Wpis z mikrobloga

@Endrius: powiem Ci szczerze i od serca. Moim zdaniem Kobe w ogóle nie powinno było powstać, jeśli zależało im na smaku i takiej trochę offowości. Wiesz, bliskość Maka i American jako ich alternatywa to było doskonałe posunięcie. Trzeba było rozwinąć lokal i stworzyć kilka mniejszych. Nie. Poszli na grubo: reklamy, banery, jakieś marketingi, zdjęcia, cuda. Ponieważ mieszkam niedaleko to byłem jednym z pierwszych klientów (w sensie w pierwsze dni działania Kobe).
@marusz:
Ja jedyny zarzut jaki mam do Americana ogólnie to, że nigdy nie usłyszałem pytania jak ma być wysmażony kotlet. I że ze dwa razy w środku miałem surowiznę. Raz zachwalając AB, koleżanka zamówiła z kurczakiem i nawet te kawałeczki kurczaka były surowe. Taki jeden całkiem surowy nawet z wierzchu. Trochę przypał, bo tak chwaliłem tę knajpę. Podejrzewam, że kwestia przemiału w godzinach szczytu ale szanująca się burgerownia powinna zwracać uwagę
@marusz: byłam tam rok temu pierwszy raz i jakieś 2 miesiące temu drugi. Co do obsługi zgodzę się, z kazdym zamówieniem przychodził ktoś inny i ktoś inny przynosił zamówienia niż je przyjmował (kelnerką nigdy nie byłam, ale z obserwacji w knajpach/restauracjach zazwyczaj ten sam kelner obsługiwał jakąś część sali). Gdy przychodziło do płacenia, to nie dość, że na rachunek trzeba było czekać długo to jeszcze Pani do końca nie czaiła co