Wpis z mikrobloga

Kurcze, jestem rozczarowany. Tak, obejrzałem serial, przeczytałem ksionszki, zagrałem we wszystkie gry. Mimo to nie oceniałem serialu i starałem się podejść (niejedyny) do tego jako ktoś kto pierwszy raz słyszy o Wiedźminach i nie za bardzo wie o co chodzi.

No i cóż, uważam, że im bliżej oryginalnej historii serial się trzymał, tym było lepiej. Niestety, cała otoczka, jak np. walki czarodziejów bez magii (Triss z nożem, Vilgefortz aka Asasyn) czy nieśmieszne krasnoludy; wyprane i dumne elfy a właściwie istoty z dłuższymi uszami były słabo zrobione. Nie podobała mi się kreacja strzygi (te śmiesznie mrugające oczy) czy dziwny smok - bardziej straszyły jakością niż wykonaniem.

No i przede wszystkim - ja wiem, że serial to tylko / aż osiem godzin ale jak można było w drugim odcinku tak spłycić całą akcję z sylfanem (diabołem, jak zwał tak zwał), który po 30 sekundach walki usłyszał, że nie zostanie zabity, bo jest yntelegntny. To było po prtostu słabe. Dodatkowe pytanie - po co był czarnoskóry elf?

Było jeszcze kilka scen, które niby miały wzbudzić np.: to jaki terror przechodziła Ciri, jak zabicie gospodyni w namiocie przez karła podczas najazdu Nilfgaardczyków. Rly?

Bardzo mi się podobał zabieg z czasem, dobrze się odnajdywałem w tym kiedy dana akcja się dzieje, ale nie wiem czy osobom nieksiążkowym zmiany historii były tak na rękę. Jakoś to się fajnie zazębiło w ostatnim odcinku.

#wiedzmin
  • 3