Dodatkowo wiem, że mam specyficzne zainteresowania i jestem introwertyczna - to nie ułatwia sprawy.
- nie mam na nic czasu, bo praca na etat + studia + muszę wrócić na siłkę, bo przez covid i siedzenie w domu zaczynam pulchnieć
- jestem 1,5 roku z chłopakiem i mam dużo dylematów czy to ten (ma kilka rzeczy w swojej historii, które mi nie odpowiadają) dodatkowo jeśli miałoby pójść to dalej on chce intercyzy i dosyć szybko dzieci - drugiego chce, pierwsze też ale w praktyce będzie to wyglądać tak, że zrezygnuję z rozwoju i moje zarobki na rzecz oddania rodzinie nie wzrosną, a może jeszcze spadną (wszak w it wiedza nieutrzymywana jest już mało warta). Jego za to, będą rosnąć. Nie chce po kilku latach "zostać z niczym" jeśli jakimś cudem się miniemy i się rozstaniemy. Z jednej strony intercyza chroni przed wpadkami z biznesem, jest ochroną przed tym jakby druga połówka poszłaby w hazard, z drugiej jest krzywdząca dla takiej osoby jak ja - chcącej ograniczyć pracę do faktycznie 8h (lub nawet 6) i założyć dużą rodzinę i poświęcić czas i ciepło na jej odchowanie i dobre dopilnowanie (najlepszy katering nie dobierze tak zdrowych składników jak matka, jeśli mnie rozumiecie, najlepsza niania nie da tego ciepła i cierpliwości w tłumaczeniu). W sumie już teraz jest tak, ze ja głownie gotuję i płace za jedzenie, a wszystkim innym dzielimy się na pół. Obiektywnie więcej pieniędzy i czasu wkładam w związek, co mi nie przeszkadza, ale zaboli mocno jeśli bez większego powodu postanowi ode mnie odejść.

Znowu stało się tak, że chłopak wyjechał na kilka dni i meczę się ze sobą.
Mam dosyć życia, nie chcę wracać do farmakologii. Ona wspiera przy leczeniu, ale później postrzegam to jak ćpanie.
Ciągle się stresuję. Ciągle próbuję sprostać temu co wszyscy ode mnie oczekują (chłopak, rodzice, praca) zamiast żyć dla siebie, po prostu stwierdzić że to pier*** i iść na kurs tańca i rysunku na który całe życie nie miałam czasu/czasu i pieniędzy, a jak miałam to wybierałam "angielski" bo mi się przyda i nie jest marnotrawstwem kasy.

Jeśli macie znajomych doceńcie to.
Jak nie musicie odcinań pępowiny od rodziców za wcześnie to tez to doceńcie i nie róbcie jak ja, żeby pokazać na siłę "samemu potrafię".
Nie gnajcie za pracą jeśli nie za dużo potraficie. W pracy się sporo uczysz, ale bez wiedzy pewnych rzeczy nie przeskoczysz i chyba jednak lepsza jest droga dzienne->praca niż zaoczne+praca. Bo ani nie masz ciekawego doświadczenia, ani wiedzy, a na początku musisz zazwyczaj przejść przez januszowskie warunki.
Jeśli jesteś facetem też to doceń, macie sto razy łatwiej w masie rzeczy. Zaczynając od tego, że w pierwszych pracach na budowie możecie zarobić więcej i szybciej pójść na studia/jakiś kurs, po to, że w pierwszych pracach nikt nie patrzy na ciebie czy się nie zaciążysz zaraz, po to że biologicznie się nie starzejcie tak szybko i możecie decydować się na rodzinę mając 35+ lat. Jeśli twoim argumentem jest łatwiejsze wchodzenie w związek czy seks, to słaby argument, bo to tez nie fajne uczucie jak ktoś ci zawraca dupe bo liczy na seks/jest niezaradnym pajacem któremu trzeba matczyć.

#zalesie #przegryw #depresja

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5ee3fb1b2d35834c6b87eb89
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
Wesprzyj projekt

[===================.....................] 48% (112zł/235zł)
Uzbieraliśmy już na 1 lat działania AMW!
  • 15
Nie mam kodu: @niewiemcorobic: tu nie chodzi o okradanie.
Zarabiam? Zarabiam.
On zarabia? No zarabia.
Tylko ze jeśli ja zrezygnuje z częściowej pracy/rozwoju to bede zarabiać mniej, a on bedzie mial pole i obowiązek w postaci rodziny do zabezpieczenia. Jak dzieci odchowamy to zarobki zostaną jemu duże, a mi tak samo małe.
Znam mase małżeństw 50+ gdzie facet zdradził, znalazł młodszą.
Fajnie byłoby być pod butem faceta jakby zdradził, nie?
Kodu brak: @niewiemcorobic: no nie wszytko :(
Ale niga mi sie powinela i jestem dopiero w polowie inzyniera.
On ma doktorat, rodzina to w ogole nie bedzie chciala mnie znac jak nie ukoncze studiow. Mam nacisk z kazdej strony.
Plus latwoej o prace jak bedzie wiekszy kryzys, bo bedzie selekcja.
Jednak latwiej zrobic teraz niz za kilka lat.

Cale zycie sluchalam „dyrektora chcialabgs aby z ciebie zrobili","z takimi ocenami to
@AnonimoweMirkoWyznania:
fajne długie wyznanie, rozumiem że nie pochodzisz z bogatej rodziny i nie masz wsparcia od innych. Takie życie.
Trzymaj się, dużo się módl, weźcie ślub, zaufaj Bogu że będzie dobrze, jak go kochasz to starajcie się o dzieci, nie myśl o pieniądzach, są ludzie, którzy już nie żyją i są w innym świecie a żyli krócej niż my.
Pieniądz to nie wszystko, jak masz zdrowie, miłość, dom, pracę, to na
Nie mam kodu: @niewiemcorobic: tu nie chodzi o okradanie.
Zarabiam? Zarabiam.
On zarabia? No zarabia.
Tylko ze jeśli ja zrezygnuje z częściowej pracy/rozwoju to bede zarabiać mniej, a on bedzie mial pole i obowiązek w postaci rodziny do zabezpieczenia. Jak dzieci odchowamy to zarobki zostaną jemu duże, a mi tak samo małe.
Znam mase małżeństw 50+ gdzie facet zdradził, znalazł młodszą.
Fajnie byłoby być pod butem faceta jakby zdradził, nie?
@AnonimoweMirkoWyznania: Twoim głównym problemem, jest to że sama nie wiesz czego chcesz. Dążysz do celów, które wyznaczył Ci ktoś inny. Daj sobie samej więcej czasu. Spróbuj nowych rzeczy. Sprawdź co Ci sprawia radość i rób to. Sama sobie wyznacz cele. Marnowanie życia, aby przypodobać się innym skończy się tym, że tak naprawdę nigdy nie będziesz żyć. Wyczuwam z tego jak formułujesz myśli, że być może miałaś w domu dość wymagających rodziców.