Wpis z mikrobloga

Tak jakoś wzięło mnie na przemyślenia... Przecież paradoks Olbersa może mieć banalne rozwiązanie.


Dlaczego w nocy niebo jest ciemne, skoro patrząc w każdym kierunku, patrzę na jakąś gwiazdę?


Niby ma to być argument dla twierdzenia, że Wszechświat jest skończony (inaczej każdy punkt na niebie byłby wypełniony fragmentem bliższej lub dalszej gwiazdy, a jasność byłaby nadrabiana zagęszczeniem gwiazd w danym punkcie naszego nieba). Jednakże nikt nie nanosi poprawki związanej z czarnymi dziurami. Nieskończony Wszechświat oznacza nieskończoną ilość gwiazd, ale także nieskończoną ilość czarnych dziur, które bez problemu mogą zakrzywiać fotony z gwiazd w danych punktach nieba. Dzięki temu fotony omijałyby Ziemię, a połacie nieba wydawałyby się czarne (puste) z naszej perspektywy. Zależnie od rozmieszczenia tych czarnych dziur - droga, którą porusza się nasza planeta w układzie i układ planetarny w galaktyce, może być zbyt krótka, by w sensownym czasie zauważyć anomalie w umiejscowieniu i ilości gwiazd na niebie. Wystarczy, by przestrzeń między galaktykami była w sporej mierze wypełniona czarnymi dziurami.

Ot, takie przemyślenia.

#astronomia #fizyka #gownowpis
  • 14
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Makurise: myślę, że to,że niebo jest czarne w nocy wynika raczej z faktu, że nie z każdego kierunku dociera do nas światło. Ale nie dlatego, że po drodze znajduje się czarna dziura, a raczej dlatego, że prędkość światła jest skończona i z większości kierunków światło nie zdążyło do nas dotrzeć, bo gwiazda, która je wyemitowała znajduje się zbyt daleko.

Oprócz tego istnieje pewna odległość, powyżej której ze względu na rozszerzanie się
  • Odpowiedz
@kotwica407: Oj, nie postarałeś się. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Prędkość światła jest skończona, ale jeżeli Wszechświat jest nieskończony (i istnieje od zawsze), to każde światło i tak by do nas dotarło (mając nieskończenie wiele czasu przed naszym powstaniem).

@TinkerCob: Zakładając pojedyncze czarne dziury - tak. Ale jeżeli czarnych dziur jest ogromna ilość, to tylko nieliczne "widoki" się do nas przedostaną. Przy okazji ogromna ilość czarnych dziur
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Makurise: to ty się nie postarałeś. Ze względu na rozszerzenie się wszechświata istnieje odległość spoza której światło do ziemi nie dotrze nawet w nieskończonym czasie
  • Odpowiedz
@kotwica407: Gadasz o zupełnie czymś innym. (°° Jeżeli wszechświat jest nieskończony i nie ma początku (istnieje od zawsze), to się NIE rozszerza (bo jest nieskończony), a światło miało przed nami nieskończenie wiele czasu, by do nas dotrzeć. O to chodzi w paradoksie Olbersa. I dlatego stosuje się go jako jeden z argumentów, że Wszechświat może być skończony i może się rozszerzać
  • Odpowiedz
@YacaFisalu: W sumie zakładając nieskończony Wszechświat ciężko by było, by cały był jednorodny, gdy jedna anomalia w grawitacji może być początkiem reakcji łańcuchowej zaburzającej "lokalne" rozmieszczenie gwiazd/galaktyk/gromad/czegoś większego. A o takie anomalie bardzo łatwo. Wystarczy zwykła działalność jakiejś bardziej zaawansowanej cywilizacji, których w nieskończonym Wszechświecie jest nieskończona ilość na nieskończenie wielu etapach rozwoju i zaawansowania. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@namrab: Rozumiem doskonale ten paradoks. Nie rozumiem za to co ma przytoczony przez ciebie fragment do interpretacji. To, że używa się tego paradoksu jako argument dla skończonego Wszechświata, to zwykły fakt. ¯\_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz
@namrab: Nie rozumiem twojego czepialstwa. Jakie 200 lat temu? Przecież nie piszę, że jest to jedyny argument. Pomijam już kolejny fakt, że ogromna większość tego, co wiemy o Wszechświecie, to domysły i hipotezy - niekoniecznie trafione. Paradoks jest aktualny. Nie został rozwiązany i prawdopodobnie nigdy nie będzie (z racji braku możliwości sprawdzenia rozmiarów całego Wszechświata w sensownym czasie, nawet jeżeli jest skończony i przestanie się kiedyś rozszerzać).
  • Odpowiedz
@johnblaze12345: Niemniej fotony nadal są wysyłane w naszą stronę, a im dalej, tym więcej gwiazd zawiera się w danym wycinku/punkcie nieba (co "nadrabia" mniejszą ilość fotonów z pojedynczych gwiazd - jest to zresztą opisane w tym paradoksie). Przy nieskończonym Wszechświecie na każdy punkt na niebie przypada nieskończona ilość gwiazd, które gdzieś tam są. Przy nieskończonym czasie odległość (i prędkość światła) nie ma znaczenia. Także nawet jeżeli miałyby to być pojedyncze fotony,
  • Odpowiedz
@Makurise: kumam, ale nawet zdjęcia na długich czasach nie dają nam efektu białego nieba...
Też się kiedyś zastanawiałem nad tym paradoksem, ale uznałem w końcu, że nasz przyrząd obserwacji zwanym "gołym okiem" ma po prostu granicę rejestracji na tym ok. 6 mag, a przy braku możliwości nastawy czasu naświetlania naszej matrycy i fabrycznym ISO nie ma możliwości, żebyśmy widzieli nocne niebo w sposób spodziewany.
  • Odpowiedz