Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 9
#lacunafabularniestarwars
#lacunafabularnieczarnolisto

Echa galaktycznych wydarzeń

W obozie oblegających panował zgiełk i rozgardiasz. Dla osób nieprzyzwyczajonych do takiego życia, połączone dźwięki maszerujących wojaków, przesuwane skrzynie czy kaprali drących się na niższych stopniem żołnierzy tworzyły razem ciężką do wytrzymania kakofonię. Ale najgorsze i tak były działa. Potężne armaty raz za razem wypluwały z siebie wiązki plazmy, które po chwili rozbijały się o rozpostartą wokół miasta energetyczną barierę. Dla uwięzionych w mieście żołnierzy oraz garstki cywilów był to piękny widok, przypominający im jednak o ich złym położeniu.

W samym środku obozu, gdzie panował największy hałas, paradoksalnie potrzebna była cisza. Znajdywał się tu namiot królewski. Zwykle zapełniony obradującymi na temat posunięć generałami, teraz przebywała w nim jedynie królowa Karnassa. Stała przed stołem na którym znajdowała się mapa, przedstawiająca miejsce nadchodzącej bitwy. Karnassa raz za razem przesuwała po niej małe metalowe figurki symbolizujące oddziały wojska.

— O Najwyższa — do namiotu wszedł barczysty mężczyzna, przerywając królowej w rozmyślaniach
— Generale Goro, mówiłam, żeby mi nie przeszkadzać, mam nadzieję że to przynajmniej coś ważnego
— Ależ nie raczył bym łamać twego rozkazu przez wyraźnej potrzeby — odrzekł Goro — wykryliśmy republikański statek który leci właśnie w naszą stronę, próbowaliśmy się z nim skontaktować, ale te psy z miasta blokują całą komunikację. Nawet nie wiemy dokładnie jaki to statek!
— Republikański statek? To dziwne... Odsłonić lądowisko i pozwolić mu wylądować. Sama rozmowie się z kapitanem.

chwilę później

Karnassa czekała wraz z Goro przy lądowisku. Dla bezpieczeństwa za ich plecami ustawił się pułk piechociarzy, z blasterami gotowymi do oddania wystrzału. Republikański statek, który okazał się małą kanonierką o numerach bocznych JP-2137 gładko wylądował, a jego wnętrza wyłoniło się kilku osobników w wojskowych mundurach.

— Kim jesteście, co tu robicie — zwróciła się do nich Karnassa trzymając dłoń na rękojeści miecza który był ukryty w rozłożystej sukni
— Zostaliśmy tutaj wysłani jako kurierzy doraźnych władz Coruscant z pewną "przesyłką", jeśli mogę tak to nazwać — odpowiedział jeden z nich
— Czekajcie — wtrącił się Goro — jakich niby doraźnych władz, chyba chodzi wam o Republikę
— Republiki już nie
— Ale jak to?! — na twarzy Karnassy i Goro malowało się zdziwienie
— Myślę, że to wiele wyjaśni

Posłaniec powrócił do wnętrza kanonirki, gestem dłoni przywołując obojga. W środku nie było niczego oprócz dużego pojemnika. Żołnierz wystukał kod na znajdującej się na nim konsolce, odpieczętywujac go. Oczom wszystkich ukazała się zawartość pojemnika.

— Desna... — zdążyła wyszeptać Karnassa po czym zemdlała

___________________________________________________

kilka godzin później_

Hospodar Shxi czekał nocą na murach Beijing. Kilka godzin wcześniej oblegający zaprzestali ostrzału, hospodar wysłał więc szpiega, aby wyjaśnij tą anomalie. Ruch krzaków na dole wskazywał na jedno, jego agent właśnie wracał. Mały człowieczek dobiegł pod same mury, po czym za pomocą plecaka odrzutowego dostał się na ich szczyt. Przekazał informacje hospodarowi po czym ulotnił się w cień.

— A więc książę Desna nie żyje... — hospodar powiedział do siebie w zadumie
— Nie przesłyszałem się Shxi — z bocznej wieży murów wyłonił się Dit-Pio — syn Karnassy, książę Desna nie żyje?
— Nie, nie przesłyszałeś się. Naprawdę to straszliwa...
— To wspaniała wiadomość, Karnassa jest w rozsypce, jej armia zresztą też. Natychmiast rozkaże zebrać wojska do wypadu. Atakujemy!
— Pio, nie możemy tego zrobić. Tam jest ciało wnuka brata mego. Bogowie się rozgniewają, jeśli wykorzystamy tą sytuację. Nie pozwalam ci na to
— Kiedyś cię szanowałem Shxi — odezwał się Pio — największy dowódca w historii, ten który zniewalał, zabijał, łupił. Kiedyś byłeś moim mentorem, a teraz co z ciebie zostało? Stary dewota bojący się bogów, tfu!

Shxi milczał, wpatrując się w dal

— Wyzywam cię na pojedynek, nie mogę pozwolić, aby taki słabeusz jak ty zaprzepaścił tą szansę. Szykuj broń i przygotuj się na śmierć!

Z pochwy przy pasie Dit-Pio wyciągnął swój potężny miecz. Miecz hospodara Shxi był znacznie cieńszy i krótszy, wyglądał jak drzazga w porównaniu do ostrza jego oponenta. Pierwszy do ataku ruszył Pio, wielokrotnie uderzał z wielką siłą, za każdym razem cios był jednak parowany, mimo wszystko, Pio wciąż nacierał, Shxi musiał się cofać, jednak z każdym krokiem pozostawało mu coraz mniej gruntu do odwrotu. Pod murami zebrało się sporo żołnierzy, kibicowali to Shxi, to Pio. Jednak było słychać, że wraz z każdym kolejnym atakiem, imię generała dominowało coraz bardziej.

— Najpierw ty, potem królowa, a jak dotrzemy do stolicy to zajmę się resztą twojej rodzinki — krzyczał Dit-Pio — Zdziwiony? Jantar to mięczak, a tej planecie potrzeby jest prawdziwy przywódca! Taki był mój plan od samego początku!

Pio wykonał potężny zamach, tak mocny, że próbując go zablokować, miecz hospodara złamał się, a odłamki stali poraniły mu twarz.

— Zwycięstwo jest już moje, haha! — wrzasnął Dit-Pio, szykując się do kolejnego potężnego zamachu
— Mylisz się Pio, jedyne co na razie osiągnąłeś, to obudziłeś dawnego mnie — odpowiedział mu Shxi

JEB — Pio uderzył w mur, Shxi uniknął ciosu dzięki unikowi. Teraz to on przejął inicjatywę. Ogromny miecz Pio był teraz był bezużyteczny, nie mogąc zablokować wszystkich ciosów szybkiego ostrza Shxi. Złamana klinga raz za razem przejeżdżała po pancerzu generała, żłobiąc w nim kolejne wyrwy.
— Zakończmy to — rzucił Shxi, po czym wykonał dwa cięcia. Jedno pozbawiło Pio dłoni, drugie głowy, które pofrunęła w dół murów, ciało upadło tuż pod nogi Shxi. Pojedynek zakończył się.

— Hospodarze — na mur wspięła się dwójka wojaków, w dłoniach nieśli wonne maści i bandaże — pozwól że cię opatrzymy.
— Nie, rozkazuje otworzyć bramy
— Ale...
— To rozkaz!
Zerri - #lacunafabularniestarwars 
#lacunafabularnieczarnolisto

Echa galaktycznych w...

źródło: comment_1585588635V96SHwWrCcVdwmCIAFKaOf.jpg

Pobierz