Wpis z mikrobloga

Wiocha fest ale przynajmniej mają co wspominać. Ja byłem na szkockim weselu to wyglądało to tak że był cziken soup w restauracji , paja mięsna , woda , kawa , herbata , potem.ciasto i do domu. Oczywiście to wszystko po kościele a w dom po 21 kanapki robiliśmy takie to.bylo konkretne wesele a domkoperty trzeba było dać ;) jak pokazywalem jemu potem polskie wesele i zabawy + 2 dni picia to nie
  • Odpowiedz
Wszyscy narzekają że polskie wesela są żenujące, wstyd hańba i najlepiej nie wspominać ze na takie się wybiera, a ja w ciągu ostatnich trzech lat byłem na 11 weselach, od Dzierżoniowa do Zamościa + jedno w Warszawie i najbardziej żenująca zabawa był pociąg, który wcale nie był żenujący. Macie #!$%@? znajomych, wieśniaków za rodzinę i tyle.


@Homar_smazony_na_wolnym_ogniu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Dow%C3%B3d_anegdotyczny
  • Odpowiedz
@seledynowa_panienka: Apogeum wizyt na weselach przypada u mnie na lata 2000-2010 (w sumie ponad 30 wesel). Wtedy dość powszechne były takie zabawy... Już wtedy starałem się uciekać, choć zdarzyło się incydentalnie, że tańczyłem z facetem i byłem oceniany przez jury w składzie pary młodej. Od 5 lat nie byłem na żadnym weselu, więc nie wiem czy coś się zmieniło w tej materii.
  • Odpowiedz