Wpis z mikrobloga

Pracuję jako kiero w markecie. Wczoraj po 3 tygodniach urlopu wróciłem do pracy, myślałem, że w sklepie będzie już mały ruch, większość ma zapasy itd. Ale się przeraziłem, ludzi pełno cały dzień, wg mnie frekwencja nie zmieniła się nic. Maskę ma może co 30 osoba. Ludzie przychodzą po piwo, albo inne pierdoły do 30zł..te same mordy, które przychodziły na codzienne zakupy, przychodzą dalej.. koleżanki mówiły, że niektóre baby przychodzą po 2 razy w dzień.
#!$%@?, nie rozumiem dzbanów, którzy przychodzą rodzinnie..np. stara, stary i dziecko ok. 10 lat. Nie moze przyjść jeden z rodziców? #!$%@? nadal urządzają sobie spacery z nudów.
I dalej stare baby, wykłócają się o 20gr różnicy na paragonie, w większości niesłusznie, zamiast szybko iść do domu, żeby się nie narażać. O odstępach i wchodzeniu sobie na plecy nie wspomnę... kasjerki, muszą kontrolować to, a potem są wyzywane, jak ona śmiała jaśnie panu zwrócić uwagę...dzicz

#koronawirus
  • 5
  • Odpowiedz
@Roberto171: u mnie w pracy (sklepie) też tragedia, co prawda większość klientów nosi rękawiczki i prawie połowa z nich maseczki, ale i tak jest wysyp ludzi przychodzących po jedzenie dosłownie na jeden dzień. ( ͡° ʖ̯ ͡°) Najgorsza jest Ukraina (dużo ich tu mieszka), nie rozumieją że trzeba zachowywać odstępy, przychodzą po kilka bułek pasztet i Argusa i tak codziennie, nie ogarniają że gołą łapą pieczywa się
  • Odpowiedz
@Roberto171: mnie to wlasnie najbardziej rozpierdzielaja te rodzinne wyprawy xD raz widzialem babe i chyba dwie córki (dorosle xD) i wszystkie okulary, maseczki, rekawiczki. I se mysle, ze jak sie tak boicie to po #!$%@? lazicie jak barany w grupie zamiast jedną wyslac
  • Odpowiedz