Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki mam sprawę do wyjaśnienia odnośnie alimentów z funduszu.

Moja sytuacja wygląda mniej więcej tak: Rodzicielka z Ojcem się #!$%@?, udupczyli mnie po czym Ojciec szybko się rodzicielce znudził i #!$%@?ła na następny kwiatek, bo #p0lka. W sądzie wyrzekła się mnie i powiedziała, że nie chce mieć nic wspólnego ze mną i nara. Kobiety na oczy w życiu nie widziałem. Alimenty przyznane, ale jako że rodzicielka oficjalnie bez dochodu to cyk 400zł z funduszu. Ojciec jako rasowy alkoholik nie wytrzymał za długo z chodzeniem do pracy żeby mieć hajs na wódkę dla siebie i bobovity dla mnie, więc poprosił sąsiadów z piętra niżej z kamienicy żeby się mną przez tydzień zajęli, a on mógł w tym czasie dorabiać w drukarni na czarno. Ogółem patola, a to była chyba jego jedyna rozsądna decyzja w życiu. Sąsiedzi (bezdzietna parka prawników przed 50tką) przygarnęli mnie, wychowali jak swoje, a pokochali nawet bardziej jak to sami mówią, choć bez załatwiania jakichkolwiek spraw prawnych, bo podobno ojciec bał się straty finansowania w postaci moich alimentów. Uczyłem się nie najgorzej i podjąłem decyzję o pójściu na studia. Powiedziałem ojcu, że te 400zł były by całkiem spoko dla studenta, o dziwo nie protestował, chciał tylko 300 przez pierwsze 2 czy 3 miesiące. Oczywiście nie oddał mimo, że zapowiadał, że tak zrobi. No trudno machnąłem ręką tak samo jak przybrani rodzice, no bo w sumie te 4 stówy to dla niego był jedyny hajs na życie... Na studiach finansowo sytuację miałem dość dogodną, bo prawnie byłem z ojcem, więc oficjalnie superbieda 200zł na głowę i mogłem się ubiegać o socjalne. W razie większych wydatków lub jakichś problemów przybrani rodzice zawsze służyli pomocą, choć zawsze stroniłem od tego i te 1000-1200 zł w zależności od roku starałem się jak najlepiej spożytkować nie wywalając na głupoty. Zrobiłem magistra, w międzyczasie poszedłem na drugi kierunek, gdzie teraz też zacząłem w tym semestrze magisterskie i chciałbym jeszcze doktorat od przyszłego roku akademickiego. No lubię się uczyć i nawet jakoś mi to idzie.

Wraz z skończeniem pierwszego kierunku straciłem prawo do ubiegania się o socjal. No #!$%@? nic nie zrobię chyba, a panie od spraw studenta raczej zbywały, byleby tylko tych hajsów nie dać. Przybrany ojciec mówił, że jakoś się to uciągnie i będzie przesyłał pieniądze. Rodzice nie chcą żebym szedł do pracy tylko najpierw te studia skończył, bo ,,narobić się jeszcze w życiu zdążę, aż będę klął". Ja sam też tak szczerze przez to rozpieszczanie trochę się boje stanąć na kasie w Lidlu czy coś, żeby czegoś nie #!$%@?ć XD. Dopiero na studiach się jakiejś samodzielności nauczyłem, chociażby jak zrobić sobie żarcie na obiad inne niż mrożone, gotowe do odgrzania lub zamawiane XD. Poznana później różowa nauczyła mnie prać, bo przecież wcześniej pranie wiozłem do mamusi XD. W planach mam jeszcze nauczenie się prasowania, bo 25 lat to by chyba się przydało mimo, że nie znoszę noszenia koszul XD. W każdym razie studiując miałem 400 stówy z alimentów (z których rodzice kazali mi zacząć jakiś czas temu odkładać po 250 zł co miesiąc na ewentualne sprawy spadkowe i jakiś czy coś) i po kilka stówek na zasadzie ,,Ile masz na koncie? Kurde mało. To jak przyjedziesz to dam Ci kilka stów na życie i akademik". Pasa ściskałem na tyle mocno na ile umiałem, więc miesiąc potrafiłem nawet za 8 stów uciągnąć licząc, że trochę ponad połowa szła na akademik. Byle jak najmniej ich obciążać. Oboje już mają ponad 70 lat i są na emeryturze, zaczynają się pojawiać starcze dolegliwości, a wraz z tym leki, więc mają na co pieniądze wydawać. Jakoś mi to finansowo szło, a w przyszłym roku akademickim chce się do tych szkół doktorskich zapisać, gdzie podobno jakieś hajsy z tego tytułu dają.

