Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #muzyka #nirvana #rock #90s

Nirvana - All Apologies

pod dziad-rock tego nie podciągnę, mimo że kawałek nagrany już dawno temu. bo dokładnie w roku kiedy się urodziłem, a dziad ze mnie obecnie rasowy, o czym codziennie ktoś mi lubi przypominać. a ja przypominam wam, albo raczej moja podświadomość wam przypomina, że za 3 dni mamy rocznicę śmierci autora dzisiejszej piosenki.

w ogóle wiecie, że gdyby Kurt (Cobain) wciąż żył, miałby 53 lata? aż boje się weryfikacji jakie osoby istniejące w przestrzeni publicznej i polityce dobijają do podobnego wieku, bo może to się źle skończyć dla podniosłości chwili, którą właśnie żyję. będąc sam na sam z tym kawałkiem na słuchawkach, z pogryzioną wykałaczką w ustach, bałaganem na biurku, który rozumie mnie bardziej niż ja jego i wyczekując kolejnego dnia, który sam zapomniał jak się nazywa.

zostawmy już tego biednego Kurta (Cobaina, powtarzam), bo kto jak kto, ale to jeden z nielicznych, jeden z dosłownie kilku artystów, któremu "należała się" przedwczesna śmierć, grzebiąca jego fantomową legendę u szczytu jej możliwości (czego dowodem jest właśnie All Apologies - kończąca najlepszą płytę zespołu noise-ballada, nihilistyczna bagienna poezja kuląca się w oczyszczającym deszczu złowrogo przesterowanych smyczków). nikomu ze śmiercią nie było i nie będzie już tak do twarzy, dlatego nie róbcie tego w domu i nie idźcie w jego ślady, przepraszając za to, że spędzacie życie na byciu sobą...

jak już ten temat przemijania i metrykalna czkawka utrzymuje się w powietrzu od kilku dni, to wstyd nie skorzystać z sytuacji i nie napisać, że Nirvana jeszcze nigdy nie brzmiała tak dobrze jak dzisiaj (to jedyny obecnie zespół, za którego honor i dobre imię mógłbym stanąć do walki, poważnie). nie brzmiała nawet w czasach gimnazjalno-licealnych, kiedy ludzie z mojego otoczenia nieironicznie budowali tożsamość na subkulturowej oprawie koszulek z zespołami, przetartych trampkach, arafatkach i reszcie atrybutów mikroskopijnego buntu, walczącego o skontrastowanie z Łódzkim dresiarstwem.
może dlatego, że ja zawsze byłem gdzieś pomiędzy? chciałem się móc buntować, ale nie mogłem tego robić szczerze, bo nie miałem przed kim i przed czym. dlatego za każdy występek obrywało mi się ze zdwojoną siłą, a że nie byłem dresiarzem, tylko poczochranym chłopaczkiem z dobrego domu, wszyscy jednogłośnie mówili, że kiedyś mi to wszystko przejdzie.

a tak w ogóle to w obciąłem się na łyso. i pierwszy raz w życiu patrząc w lustro czuję, że tam po drugiej stronie, to końcu jestem ja...
KurtGodel - #godelpoleca #muzyka #nirvana #rock #90s

Nirvana - All Apologies

po...
  • 1