Wpis z mikrobloga

#plk #koszykowka #sport

Kolejna porcja wspominek. Na prośbę @DennisR przybliżam najciekawsze europejskie kampanie naszych zespołów w Europie w latach 90. Tzn. nie na prośbę, ale kolega zasugerował 3 ciekawe sezony. Oczywiście nie umiem się "streszczać", więc te 10-15 min trzeba poświęcić na poczytanie :)

Dziś o występach Nobilesu Włocławek w Pucharze Europy w sezonie 1995-96.

Tło:

Zespół z Włocławka przebojem wdarł się do 1 ligi (jeszcze wtedy nie zwanej PLK) trzy lata wcześniej. W poprzednim sezonie po raz pierwszy nie grał w finale, skończył z brązowym medalem, który uprawniał do grania „tylko” w Pucharze Koraca. Z pomocą przyszedł wygrany Puchar Polski. Rozgrywki Pucharu Europy były drugimi najważniejszymi w Europie, kilka lat wcześniej zreorganizowanymi z Pucharu Zdobywców Pucharów, prawo do występów mieli jednak nadal zdobywcy krajowych pucharów. Nobiles miał tu zagrać po raz trzeci z rzędu. 2 lata wcześniej przeszli 2 rundy kwalifikacyjne, w poprzednim sezonie dotarli do 12-zespołowej fazy grupowej, co w połączeniu z 16-zespołową tak jak dziś Euroligą, dawało obraz jak znakomite i wymagające firmy tam grały.

W zespole przed sezonem nie nastąpiły jakieś ogromne zmiany, trenerem pozostał Wojciech Krajewski. Najważniejszą zmianą była ta na „stanowisku” drugiego obcokrajowca. Do Igora Griszczuka dołączył center, pierwszy Amerykanin w historii klubu Ike Corbin, który przyleciał z dalekiej Japonii. Zastąpił on Białorusina Siergieja Żełudoka, który kolejne 4 lata miał spędzić w Inowrocławiu. Corbin we Włocławku zagrał tylko w tym jedynym sezonie, ale karierę skończył 4 lata później nie ruszając się już z PLK. Wśród polskich zawodników kluczową roszadą była zamiana Henryka Wardacha (chociaż 2 lata później znowu tu zagrał) na Andrzeja Wierzgacza, pięciokrotnego mistrza Polski ze Śląskiem.

Faza kwalifikacyjna:

Aby znów zagrać w fazie pucharowej Nobiles musiał pokonać dwie przeszkody. Niestety nie pamiętam czy to efekt rozstawienia czy losowania „pustego losu”, tak czy inaczej z pierwszej rundy Nobiles był zwolniony. W drugiej zmierzył się z Węgrami z BC Kormend. W poprzednim sezonie byli oni jedynie półfinalistami swojej ligi, ale wygrali podobnie jak Nobiles puchar krajowy. Liga węgierska była wtedy tak samo średnia jak dziś, może nawet słabsza, ale lekceważyć ich nie można było, tym bardziej że początek sezonu Nobiles miał trudny. Przed wylotem na Węgry wygrali tylko 1 mecz ligowy z trzech, a słabą formę potwierdził pierwszy pucharowy występ. Porażka 70-92 oznaczała praktycznie koniec marzeń o powtórce wyniku z zeszłego roku. W węgierskim zespole hulali reprezentanci tego kraju wspomagani przez mistrza Europy kadetów sprzed 10 lat Bośniaka Samira Mujanovicia oraz Amerykanina Charlesa Edmondsona.
Rewanż który malował się pesymistycznie okazał się meczem-legendą włocławskiej koszykówki. Nobiles odrobił wszystkie straty i doprowadził do dogrywki przy prowadzeniu 67-45. Dogrywka przyniosła niejeden zawał serca po tym jak znowu na prowadzenie +22 (77-55) rzutem tuż przed końcem meczu wyprowadził Nobiles Mirosław Kabała. W drugiej dogrywce polski zespół postawił kropkę nad „i” i odniósł zwycięstwo 87-60. Warto wspomnieć że Igor Griszczuk zdobył w tym meczu tylko 2 punkty, był to jego jedyny mecz z jednocyfrową liczbą punktów w całych rozgrywkach.

