Wpis z mikrobloga

„Mikole”

Być może trudno w to uwierzyć, ale są w Polsce ludzie, którzy pasjonują się koleją. Nie chodzi tu o zdrowe zainteresowanie powiązane ze smykałką do techniki, uznaniem dla precyzji ciężkich maszyn czy nawet ciekawością działania urządzeń sterowania ruchem. Wiecie – jak to jest, że w dużej stacji ułożyli ze dwadzieścia torów, jak te tysiące ton zmieniają te tory, po co, kto tym steruje, skąd dyżurny (bo to on steruje) wie, gdzie jest pociąg, po co tyle kolorów świateł na semaforach zamiast czerwonego i zielonego i tak dalej. Nie. Mowa jest o Mikolach (od mi-miłośnik kol-kolei). Są to zboczeńcy, których w kwestii kolei interesuje wyłącznie dopracowana do perfekcji (Mikol właściwy) lub fragmentaryczna (Mikol Sromotny) wiedza bezużyteczna, nieciekawe ciekawostki i wybrane szczegóły, które nie obchodzą nawet najbardziej sumiennych kolejarzy. Stanowią silną opozycję dla tych, którzy myślą, że konduktor prowadzi pociąg, albo, że maszynista sprawdza bilety, bo są i tacy. Wobec takich ludzi bywają często agresywni i niebezpieczni, zwłaszcza w sieci (internetowej, bo Mikolowi sieć kojarzy się bezpośrednio z siecią trakcyjną, którą nazwanie „trakcją” przy Mikolu Sromotnym grozi pęknięciem pryszczy i odwodnieniem, bo podobno w łoju z syfków pokrywających większość powierzchni skóry Mikoli, ci magazynują wodę, gdy godzinami czają się w krzakach w oczekiwaniu na pociąg do sfotografowania). Tak robią. Z perspektywy pasażera ciężko ich dostrzec, ponieważ patrząc prostopadle do kierunku jazdy widok z okna umyka zbyt szybko. Z kabiny maszynisty natomiast, nawet o czwartej nad ranem światło reflektorów lokomotywy odbijające się od pingli -18dpt i obiektywu aparatu wielkości walca drogowego jest doskonale widoczne. Może się Wam wydawać, że zmyślam. Że nikt nie koczuje w krzakach 6 godzin gdzieś nad ranem tylko po to, żeby zrobić zdjęcie zwykłej siódemki (najpopularniejsza lokomotywa w Polsce) ze zwykłymi wagonami, która jeździ tamtędy planowo codziennie. Że zdjęcie siódemki o trzeciej, to jest to samo, co zdjęcie tej samej siódemki o czwartej. Albo, że nie ma znaczenia, czy zdjęcie jest w deszczu, czy w czasie lekkiej mżawki. Że nie można z jednej strony nie wiedzieć, co to jest próba hamulca, ale doskonale wiedzieć, w którym roku powstał pierwszy egzemplarz każdej maszyny, ile zachowało się w Polsce, ile z hehe Żółtym Czółkiem, czy na przykład jakie numery pociągów prowadzi dana seria. Gdyby jeden Mikol przyłapał innego Mikola na tym, że zapomniał, z którym numerem seryjnym egzemplarz posiada oryginalną malaturę PKP z lat 70, ten mógłby zasłabnąć i skręcić sobie kark. Brzmi absurdalnie, ale może się tak stać, ponieważ długość szyi Mikola może dochodzić nawet do czterdziestu centymetrów długości. Długość szyi Mikola, podobnie, jak tych kobiet z Padaung w Birmie, które noszą metalowe kręgi na szyjach świadczy o pozycji w hierarchii. Jest to podyktowane zdaje się tym, że im dłuższa szyja, tym sprawniej Mikol może wychylać się z peronu podziwiając nadjeżdżający skład. Ma to niestety i ciemną stronę. Nie raz słyszy się w wiadomościach o smutnych przypadkach, kiedy Mikole wystający ponad torowisko przeważeni masą pingli i lustrzanki (cały Mikol waży średnio 26 kilogramów) upadali na tłuczeń i ginęli zmiażdżeni kołami pociągów. Nie pisałbym o tym, gdyby nie fakt, że Mikoli jest dosłownie cała masa. To nie jest grupka stu osób, to nie są również pojedynczy entuzjaści po kilkunastu na miasto, po kilku na wioskę. Ich jest mnóstwo. Mają swoje fora internetowe, swoje spotkania, swoją hierarchię, swoje cele, marzenia i zamiary. Dołączyłbym screeny z jednej z quasi-mikolskich grup na facebooku, do której wpisałem się dla beki, ale niestety po tym, jak kiedyś napisałem jakiejś lasce w komentarzu, że jest apetyczna, jeden z moderatorów - białorycerski stulejarz wyczuł, że żaden ze mnie Mikol i dał mi bana, wiec nie mam już dostępu. Są jak Iluminati, tylko o marginalnym znaczeniu, za to ich istnienie jest wiarygodnie potwierdzone. Bywają przypadki, że jednocząc się potrafią zebrać sumy rzędu kilkunastu tysięcy złotych jedynie po to, żeby jakąś rzadko używaną linią przejechał jakiś konkretny skład czy maszyna. Nawet nim nie jadą, tylko robią zdjęcia. O pojedynczych przypadkach słyszałem niechcący, strach pomyśleć, co robią, a o czym nie mam pojęcia. Co jeszcze ciekawsze, Mikolami bywają też kobiety. Może to nie powinno dziwić, skoro są też kobiety maszynistki (znam jedną i świetnie sobie radzi), ale bez jaj – wyobraźcie sobie dziewczynę szarpiącą się z innym Mikolem gdzieś w Łowczówku-Pleśnej pod nastawnią, bo akurat dziś – pierwszy raz od przedwczoraj - na Krynicę pojedzie akurat siódemka z Żółtym Czółkiem i każde z nich chce zrobić najlepsze zdjęcie. Swoją drogą sam Bóg raczy wiedzieć, skąd Mikole wiedzą, która maszyna, kiedy poprowadzi dany pociąg, skoro nawet maszyniści dowiadują się dopiero chwilę przed służbą. A właśnie. Służba/praca na kolei. Żaden Mikol nie pracuje na kolei. Nie wiedzieć czemu – nie chcą. Być może pobieranie wypłaty za tak czcigodne zajęcie jak celebrowanie przejazdów pociągów byłoby niezgodne z Kodeksem Etycznym Mikola, bo wcale bym się nie zdziwił, gdyby takowy istniał. Może też być tak, że po zatrudnieniu Mikole zdrowieją i przestają być Mikolami. Albo na przykład płace wydają im się za niskie, choć przesiadywanie ¾ życia w krzakach wydaje się jeszcze mniej opłacalne, a może zwyczajnie nie przechodzą badań lekarskich z wadą wzroku -18dtp. Można jedynie zgadywać. Lubią za to przeszkadzać kolejarzom w pracy pałętając się po torach, zagadując na peronach, skradając się i wchodząc do lokomotyw, prosząc o zatrąbienie przed odjazdem (żeby jakaś babcia na sąsiednim peronie dostała zawału). Raz musiałem wyganiać w szczerym polu delikwenta, który ukradkiem wlazł do maszynowni „tylko zobaczyć, co jest w środku”, nie zdążył ewakuować się przed odjazdem i dał o sobie znać dopiero, gdy rozwalił głupi łeb o sprężarkę, gdy zatrzęsło na kiepskim torze w Nowej Hucie. Ale to jeszcze nic. Na Dniach Transportu w Krakowie mój kolega miał pecha dyżurować w rzadkiej lokomotywie EP-05 i pokazywać Mikolom urządzenia. Sam nie wiem, czy dać wiarę, ale ponoć jeden z nich ubłagał go, żeby pozwolił mu zrobić tak zwane „sterowanie na zimno”, czyli sprawdzić sterowanie lokomotywy bez wysokiego napięcia. Polega to na kręceniu nastawnikiem (tą kierownicą) i słuchaniu, jak w szafie wysokiego napięcia kłapią te styczniki, które gdyby pantograf był podniesiony podawałyby prąd na silniki. Mikol był cały czerwony i dziwnie podniecony, szybko i nierówno dyszał, a po usłyszeniu tego kłapania rzekomo ejakulował w spodnie. Potem, jak gdyby nigdy nic pożegnał się, wyszedł, a maszynista słyszał urywki jego rozmowy telefonicznej z matką „aaa my sterowali na zimno, ale my sterowali”. Masakra.

