Wpis z mikrobloga

Wbrew temu co napisały już nasze media, do odwołania Trumpa ze stanowiska jeszcze daleko. Procedura jest podzielona na kilka etapów - pierwszy to postawienie w stan oskarżenia przez kongres, drugi to odwołanie ze stanowiska przez Senat. W historii Stanów Zjednoczonych dwóch prezydentów przeszło ten pierwszy etap, ale potem Senat nie poparł wniosków przeważającą większością. Wobec Richarda Nixona wszczęto procedurę ale zrezygnował ze stanowiska przed pierwszym głosowaniem.

Popatrzmy jak to wyglądało w ostatnim takim przypadku, gdy wszczęto impeachment wobec Billa Clintona.

Clinton był dwukrotnie gubernatorem stanu Arkansas. Podczas drugiej kadencji doszło do szczególnego zdarzenia - w 1991 roku zaprosił do siebie, do pokoju hotelowego, Paulę Jones, urzędniczkę stanową. Miała być zresztą eskortowana do hotelu przez żołnierzy, dlatego z początku sądziła, że chodzi o coś ważnego. Na miejscu Clinton przywitał ją półnagi i zaproponował zostanie kochanką. Jones nie miała ochoty więc wyszła. Przez kolejne trzy lata nic się nie działo w tej sprawie.
W 1993 roku pojawiły się jednak doniesienia medialne o grupie żołnierzy, którzy zgłosili nadużycie władzy przez Clintona, w tym czasie już prezydenta. Aferę nazwano Troopiegate. Czterech żołnierzy opowiadało, jak to Clinton kontaktował się z wybranymi kobietami, zaś oni mieli załatwiać im transport, zabezpieczać pobyt prezydenta w hotelu i dbać aby żona Hillary się o niczym nie dowiedziała. Miało to dotyczyć dziesiątków sytuacji zarówno podczas pierwszej jak i drugiej kadencji gubernatora. W części przypadków chodziło o stałe kochanki, w części o pojedyncze spotkania.

Gdy media rozdmuchały sprawę, Paula Jones postanowiła wnieść przeciwko Clintonowi pozew o molestowanie seksualne. Proces zaczął się na początku 1994 roku ale początkowo nie przebiegał pomyślnie. Sad uznał, że jest za mało dowodów na poniesienie przez nią szkody i odrzucił pozew. Jones odwołała się i tak sprawa przeciągnęła się jeszcze na 4 kolejne lata. Przełomowym momentem było uznanie w 1997 roku, że proces cywilny może się toczyć wobec urzędującego prezydenta. Clinton został przesłuchany, zaprzeczył wówczas, że zmuszał do czegoś Paulę Jones. Jej prawnicy zebrali w tym czasie materiały mające wykazywać, że dobieranie sobie kochanek wśród pracowników było jego stałym zachowaniem i oskarżyli go między innymi o romans ze stażystką Moniką Lewinsky. Podczas przesłuchania Clinton zaprzeczył więc również temu, że miał jakiekolwiek kontakty z Lewinsky. Sama Monica wsparła to twierdzenie podczas przesłuchań.

W 1998 roku wydawało się, że sprawa przyschnie, bo sąd ponownie odrzucił pozew Jones uznając, że brak podstaw prawnych - przede wszystkim brakowało dowodu na to, że Jones doznała jakiejś szkody. Jednak w tym czasie dziennikarze zaczęli ujawniać, że romans z Lewinsky mógł być prawdą. Oznaczało to, że prezydent skłamał pod przysięgą sądową, a to już stanowiło przestępstwo.
Prawnik Ken Starr złożył do Kongresu dowody na temat licznych spotkań Clintona z Lewinsky, formalnie oskarżając go o krzywoprzysięstwo i nakłanianie innych do uczynienia tego samego. Raport został ujawniony, a afera medialna rozkręciła się do najwyższego stopnia. W sierpniu 1998 Clinton oświadczył przed kamerami, że zachowywał się niewłaściwie w stosunku do Lewinsky. Odrzucał zarazem oskarżenia o kłamanie podczas zeznań. Kluczową kwestią była jego wypowiedź, informująca "między nami niczego nie ma" - Clinton twierdził, że miał wtedy na myśli czas teraźniejszy, bo zaprzestał kontaktów z Monicą przed przesłuchaniem. Z kolei na pytanie czy kiedykolwiek utrzymywał z nią kontakty seksualne mógł odpowiedzieć odmownie, bo sędzia użył definicji mówiącej o dotykaniu i łączeniu genitaliów, a oni tylko kilka razy uprawiali oralny...
Pozew Pauli Jones zakończył się ostatecznie ugodą przedsądową, w ramach której w zamian za wycofanie zarzutów Clinton zapłacił jej 800 tysięcy dolarów. W międzyczasie sąd odrzucił też oskarżenia Kathleen Willey, która twierdziła, że Clinton wbrew jej woli dotykał jej piersi i łona podczas spotkania w 1993 roku. Na podstawie zeznań znajomych uznano, że świadomie z nim flirtowała i była generalnie zadowolona z klepania po tyłku i masowania piersi.

W grudniu 1998 formalnie rozpoczęto procedurę impeachmentu, zarzucając prezydentowi krzywoprzysięstwo, utrudnianie śledztwa i nadużycie władzy. Ostatecznie 19 grudnia Izba Reprezentantów przegłosowała dwa zarzuty - krzywoprzysięstwo w sprawie Moniki Lewinsky i utrudnianie śledztwa. Drugi zarzut krzywoprzysięstwa podczas zeznań o Pauli Jones i o nadużycie władzy zdobył za mało głosów. Tym samym Clinton został postawiony w stan oskarżenia.

Senat nie był tak stanowczy. Aby doszło do uznania zarzutów, za oskarżeniem powinno zagłosować 2/3 senatorów, czyli 67 z nich, tymczasem w obu przypadkach głosy były raczej wyrównane - za pierwszym zarzutem zagłosowało 55 senatorów a za drugim 50. Procedury odwołania od takiej decyzji nie ma, zatem cała procedura zakończyła się bez usunięcia Clintona ze stanowiska. Został prezydentem do końca kadencji.
Z sondaży prowadzonych w tym czasie wynikało, że sprawie pnad poowa Amerykanów wierzy, że zarzuty są słuszne, ale zarazem 2/3 uważa, że impeachment jest niepotrzebny, i nie powinno się go w ogóle zaczynać, bo szkodzi to wizerunkowi kraju.

Na zdjęciu - Bill Clinton i Monika Lewinsky na zdjęciu z 1997 roku.
#ciekawostki #historia #usa #impeachment #trump
źródło: comment_HvTnnJALqd2wAhqd0jVwuMDTJ8YUpMxo.jpg
  • 1