Wpis z mikrobloga

Aktualne wydarzenia w Polsce denerwują naprawdę wielu ludzi i doprowadzają niektórych do zwątpienia w to, czy w Polsce może jeszcze być normalnie. Przekraczane są kolejne granice, czy to działań rządu, czy to rządowej propagandy w #tvpis. Nie ma absolutnie żadnego wstydu za kolejnymi materiałami puszczanymi wieczorami o 19:30 na jedynce, a propaganda zrzuca winę za bezprawne drukowanie kart wyborczych i stratę milionów na działania opozycji. Nikogo to już nawet nie dziwi, a bukmacherzy proponują zakłady o absurdalne paski podczas emisji Wiadomości.
Dwójka szeregowych posłów umawia się co do wizji wyborów i bez żadnych podstaw prawnych ogłasza sobie porozumienie pomiędzy skłóconymi osobami i wypracowany kompromis. Kompromis, nad którym trzeba zrobić milion fikołków prawnych, aby to w ogóle mogło zostać za uznane. Odbywają się wybory, których nie ma, a jeszcze kilkadziesiąt godzin przed wyborami nie było nawet wiadome, czy się odbędą.

Jaka jest reakcja społeczeństwa? Praktycznie żadna. PiS pomimo swoich działań i tworzenia w kraju quasi autorytaryzmu nie tylko utrzymuje władzę, ale uzyskuje jeszcze lepszy procentowo wynik, niż w 2015 roku, a liczebnie wypada rekordowo jak na ostatnie czasy w Polsce. Kandydaci opozycyjni w wyborach zyskują poparcie na poziomie kilkunastu procent, a urzędujący prezydent, któremu można najzwyczajniej w świecie postawić poważne zarzuty, kręci się w okolicach zwycięstwa w pierwszej turze.

Powodów bierności wobec rosnącego autorytaryzmu jest sporo, ale dziś bym chciał zwrócić uwagę na kwestie wychowawcze, które takie zachowania w nas kreują. Nie ze względu na wychowanie, które przekazują nam nasi rodzice, a państwowe instytucje, a w tym konkretnym przypadku, szkoła.

Świetnie wyjaśnia to Sienkiewicz w swojej książce pt. "Państwo teoretyczne".

Nauczanie linearne jak z XIX-wiecznych reguł szkolnych, nadmiar faktów i dat bez znaczenia dla rozumienia procesów historycznych i przemian społecznych, zupełna prawie nieobecność wydarzeń najnowszych - to normy tego systemu. Kluczowe wydarzenie w naszych dziejach najnowszych, jakim było powstanie "Solidarności" (i jej uniwersalne przesłanie), jest omawiane marginalnie lub bałamutnie. Nie istnieje żaden pomost między historią a współczesnością. W ten sposób przeszłość jest oddzielona od współczesności, a tym samym - od odpowiedzialności za "tu i teraz". Pozbawieni refleksji obywatelskiej, niezdolni do opowiedzenia historycznej drogi do czasów teraźniejszych (zasługujący na pamięć żołnierze wyklęci, tak promowani przez PiS, z tą drogą nie mają przecież nic wspólnego i mówię to jako historyk, a nie polityk) młodzi Polacy będą coraz rzadziej chodzić na wybory, a idea wspólnoty zawarta w państwie i jego regułach będzie dla nich coraz bardziej obca i niezrozumiała.

Samorząd uczniowski nie jest samorządny, ponieważ ma opiekuna ze środowiska nauczycielskiego i jest przez niego sterowany, rada rodziców podlega nierzetelnym manipulacjom ze strony wychowawców i dyrektorów, którzy wymuszają wtórne opodatkowanie na rzecz szkoły publicznej, na przykład na ksero, wycieczki czy nawet sprzęt komputerowy. Natomiast radą pedagogiczną kieruje dyrektor, czyli pracodawca, co jest absurdem. To tak, jakby na czele Sejmu stał premier rządu.

[system szkolny] Jest nauką konformizmu, podporządkowania się, tym bardziej szkodliwą, że odbywa się to za parawanem rzekomej samorządności. Nikt w polskiej szkole nie ma zamiaru dzielić się władzą z uczniami lub rodzicami, o czym wiedzą prawie wszyscy Polacy, którzy przepuścili już swoje pociechy przez powszechny system szkolnictwa. Ale starannie pudrowany jest przekaz, że takie ciała są autonomiczne. Skutek jest taki, że uczniowie w zdecydowanej większości polskich szkół czerpią wiedzę, jak się odnaleźć w systemie zakłamanym, nieprawdziwym, pełnym hipokryzji. Rodzice z kolei są świadomi, że szkoła przetrzymuje zakładników - ich dzieci - więc się nie wychylają. Nie wychylać się, udawać, że wszystko jest w porządku i brać udział w fikcji - oto przestroga i lekcja przekazywana uczniom i ich rodzicom. To nauka autorytaryzmu w miękkiej postaci, posługującego się szlachetną formą dla ukrycia opresyjnej treści.


