Wpis z mikrobloga

Dlaczego nie masz ochoty na ćwiczenia fizyczne?
Tag: #karoshi

#siliwnia #mikrokoksy #gruparatowaniapoziomu

Mimo że ruch to najlepsze lekarstwo na wiele dolegliwości, wymówki od wylewania potu wypełniłyby więcej tomów niż dzieła zebrane Sue Grafton. Wachlarz pretekstów obejmuje od tłumaczeń absurdalnych: „w pracy wniosłem po schodach ciężki karton pączków", po uzasadnione: „podczas wczorajszego biegania pies odgryzł mi paluch". Za to niewiele się mówi o tym, że nasza aktywność fizyczna zaspokaja zaledwie ułamek potrzeb organizmu.Dość oczywiste dlaczego. Wysiłek sprawia ból, jest uciążliwy i powoduje, że człowiek cuchnie. W imię czego robić sobie przykrość, zamiast się rozsiąść i przy czekoladowym martini oglądać odcinek Cupcake Wars czy Słodkiego biznesu? Rzecz nie w tym, że ćwiczenia fizyczne są katorgą, za jaką je mamy. Najzwyczajniej wydelikatnieliśmy tak bardzo, że naciśnięcie guzika na pilocie niepotrzebnie męczy – następny program kulinarny Diners, Drive-Ins and Dives można przecież włączyć głosem.

We współczesnym świecie niewielki wysiłek fizyczny jawi się jako jedna z prac Herkulesa, postaraliśmy się bowiem, żeby wszystko przychodziło bez trudu. A tymczasem nauka starannie udokumentowała mnóstwo korzyści płynących z aktywności fizycznej: dodaje siły, energii, obniża ciśnienie krwi, zmniejsza stres, łagodzi depresję, powstrzymuje tycie i zapobiega niezliczonym dolegliwościom towarzyszącym nadwadze. Wykazano nawet, że wydłuża życie, poprawia pamięć i zdolność uczenia się, spowalnia postępy otępienia. To dlaczego nikomu nie chce sięMożliwe, że przynajmniej częściowo przez geny. Badania bliźniąt ujawniły składową genetyczną, wpływającą na to, czy chce się nam ruszać, czy nie. Niektórzy rodzą się z genami odpowiedzialnymi za to, że organizm jest mniej skory do pewnego rodzaju wysiłku. Badania wykonane przez Kathryn North na Uniwersytecie w Sydney wskazują na istotny związek między genem ACTN3 a wysportowaniem. Kodowane przezeń białko (alfa aktynina 3 – przyp. tłum.) w dużej ilości występuje w szybkokurczliwych włóknach mięśniowych u sprinterów i uprawiających sporty siłowe, w obu dyscyplinach kluczowa jest prędkość wykonywanych ruchów. Mutacja genu blokuje powstawanie alfa aktyniny, co nie przeszkadza w uprawianiu sportów wytrzymałościowych. Możliwe zatem, że predyspozycja do biegów krótkich bądź długich, podnoszenia ciężarów zamiast ćwiczenia aerobiku sprowadza się do rodzaju mięśni zbudowanych pod dyktando genów.

Nie ulega wątpliwości, że zawodowi sportowcy ćwiczą i trenują bardzo ciężko. Wielu jednak powinno także genom podziękować za dar, który otrzymali. Czasem jest widoczny – koszykarze są takwysocy, że muszą uważać na nisko lecące samoloty. Częściej nie widać genetycznych korzyści. Przykładem mistrz olimpijski Eero Mäntyranta, który na pozór bez wysiłku biegał na nartach. Dziś wiemy, że niesamowitą wytrzymałość zawdzięczał mutacji genu EPOR, kodującego receptory erytropoetyny. Dzięki temu jego organizm wytwarzał większą niż zwykle liczbę czerwonych krwinek. Tym samym zyskał ponadprzeciętną możliwość obfitszego i szybszego zaopatrywania w tlen słabnących mięśni niż organizmy konkurentów. Można więc zapytać, czy to sprawiedliwe, stawać w szranki z kimś, kto ma taką przewagę? A jeśli, to czy dla wyrównania szans (czytaj: zwiększenia liczby czerwonych krwinek) powinno się zezwolić na branie erytropoetyny (EPO) – hormonu, do którego stosowania przyznał się kolarz Lance Armstrong?

Powodem lubienia ćwiczeń fizycznych może być też odczuwanie przez mózg satysfakcji. Odmiany genów zaangażowanych w mózgowe dopaminowe szlaki nagrody mogą być pochodną aktywności fizycznej. Osoby, którym wysiłek sprawia przyjemność, chętniej go podejmują. Jeśli nie mająodczuwania satysfakcji wywołanej wylewaniem potu na siłowni, potrafią znaleźć inne powody skłaniające do treningów.

Każdy miłośnik Garfielda wie, że lenienie się nie jest wyłącznie ludzką specjalnością. Frank Booth z Uniwersytetu Missouri zauważył, że niektóre z laboratoryjnych szczurów korzystały z kołowrotka chętnie, inne go unikały niczym Homer Simpson roweru. Uczeni wykorzystali sztuczną selekcję do wyhodowania gryzoni lubiących i nielubiących ruchu, następnie zbadali ekspresję genów w ich mózgach. Niektóre jej warianty odpowiadały za różnicowanie dopaminowych szlaków nagrody w obu grupach. Potwierdza to tezę, że jedni czerpią autentyczną satysfakcję z wysiłku fizycznego, a inni wcale.

Ochotę na ćwiczenia fizycznie drastycznie zmniejsza śmieciowe jedzenie, tym samym duplikuje działania na szkodę zdrowia. Badania wykazały, że zachodnia dieta wyraźnie sprzyja lenistwu i depresji. Uczeni zatem skonstatowali, że otyłość niekoniecznie wynika z gnuśności lub braku dyscypliny. Możliwe bowiem, że śmieciowe jedzenie zmienia nastrój i zachowanie. Badania na szczurachpotwierdziły tę tezę. Karmione niezdrową paszą gryzonie nie tylko tyły, ale też wyraźnie traciły motywację do wykonywania nagradzanych zadań.

Przedmiotem badań były też różnice w mikrobiocie sportowców i niesportowców. Pokazały wątki zaobserwowane u ludzi żywiących się zdrowo i nie. Orla O'Sullivan z Teagasc Food Research Centre (hrabstwo Cork, Irlandia) w 2017 roku kierowała porównywaniem mikrobioty rugbystów i mężczyzn prowadzących siedzący tryb życia. U sportowców była bardziej zróżnicowana, a dodatkowo obfitowała w sprzyjające zdrowiu bakterie z rodzaju Akkermansia. Ponadto rugbystom, mimo urazów mięśni, mniej dolegały stany zapalne, co częściowo można przypisać zdrowszej mikrobiocie.

Gatunki drobnoustrojów oznaczane w organizmach osób regularnie ćwiczących wytwarzają maślany – związki o silnym działaniu przeciwzapalnym. Badanie wykonane w 2017 roku na Uniwersytecie Europejskim w Madrycie przez Marię del Mar Larrosę Pérez wykazało, że kobiety umiarkowanie ćwiczące (trzy do pięciu godzin tygodniowo) mają diametralnie inną mikrobiotę niż niećwiczące wcale. Nawetniewielkiej aktywności fizycznej towarzyszy wzrost liczebności pożytecznych rodzajów bakterii, takich jak wspomniana Akkermansia.


WIĘCEJ NIŻ DNA