Pod koniec października zespół zaczął lepiej funkcjonować w lidze, wylosowany rywal w postaci Interu Bratyslawa znowu nie powodował miękkich kolan, trzecia runda wyglądała więc optymistycznie. Można było wylosować dużo gorzej, rozstawień tu nie było, a w grze był np. PAOK Saloniki, Partizan czy Żalgiris. We Włocławku (pamiętam!) zapanowało przeświadczenie że nie można nie awansować ze Słowakami, chociaż co bardziej sceptyczni kibice zwracali uwagę na to że największą sensacją II rundy wcale nie było odrobienie 22 punktów straty przez Nobiles, a wyeliminowanie przez Słowaków Galatasaray po zwycięstwie na wyjeździe (!).
Pesymiści mieli rację. W Bratysławie Słowacy wygrali 11 punktami (87-76) utrzymując od początku kilkanaście punktów przewagi. Mistrzowie Słowacji (swoją drogą długo musieli czekać na powtórkę tego osiągnięcia) mieli w składzie oczywiście kilku reprezentantów Słowacji, a po raz pierwszy, ale nie ostatni, z Włocławkiem zetknął się niejaki Marek Andruska (wtedy miał 22 lata), późniejszy mistrz Polski :) W zespole nie było Amerykanów. Rewanż nie był tak spektakularny jak potyczka rundę wcześniej, ale nie mniej stresujący. Do przerwy wciąż około remisu a czasu na odrabianie strat co raz mniej. Sprawa wyjaśniła się na początku drugiej połowy, prawie 20 punktów przewagi po kilku minutach, finalnie 80-59 i awans drugi rok z rzędu do top12 Pucharu Europy.

Faza grupowa:

Grupa 6 zespołowa, 10 meczów, do Final Four wychodzą tylko dwie najlepsze ekipy – nikt o zdrowych zmysłach nie liczył na awans, ani nie stawiał takich celów. W grupie z Nobilesem znalazły się co prawda 3 bardzo dobre zespoły, powiedzmy „w zasięgu”, ale były też dwa które mogłyby grać wtedy w Eurolidze i miały w tej grupie rozdawać karty:
PAOK Saloniki – mistrz Pucharu Koraca sprzed dwóch lat, zdobywca Pucharu Grecji, półfinalista ligi. W składzie mieli np. Deana Garretta, tego samego który kilka lat później grał w pierwszej piątce Minnesoty z Kevinem Garnettem, kilku Greków z mocnej reprezentacji, jak np. Efthimios Rentzias (wybrany w drafcie NBA 1996, ale zakotwiczył „tylko” w Barcelonie) czy Giannis Giannoulis, mistrz Euroligi 2001 z Panathinaikosem, co ciekawe tuła się nadal po niższych ligach Grecji, mając 43 lata na karku :) Zabójczy duet stanowiła jednak dwójka z Serbii – Branislav Prelević i Peja Stojaković – tak, ten sam :) W 1996 grał w niewymiarowej i niedoświetlonej hali we Włocławku, dwa lata później w Sacramento Kings :)
Dynamo Moskwa – wicemistrz Rosji, ale bez większych sukcesów w Europie jeszcze wtedy. Co ciekawe sekcja koszykarska tego klubu aktualnie nie istnieje. W tamtym zespole grali tylko Rosjanie, a gwiazdą był jeden z najlepszych koszykarzy Europy tamtych lat Sergei Bazarevich, dziś ceniony trener. Poza tym kilku reprezentantów – Valeri Dayneko czy Vitaly Nosov, a także niejaki Ruslan Baidakov, prawie 10 lat później gracz Czarnych Słupsk i Astorii Bydgoszcz.

