Wpis z mikrobloga

@medykydem: Ucięło ci końcówkę:
, które w dorosłym życiu zapijają swoje problemy psychiczne wódką, mają problem z najprostszymi relacjami, międzyludzkimi, nie potrafią wydusić z siebie 'kocham cie', uważają, że świat kręci się wokół nich i są najmądrzejsi na świecie, z drugiej strony załatwienie najprostszych rzeczy urasta w ich oczach do wspinaczki na mount everest. Pokolenie bojące się życia, inności, zamknięte w sobie, krótkowzroczne, zadufane sfrustrowane i nie zaradne. po
Świetny
  • Odpowiedz
@medykydem Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.
  • Odpowiedz
@medykydem:
-Zobaczcie sobie fanatyków PiS czy KOD. Wielki szacunek mają do ludzi o innych poglądach xD
-Szacunek do młodych? Hehe, synek za moich czasów twoje studia to były jak matura. Kto to widział tyle gówniarzowi płacić za klikanie w komputer.
-Mocna podatność na fake newsy. Ile razy gadam z przedstawicielem tego pokolenia to w kółko słyszę najgorsze plotki na sprawy publiczne, które można obalić w 5 sekund.
-Nieumiejętność poruszania się
  • Odpowiedz
Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.

Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.

Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nasbywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.

Gdy
  • Odpowiedz