brzmi zabawnie? zajrzyj na https://www.facebook.com/Supertrzmiel/

#kolej #pasta #autorskie
  • 13
  • Odpowiedz
@Czerwony123: Pasta, ale prawdziwa ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Jechałem raz z żoną, synem i kolegą specjalnym, darmowym pociągiem (EZT). Nie ważne gdzie i kiedy. Było za darmo, więc mnóstwo ludzi przyszło. My się lekko spóźniliśmy, więc ciężko było o miejsca razem. Wytrwale szukaliśmy i znaleźliśmy trzy wolne pod kabiną maszynisty. Na jednym miejscu siedział on - mikol. W mundurze kolejowym, dziewiczy wąsik, okularki i legitymacja "miłośnik kolei".
  • Odpowiedz
@Czerwony123: @jElitaInternetu: Zauważyłem, że najbardziej na mikoli najeżdżają kolejowe dziadki, które nie lubią swojej pracy, traktują jak kołchoz, a ich hobby to wódka z smosiadem i TV. Efektem taki, że sam znam kierownika pociągu, który jest bardzo dobry w swojej pracy, od pracodawcy ciągle dostaje pochwały i jest stawiany za wzór również przez swoich kolegów, musi się ukrywać ze swoją pasją. To jak z kierowcami BMW. Dresio w E30 wjedzie
  • Odpowiedz
@Czerwony123: No tylko ze jak robisz fotę interesującego Cię obiektu to zaraz lecą głupie teksty.

Większość wędkarzy wstaje o 3 w nocy po to by napić się z kolegami albo mieć święty spokój, bo inaczej żona by ich nie puściła. Dla mnie to jest większy przegryw.
  • Odpowiedz
@Polankowicz: Nie jestem starym dziadkiem, ani nie walę wódy. Trąbnę mikolom na szlaku, machnę ręką, ale nie rozumiem tego. Identycznych zdjęć jest na pęczki w necie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Widzę, że kolega mikol, bo zapiekło.
  • Odpowiedz