Zespoły nieco mniej „straszne” to:
KK Zrinjevac z Chorwacji, wicemistrz który odpadł z kwalifikacji Euroligi, w składzie z Amerykaninem Anthonym Bufordem, reprezentantami Chorwacji Ivicą Mariciem (8 lat później we Włocławku w barwach Anwilu), czy Emilio Kovaciciem, późniejszym cenionym graczem w Europie,
Kalev Tallin – mistrz Estonii, również spadkowicz z Euroligi, oczywiście z połową reprezentacji w składzie: Rauno Pehka, Gert Kullamae, Martin Muursepp, który już sezon później grał w NBA, a potem również w Eurolidze. Do tego, co w Europie wschodniej w tamtych latach było rzadkością – dwóch Amerykanów, których nazwiska jednak nic mi nie mówią :)
Olimpija Ljubjana – mistrz Słowenii, tak samo jak poprzednie 2 zespoły spad z kwalifikacji euroligowych (już rok później byli top4 Euroligi, a 2 lata wcześniej wygrali Puchar Europy). W składzie m.in. młodziutki Boris Gorenc (kilka lat później jeden z topowych graczy w Europie), Dusan Hauptman, wtedy już emeryt, legenda słoweńskiej koszykówki lat 80, nastoletni Marko Milić (wiele sezonów w Eurolidze i 2 w NBA), nastoletni Rasho Nesterovic (wiele sezonów w NBA) oraz jedyny w zespole Amerykanin – Anthony Reed, który grał tam drugi sezon. Na końcu ławki znani za kilka lat z PLK Jaka Daneu (Słupsk) i czarny charakter polskiej koszykówki Walter „wszystko czego dotknę #!$%@?” Jeklin (Elana, Mazowszanka, Spójnia, Polonia + działacz przy Asseco Prokomie).

Lecimy z meczami. Na start wyjazd na trudny teren do Moskwy i trzeba powiedzieć „tylko” minus 10 (84-94). Kolejne dwa domowe mecze z rywalami w zasięgu miały dać odpowiedź czy Nobiles da radę poprawić wynik 3 zwycięstw grupowych z zeszłego sezonu. Najpierw 96-85 z Kalevem (30 punktów Griszczuka), tydzień później 84-81 ze Zrinjevacem (35 punktów Griszczuka). Po trzech kolejkach bilans 2-1 i zapewne lekkie wow. Passa nie zostaje jednak podtrzymana w Słowenii, mimo wyrównanego długi czas meczu, Olimpija zwycięża 87-77 (31 punktów Gorenca, 36 Griszczuka), a w obliczu wyjazdu do Salonik, wyjście z grupy już w tym momencie było co najwyżej możliwe w kategoriach matematyki. 109-66 mówi samo za siebie, Peja Stojaković rzuca 31 punktów. W tym momencie bilans 2-3 i runda rewanżowa do zagrania. Nie udaje się wygrać z Dynamem we Włocławku (83-93, Dayneko 31 punktów), czar goryczy przelewa jedyna niespodziewana, a na pewno w takich rozmiarach, porażka w Tallinie. 112-60 mogło się przytrafić w Moskwie czy Grecji, ale nie w Tallinie, który przegrał wszystkie pięć pierwszych meczów. Już do przerwy było -22, a 10 minut po przerwie to run 37-5 Estończyków. Do rozegrania pozostały 3 mecze, w Chorwacji po wyrównanym boju lepsi byli gospodarze 98-94 (Tvrdić 34 punkty), ostatnim pozytywnym akcentem tego sezonu było domowe zwycięstwo z Olimpiją 97-85 (31 punktów Griszczuka). Na deser do Włocławka po swoje przyjechał PAOK i wygrał 112-57, a Stojaković zasadził 37 punktów. Ciekawe czy ktoś w hali wtedy myślał że za 2 lata będzie graczem NBA, a za 4 jednym z najlepszych tam Europejczyków.