Sprawa z alimentami wygląda w każdym razie tak, że na przełomie marca i kwietnia pykło mi 25 lat. No i w tym miesiącu przelewu brak, a już 27.04. Nie byłem w sumie pewny na 100% czy uprawniony byłem do 25 czy 26 roku życia, no ale internet mówi, że raczej 25. Kurde szkoda, bo z racji epidemii #koronawirus i siedzenia na dupie w domu to się cieszyłem, że przynajmniej koszta niskie i nawet zaoszczędzę trochę. Miałbym na następną konferencję naukową już odłożone. A tu dupa. W sumie już wcześniej zakładałem, że uczyć zamierzam się długo, bo doktorat, a rodzicielkę za przeproszeniem chętnie bym doił. I tak nie płaciła i migała się jak mogła. Pan Policjant co mnie co roku przesł#!$%@? od 5 lat w jej sprawie robi to już znudzony i nawet skończył żartować, bo wie, że na nic się to nie zda i tylko podpytuje jak się uczę i jak się przybrani rodzice trzymają.

Przybrany ojciec myśli, żeby może obojga biologicznych rodziców zaskarżyć o alimenty. W końcu jeszcze się uczę i dość mocno się na tym skupiam, więc hajs by się przydał. Wiem, że mógłbym iść do roboty i problem by się rozwiązał sam, ale na papierze jest możliwość to czemu się tym nie zainteresować i chociaż nie pomyśleć. Biologicznej matce akurat bym nie odpuścił i doił ile wlezie (choć niby wychodzi, że nie ma z czego, skoro hajs leci z funduszu).

Z ojcem biologicznym kontakt jakiś tam raz na jakiś czas jest, choć niechętnie, bo średnio mam z nim o czym gadać, no ale jednak ojciec i jakąś tam troskę wykazuje. Jak się tam raz na kwartał przejadę do niego to wciśnie mi jakąś stówkę (słownie: sto złotych, a nie setkę wódki, bo przy nim bardziej tego by się można spodziewać XD ) mówiąc, że to w ramach (i tu wstaw ostatnią okazję typu urodziny, święta, dzień dziecka). Ogółem chłop przepity tak, że jest już wrakiem. Ledwo łazi, ledwo gada, ale jak mu zerknę pod zlew to flaszka się znajdzie. Szkoda gadać. W każdym razie od niego oficjalnie to prędzej mogę pewnie kwity z KRUKu dostać niż alimenty.

Co myślicie? Drugiego kierunku został jeszcze rok do skończenia. Na doktoracie podobno jakieś hajsy na życie są, no ale rodzicielkę by można doić i tak, choć niby nie lubię takiej roszczeniowości, to akurat w tym przypadku mi się od niej myślę należy. Pytam, bo nawet te 400 stówy to jednak nie mało dla studenta.
#alimenty #studbaza i przez to, że ściana tekstu to pewnie bardziej #gownowpis niż #kiciochpyta, no ale moda na sukces normalnie z tym moim życiem. Sory i z góry dzięki mirki.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Wesprzyj projekt
  • 8
OP: @zapster: Życie piszę najlepsze pasty :) Ciężko jak ciężko. Miałem ogromne szczęście. Mogłem teraz siedzieć w domu dziecka, poprawczaku, albo zachlewać się z ojcem. A jakoś sobie radzę i to mimo tego co przybrani rodzice się nasłuchali jak mnie brali.

Pierwszy to Biologia, a drugi to Ochrona Środowiska. Doktorat raczej w kierunku zoologii pójdzie, mam już kontakt do pani doktor z PAN na tamtejszej szkole, zobaczymy jak pójdzie z
@AnonimoweMirkoWyznania: Zastanów się nad studiami doktoranckimi ponieważ będziesz mógł pobierać stypendium socjalnie ( z tego co wiem zdjęto ograniczenie które mówi że możesz maksymalnie przez 6 lat pobierać stypendium ) co do alimentów z funduszy jakoś nie za niedługo ma wejść uaktualnienie wypłacanej kwoty a co do wieku to nie ma jednoznacznego limitu wieku jeśli przed sądem udowodnisz że te pieniądze potrzebne ci są do przeżycia