Bartłomieja Sienkiewicza można nie lubić i można mu wiele zarzucić, ale nie można mu odmówić oczytania, sprawnego, analitycznego umysłu oraz ponadprzeciętnej inteligencji. Powyższe fragmenty pochodzące z rozdziału zatytułowanego "Folwark dziecięcy" w bardzo jasny sposób opisują problemy polskiej edukacji, które mają katastrofalne skutki w przyszłości. W dodatku jest to jeden z niewielu głosów, które faktycznie rozumieją problemy polskiej edukacji - bo jej głównym problemem nie jest to, czy uczeń będzie siedział w siódmej klasie podstawówki, czy w pierwszej gimnazjum, ale raczej to, w jaki sposób i jaką wiedzę on przyjmie oraz jak zostanie zbudowane środowisko, w którym przyjdzie mu siedzieć. Zmiana opakowania nie zmieni jego zawartości. Problem jest niestety na pokolenia, a nie na jedną kadencję. Z tego powodu, niestety, kapitału politycznego na sprawie nie da się tak łatwo zbudować - a co za tym idzie - mało kto jasno postawi to w gronie priorytetów programowych. Byleby takie coś nie przyniosło nam #postkomunistycznepanstwomafijne, bo na to definitywnie mamy potencjał.

#anatomiapopulizmu #szkola #polityka #neuropa
T.....i - Aktualne wydarzenia w Polsce denerwują naprawdę wielu ludzi i doprowadzają ...

źródło: comment_15896401537tXm9Yl39pNgWsdjc9U9pK.jpg

Pobierz
  • 23
  • Odpowiedz
@Topkapi: Bardzo dobry tekst. Jeszcze jednym problemem polskiej edukacji, jest edukacja historyczna, która (za moich czasów, nie wiem jak teraz wygląda w przedłużonej podstawówce) 3 razy powtarzała to samo, i 3 razy nie było czasu omówić imo najważniejszego etapu dla nas wszystkich, czyli prl i transformacji ustrojowej. Wspomina o tym Sawulski w Pokoleniu 89.
  • Odpowiedz
@natxd: i tak i nie. Nikt nie kwestionuje, że idziemy drogą Węgrów, ale wielu zapomina o fakcie, że Orban zostawił nas daleko w tyle. Tam już z tego odwrotu nie ma, w Polsce jeszcze jesteśmy w stanie się cofnąć.
Zablokowanie wyborów 10 maja to tak naprawdę gra opozycji, która była możliwa dzięki wygranemu Senatowi. To oczywiście ogromny sukces, dzięki któremu mamy szansę na wymianę Dudy i podcięcie skrzydeł pisowskiemu aparatowi.
  • Odpowiedz
@zarowka12: bo nawet jeśli na ulice Warszawy wyszłoby pięć milionów osób zjednoczonych pod szyldem antypis, to nie są oni w stanie podczas tego protestu doprowadzić do dymisji rządów. Nie da się tak zrobić bez ogólnych nastrojów społecznych, a tego te protesty w Polsce nie zaszczepiły. I nawet jeśli PiSem jest zmęczonych wielu ludzi, tak jak pisałem w poście, to ci zmęczeni ludzie muszą PiS zdetronizować w wyborach.
A tam spotykają
  • Odpowiedz
Dobry cytat z Sienkiewicza, sięgnę po tę książkę, bo jakoś mi umknęła. To miłe dla odmiany na zapoczątkowanych przez siebie tagach nic nie polecać, a przeczytać solidny post i dostać dostać ciekawą rekomendację; taka swoista "nagroda" za całą tę robotę.

Już zachęcałem ostatnio, ale ponawiam: kto jeszcze nie zaobserwował pana @Topkapi, niech to uczyni czym prędzej :).
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Topkapi: Jak to jest, że ci wielcy mężowie stanu, tuzy intelektu i charyzmatyczni przywódcy mają głębokie przemyślenia i rewolucyjne pomysły, ale jak dochodzq do władzy to odwalają ten sam szajs co wszyscy? Czy to nie jest warte wtedy tyle, co pomysły na urządzenie kraju wygłaszane przez pijanego wujka na imieninach?
  • Odpowiedz
@Yelonek: O tym też Sienkiewicz wspominał w tej książce, ale główna kwestia rozchodzi się o to, że państwa się nie buduje od góry, tylko od dołu. Cokolwiek zbudujesz od góry, nie przetrwa do następnej kadencji, a co zbudujesz od dołu, nie zostanie nawet zauważone, a w razie medialnych sukcesów, propaganda następnej władzy postara się, abyś nie miał nic wspólnego z tym sukcesem. W dodatku mamy też garść populistów, którzy chętnie
  • Odpowiedz
To miłe dla odmiany na zapoczątkowanych przez siebie tagach nic nie polecać, a przeczytać solidny post i dostać dostać ciekawą rekomendację; taka swoista "nagroda" za całą tę robotę.


