Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Widzicie, czasem to nie jest tak że nie możesz nikogo znaleźć. Poprostu nie masz do tych kobiet szczęścia.

Byłem w cięzkim związku. Nawet nie chce mi się tego opisywać, bo to był istny rollercoaster po którym mam rysy w psychice. Ale okej, podniosłem się i "wyzdrowiałem" z tego, jestem pewien.

Kilka miesięcy temu odezwała się do mnie moja dawna "miłość". Byliśmy gówniarzami w gimnazjum. Taka internetowa znajomość. Ale nawet dosyć głęboka jak na tamten okres wiekowy, jeżeli tak można nazwać coś przez internet. Nervermind. Znamy się wzajemnie jak chyba nikt inny.
Nie mieliśmy troche kontaktu ze sobą, głównie przez odległość. Ja jeden koniec polski, ona drugi. Ona miała życie, jakieś związki, ja też ale na koniec okazało się że znów się "spikneliśmy".
Postanowiliśmy spróbować odnowić to wszystko między nami. Plany na wspólne mieszkanie, na życie, nawet powoli jakieś przymiarki do tego. Super. Tylko widzicie, przez przeszłość (o której celowo nie wspominam, jednakze wiem o czym mowa), ona ma jeszcze bardziej zepsutą psychikę niż ja.
I to mnie powoli wykańcza.

Depresja,poza tym niska samoocena, skłonność do deprecjonowania własnych dokonań, traktowanie siebie jako problemu w każdej sytuacji, przekonanie o niezasługiwaniu na szczęście, niezasługiwaniu na bycie w związku, problemy z zaufaniem, problemy z asertywnością, stosowanie mechanizmów ucieczkowych w stosunku do ludzi, chwiejność nastrojów.
I to ostatnie jest najgorsze.
Jeżeli jest okres, gdzie (względnie) jest wszystko okej to naprawde jest super. Codzienne rozmowy, sms, kamerki, no cokolwiek. Ale gdy przychodzą dni gorsze, to poprostu.. przestaje się odzywać. Nigdy nie wiesz na ile. Może to potrwa dzień, dwa, pięć, tydzień. Nie wiesz i czekasz, jak głupi.
Ona wie o tym problemie. Wie o wszystkim. Ostatnio dzwoniła zapłakana, tłumacząc swoje zachowania i to jak się obecnie czuje. Że chciałaby się cofnąć w czasie, być taką i żyć tak jak kiedyś. Wspieram, rozmawiam, słucham, chce jej pomóć. Tylko że.. coraz bardziej przemawia przeze mnie chęć skończenia tego, chociaż z drugiej strony zależy mi na niej (wiem, głupio to może brzmi), bo wiem jaka jest gdy nie ciąży na jej psychice nic złego. Świetna dziewczyna, mądra, zaradna, pracowita. Do tego naprawdę mi się podoba.
Uczęszcza na terapię. Mówi że potrzebuje czasu. I to też rozumiem, jednakże... ja też nie chcę żyć w ciągłej niepewności. Czy zaraz coś się nie zmieni. Czy jak odkładam słuchawkę to jutro też będę z nią rozmawiał, czy następny kontakt będzie.. no własnie, nawet nie wiadomo kiedy.

Prosiłbym o dojrzałe wypowiedzi nt. co można w takiej sytuacji zrobić. Poważna rozmowa, cokolwiek. Na serio, wiem że nie jest to może najlepszy portal, jednakże jest tutaj przekrój wielu ludzi, którzy mają za sobą rózne historie, może też takie jak ta.
Trzymajcie się mirki i mirabelki, znajdźcie swoje szczęście.
#rozowepaski #niebieskiepaski #zwiazki #psychologia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
  • 6
ZdrowaDama: Pisałem podobny komentarz dziś.

- Zadaj sobie pytanie, czy chcesz żyć w takim związku? Wyobrażasz sobie kolejne lata w czymś takim? Na prawdę tak bardzo zależy Ci na tej kobiecie, że jesteś w stanie się poświęcać?

- Pamiętaj, że w związku oboje jesteście ważni. Związek nie polega na tym, że jedna osoba ciągle próbuje coś naprawiać, obwinia się, jest traktowana jak Ty właśnie.

Jeżeli jest okres, gdzie (względnie) jest wszystko
OP: @anatomia_porazki: wiem. Wiem że gdyby nie było tego całego syfu to miałbym naprawdę wymarzoną kobietę i mówię to z pełną odpowiedzialnością tych słów. Tylko że właśnie jesteśmy w tym gorszym etapie, gdzie ona od tygodnia nie odezwała się ani słowem.. a ja nie chcę cały czas zaczynać pierwszy. Nie chcę się narzucać i chciałbym też poczuć i zobaczyć, że mimo wszystko jej też zależy.
@vito-ch: nie słuchałem chyba