Aktywne Wpisy
one_man_army +87
mieszkam z kobieta od jakiegos roku. Ale to co sie dzis rano zdarzylo, troche mnie juz zaczyna przerastac. Zaplacilem rachunek rano. Wyslalem mojej lasce polowe, do oddania, to od samego rana chodzi zla jak osa, jak smialem zarzadac pieniedzy za polowe rachunku za media, ktore ona tez zuzywa. Chyba czas na ewakuacje. #logikarozowychpaskow #zwiazki
tymirka +127
Dlatego właśnie nie zagłosuję na KO w tych wyborach. Niby głosujesz na centrowca, a tu okazuje się, że PO utworzy rząd z Lewicą i zamiast Czarnka będzie Czarnek ale z Lewicy.
#polityka #bekazlewactwa
#polityka #bekazlewactwa
CZĘŚĆ 2
Słońce powoli zmierzało ku horyzontowi, a dwóch Willie'ch wjeżdżało już do Oakland. Caster'owi nie dawał spokoju ten SMS.
- Ale masz minę! Chłopie wyczilluj! Jesteśmy na Wybrzeżu! Kobiety, samochody, kasyna! Czego chcieć więcej?
Detektywowi jakoś się to nie uśmiechało.
- Zatrzymaj się! Musimy kupić coś na przepłukanie gardła!
- Nie będę pił, muszę prowadzić.
- Markotny się zrobiłeś, w takim razie sam wypiję. Stań!
Ciemnoniebieski Focus zjechał pod pierwszy sklep alkoholowy, Baxter wszedł pewnie do środka i rozglądał się dłuższą chwilę. W tym samym czasie Caster otrzymał kolejną wiadomość od anonima: "Nikogo nie ma w Travis." Detektyw gwałtownie rozejrzał się dookoła, ale nie zobaczył nikogo kto miałby mu się przyglądać. Przyjaciel wracał już z butelką dwunastoletniego bourbona.
- No, mają tu mojego ulubionego Buffalo Trace'a. Możemy jechać! - wydał rozkaz i ruszyli dalej
Zajechali pod Travis Lodge, w recepcji Caster zapytał o Arabelle Bennett, uprzejma pani wytłumaczyła mu, że pani Arabelle była tutaj parę dni temu, wynajęła pokój na jedną noc, a zaraz nad ranem wyniosła się, ale nie poinformowała dokąd.
- Cholera... - zaklnął w myślach detektyw - W takim razie weźmiemy dwójkę na jedną noc, czy dostaniemy kolację?
Recepcjonistka spojrzała na zegarek.
- Tak, restauracja powinna być jeszcze otwarta.
- Ja stawiam! - zaoferował się Baxter, który zdążył już upić 1/5 z butelki
Miła pani za ladą była na tyle wyrozumiała, aby nie zwracać uwagi na młodego, eleganckiego i delikatnie podpitego mężczyznę, który wyraźnie był nią zainteresowany. Caster szarpnął go za rękaw.
- Proszę, drugie piętro, pokój 203. Życzę udanego pobytu.
Udali się obaj na górę i weszli do swojego pokoju. Detektyw rzucił torbę na łóżko i zaczął się rozpakowywać z podręcznych rzeczy, był przygotowany na najwyżej 2-3 dni. W tym czasie wicedyrektor odłożył ceremonialnie butelkę z brązowym napojem na stolik i udał się do łazienki, aby wziąć kąpiel. Już miał wejść pod prysznic, gdy zauważył, że nie ma mydła.
- Willie! Masz mydło?
- No nie mów, że nie ma w łazience. Rozejrzyj się dobrze!
Baxter umilkł, a po paru chwilach wyłonił się zza drzwi łazienki, nie przewiązał sobie przez pas ręcznika.
- Nie ma, ale za to mam coś lepszego! - i wyciągnął zza pleców...stanik
- Jaja sobie ze mnie robisz?! Na cholerę mi ten stanik?
- Ten twój cały Tom opisywał ci swoją żonę?
- No ta, a co to ma do tego? - detektyw drapał się po głowie
- Nie mów, że nie zapytałeś o cycki.
- Powiedział, że miała trochę większe, że jest za co złapać.
- Pasuje? - zbliżył stanik koledze do twarzy, a ten go zabrał
- No jak na moje to by pasował, ale to żaden dowód, że Arabelle tu była.
- To rozejrzyj się lepiej i przynieś mi mydło. - elegant zniknął za drzwiami
- Weź je sobie, kosmetyczka leży na łóżku. - detektyw zatopił myśli w znalezionej garderobie
"Przecież to nieprawdopodobne, żeby ona była wcześniej tutaj." Caster zaczął przeglądać szafkę nocną, łóżko, a nawet półki w aneksie kuchennym.
- #!$%@?, ała! - Baxter czasem był nieco żywiołowy
- Coś ty znowu narobił...i mógłbyś chociaż założyć ręcznik.
- Co to za cholerstwo? O! Dobrze, że pojechałem z tobą, przyjacielu! Kolejny dowód rzeczowy! - powiedział teatralnie
Mężczyzna wyciągnął złotą obrączkę spod stopy i podał ją koledze. Od spodu był grawer "ATB". "ATB? Arabelle Tom Bennett? Za dużo tych przypadków. Muszę dopytać o nią w recepcji." Burczący brzuch dawał się we znaki.
- Willie?
- Noooo? - głos był nieco przytłumiony przez zamknięte drzwi łazienki i wodę lecącą z natrysku
- Ech...masz coś w gotówce?
- Portfel mam w spodniach, tutaj, wejdź i sprawdź.
Detektyw wszedł do łazienki, ale starał się nie patrzeć na kolegę. W spodniach faktycznie portfel był, a w środku dwie czarne karty bankowe, zdjęcia żony i wizytówki, ale ani jednego papierka.
- Nic nie ma.
- A co jest?
- Potrzebuję pogadać z tą kobietą z recepcji.
- Daj mi 5 minut i załatwię to. Musimy jeszcze zjeść i wyskoczyć do sklepu.
- Jasne. - odrzekł marudnie
Caster wyszedł z łazienki i przyglądał się obrączce szukając dodatkowych śladów. Skupienie przerwało mu szuranie dochodzące zza drzwi wejściowych, miał wrażenie, że ktoś przy nich stoi. Sprawdził czy ma broń w pogotowiu i szybszym ruchem otworzył drzwi. Osoba, która za nimi stała zaczęła uciekać w stronę wyjścia pożarowego. Detektyw rzucił się w pogoń, ale na samym dole po wyjściu na ulicę, goniony człowiek rozpłynął się w powietrzu. Nie mógł sobie darować, że tak łatwo przegapił poszlakę. Po paru chwilach dotarło do niego, że ktoś wiedział o ich obecności w motelu i czeka na nich. Trochę go to przeraziło, najpierw wiadomości, a teraz ten podsłuchiwacz. Wrócił do pokoju, gdzie czekał na niego umyty i świeży Baxter.
- No, gdzie ty się błąkasz? Byłeś sam u tej ślicznotki?
- Lepiej, byłem pobiegać po schodach.
- Dziwny jesteś, wiesz?
- Chodźmy, opowiem ci co i jak.
#lisienierymowanie #opowiadanie