@eoneon: bardzo miło słyszeć, że post kogoś zainspirował do sięgnięcia po książkę. Nie pożałujesz, Sienkiewicz ma bardzo lekkie pióro i czyta się to bardzo przyjemnie, nie wspominam już o bardzo cennych przemyśleniach, takich jak te.
Też gdzieś mi chodziło po głowie, aby
  • Odpowiedz
@Topkapi: To dobra książka, przemyślana. O ile dobrze pamiętam, to pisze tam też o "fikcyjnym" kodeksie drogowym i o władzy kościoła nad cmentarzami. Wstawki autobiograficzne o aferze taśmowej też niczego sobie.
Najbardziej zapamiętałem właśnie ten przykład z posterunkami policji i podziałem samorządowym.
  • Odpowiedz
@Tom_Ja: nom, nawet w komentarzu wyżej wspomniałem o tym, wstawki o aferze bardzo ciekawe, w szczególności ze względu na to, że to on był jednym z bohaterów afery, a kodeks drogowy nazywał bodajże kodeksem nieposłuszeństwa. No i oczywiście płonące śmieci.
  • Odpowiedz
@Topkapi: Pewnie, wklejaj. IMHO cytat z książki z bieżącym komentarzem to zawsze bardzo dobre połączenie i sam staram się je od dawna uskuteczniać. Dwie pieczenie na jednym ogniu: książka daje podparcie dla własnych spostrzeżeń w czyjejś solidnej robocie, a przy okazji może fragment kogoś zaciekawi i sięgnie po więcej, więc i autor nie jest pokrzywdzony i czytelnictwo rośnie.

  • Odpowiedz
Bartłomieja Sienkiewicza można nie lubić i można mu wiele zarzucić, ale nie można mu odmówić oczytania, sprawnego, analitycznego umysłu oraz ponadprzeciętnej inteligencji. Powyższe fragmenty pochodzące z rozdziału zatytułowanego "Folwark dziecięcy" w bardzo jasny sposób opisują problemy polskiej edukacji, które mają katastrofalne skutki w przyszłości. W dodatku jest to jeden z niewielu głosów, które faktycznie rozumieją problemy polskiej edukacji - bo jej głównym problemem nie jest to, czy uczeń będzie siedział w siódmej
  • Odpowiedz
O tym też Sienkiewicz wspominał w tej książce, ale główna kwestia rozchodzi się o to, że państwa się nie buduje od góry, tylko od dołu. Cokolwiek zbudujesz od góry, nie przetrwa do następnej kadencji, a co zbudujesz od dołu, nie zostanie nawet zauważone, a w razie medialnych sukcesów, propaganda następnej władzy postara się, abyś nie miał nic wspólnego z tym sukcesem. W dodatku mamy też garść populistów, którzy chętnie krzykną, że tu i tu jest problem, a jak oni przyjdą, to tego nie będzie. Przeważnie kończy się to na przerzuceniem problemu w inny kąt, przykrycie go czymś i pozostawienie burdelu w nadziei, że nie będzie to sprawiało problemów do następnej kampanii wyborczej. A gdyby tego było mało, to przebudowy państwa od dołu bardzo często są bolesne przez krótki okres po wprowadzeniu zmian i jeszcze bardziej nasila ludzi na wpływy populistów


@Topkapi: Ergo - nic zmienić się nie da. Ale to niestety zbyt uproszczone wytłumaczenie acz na pewno wygodne dla byłego ministra.

A ja uważam inaczej - ja widzę to jak przeciąganie idei, przez skrajne strony. Z jednej strony - upraszczając - wolnościowcy, z drugiej komuniści, itd. No i rządzący mogą się ustawiać pod konkretne idee. I kiedyś PO była faktycznie liberalna w rozumieniu klasycznego liberalizmu ale w pewnym momencie Tusk zamiast walczyć o dawne idee to odkrył w sobie socjaldemokratę, bo wyliczył, że mu się to opłaca. I nie próbował przekonywać ludzi do idei wolnościowych tylko zaczął się ścigać w wyścigu, w którym z PiSem musiał przegrać. I ta sama ekipa demontowała zaufanie do państwa wolnościowego (vide choćby: demontaż II filaru, ustawa hazardowa, czy nacjonalizacja Bogdanki, tak na szybko z głowy) ze straszną argancją na krytykę ze strony wolnościowej ("„rząd nie zajmuje się teoriami dawno zmarłych ekonomistów”
  • Odpowiedz
No jasne, jak coś nie wyjdzie, to odpowiedzialność rozmyta.


@nikifor: Sienkiewicz nie umywa się od odpowiedzialności, ale nie umywa się od spraw, które mu nie wyszły, a miał je pod swoją kontrolą - szkolnictwo tym nie było. Przecież on nie był minister edukacji.

Sienkiewicz w książce w wielu miejscach posypuje głowę popiołem i krytykuje PO i jej
  • Odpowiedz