Finalnie Nobiles skończył fazę grupową na 5 miejscu, wyprzedzając Olimpiję. Bilans 3-7 był taki sam jak rok wcześniej, z tym że rok wcześniej grupa była chyba bardziej wyrównana, a nawet z zespołami które awansowały do Final Four Nobiles nie przegrywał tak wysoko (np. -8 z Tau Vitoria czy -15 z Benettonem). Występ był to więc nieco słabszy, choć zakończony w tym samym miejscu w Europie. Za to sezon przeszedł do historii dzięki dwóm dogrywkom z Węgrami w kwalifikacjach.
Na uwagę zwraca fakt że Igor Griszczuk był najlepszym strzelcem rozgrywek grupowych ze średnią 26.9pts/g oraz najlepszym przechwytującym (3.3stl/g). Ike Corbin był najlepszym zbierającym – 11.2reb/g, a Mirosław Kabała drugim asystującym 5.9ast/g.
Wspomnę jeszcze tylko że zespoły z grupy Nobilesu grały w final 4, Dynamo przegrało półfinał do dwóch zwycięstw z Vitorią, a PAOK wygrał 2-0 z Żalgirisem, a z Vitorią przegrał wielki finał.

Na zakończenie:

Trochę inaczej w tamtych latach wyglądała rotacja w trakcie meczu, normalnym było granie 6-7 zawodników. Sam oglądałem ostatnio ten mecz z Węgrami, uderzyło mnie jednak to że w drugiej połowie trener Krajewski przeprowadził 2 czy 3 zmiany w 20 minut :) W całym sezonie wyróżniała się trójka zawodników: Corbin, Griszczuk i Tomasz Jankowski. Piątkę dopełniał Kabała i słabszy niż rok wcześniej Roman Olszewski, a z ławki impuls dawał tylko duet Jarosław Krysiewicz i Andrzej Wierzgacz. Wtedy było to zdecydowanie za mało na jakieś spektakularne rzeczy, większe niż to co było. Tym bardziej że czwórka Polaków oprócz Tomka Jankowskiego była wtedy daleko od reprezentacji Polski.

W lidze w tamtym sezonie Nobiles rozkręcił się po niemrawym początku na tyle że wygrał rundę zasadniczą (trochę wykorzystując pozorną zadyszkę Śląska), ale przegrał właśnie ze Śląskiem w półfinale i skończył na 4 miejscu, pierwszym w historii bez medalu. Był to początek mini-zapaści klubu, do grania o medale Nobiles powrócił dopiero po 3 latach kiedy sponsora of farb w większym wymiarze wspomógł sponsor azotowy. Na drugi poziom w Europie Anwil powrócił po 4 latach, chociaż po drodze były całkiem udane kampanie, jak np. ćwierćfinał pucharu Koraca.

I na koniec – zwróćcie uwagę jak inna jest konkurencja w pucharach dziś. Euroliga liczy tyle samo, czyli 16 zespołów. Żeby dziś być w czołówce EuroCupu na drugim poziomie, trzeba mieć kosmiczny budżet, praktycznie euroligowy. W tamtych czasach do top12 (a co więcej do grania wielu meczów jak równy z równym) wystarczyło szczęśliwe losowanie i wyeliminowanie Węgrów i Słowaków. Czemu tak było? Prosta odpowiedź – tak samo jak w piłce nożnej konkurencją dla polskich klubów są teraz zespoły ze środka tabeli lig takich jak hiszpańska, włoska czy francuska. W sezonie 1995-96 w pucharach z Hiszpanii grała Vitoria (zdobywca pucharu), a w Eurolidze Real i Barcelona (mistrz i wicemistrz). Dziś w dwóch pierwszych pucharach nie ma miejsca dla Słowaków czy nawet Chorwatów, bo gra tam 7 zespołów z Hiszpanii, 6 z Turcji, itd.

PS. Podlinkowuję mecz z Włocławka z PAOKiem, ostatni w tym sezonie.
PS2. Następna Mazowszanka 1997 :)

Wołam: @Svoher @DennisR @ejrafi @jimi121 @l3chu @zyx123 @Tobiass @ShinpuTokubetsu
cultofluna - #plk #koszykowka #sport

Kolejna porcja wspominek. Na prośbę @DennisR ...
  • 2