Wpis z mikrobloga

@Lisaros:
Gadatliwy Rosomak

Ze smutkiem patrzył na niemałą stertę umierających. Za wolno to szło! Za wolno! - oparl się o ścianę namiotu. - nawet nie zauważył że to był namiot Białego Sandała i opary ulatniała się przez podziurawione skóry mimowolnie oddziałując na Rosomaka.-

Truuuu py. Truuuu py.
Skrzeczał Cytryn. Tak trupy. Musi coś z tym zrobic. Zaskoczony swoją pewnością siebie poszedł w środek stojących indian, wyciągnął z umierających Zwinnego Bobra @Patryk_z_lasu i ciągnął go w stronę namiotu drugiej medyczki. Zaszkodzić już mu nie zaszkodzi. Poczuł na plecach parę nienawistnych spojrzeń, ale znowu, nic go to nie ruszyło. Podszedł do wejścia namiotu i uchylił je.

Ooo. Cześć Ptaszyno, przyszedłeś do Powolnej Agonii? Co? Mmmmm?

Rosomak niewzruszony przesunął ciało w jej kierunku i już miał odchodzić, żeby Cytryn wyjaśnił co i jak, gdy Agonia złapała go za ramię.

Nie tak prędko kolego. Sama sobie nie poradzę, potrzebuje się przygotować odpowiednio do operacji. Muszę oczyścić ducha a ty mi w tym pomożesz. Chooodź. -
Powiedziala, powiedzmy zalotnie, i weszła do środka. Rosomak stał jak słup, w głowie kotłowało mu się pod ziół Sandała, zamiast myśli miał jakieś czerwone hymny odgrywane w głowie. Jakim cudem muzyka może mieć kolor? Zanim zdążył zareagować Powolna Agonia już ciągnęła go do środka

Milczenie oznacza zgodę. Hihi.

Poły namiotu się zamknęły. Ze szczytu zaczęły ulatniać się dymki specjalnych ziół. Powolna Agonia widać nazywała się tak nie od parady, gdyż Bóbr umierał tej nocy bardzo powoli, czekał, aż ona "przygotuje się" z Rosomakiem. Samotnik omroczony oparami nie opierał się, myślami widział maszerujące tłumy czerwonych niedźwiedzi, które szły równym krokiem na dwóch łapach, na ramieniu każdy miał magiczne kije bladych twarzy. Szły coraz prędzej, i prędzej, dyszały ciężko z wysiłku, gdy ich cielska podskakiwały równomiernie w rytm hymnu. Gdy już wbiegły na szczyt góry i były całe mokre zatrzymały się i wystrzeliły w powietrze wszystkie razem. Dokonało się. Rosomak odpłynął

Gdy się ocknął nie mógł sobie przypomnieć co się stało, czy to był sen czy jawa. Ale zauważył że nie jest w swoim tipi. Przed nim, przy stole operacyjnym krzątała się Powolna Agonia, jakoś dziwnie uśmiechnięta i rozluźniona. Podobnie jak jej ubranie. Rosomak szukał wzrokiem Cytryna. Jego wierny przyjaciel latał przed tipi i coś wolał o powiększeniu armii. Dotarło do samotnika co się stało. Cóż sama chciała, mogła nie skakać jak opętana, teraz będzie musiała ponieść tego konsekwencje. Rosomak nie musi uciekać, weźmie nadgodziny na wyprawie wojennej i będzie wysyłać Cytryną żeby sprawdzał jak leci.

Wyszedl bezszelestnie z namiotu, ale i tak wiedział że Powolna Agonia śledziła go wzrokiem. Teraz pewnie już się nigdy przed nią nie ukryje_

#kilofyirewolwery
Pobierz Queltas - @Lisaros: 
Gadatliwy Rosomak

Ze smutkiem patrzył na niemałą stertę umie...
źródło: comment_AAOsV3D9U3IxcxwAbgN1XwsKQTHVOTzB.jpg
  • 1