Wpis z mikrobloga

- Poproszę pięć tych kalmarów - wypowiadam takie zdanie po włosku, i jestem z siebie co najmniej tak dumna, jak wtedy, gdy miałam osiem lat, i udało mi się spektakularnie splunąć gumą do żucia za kołnierz kroczącej przede mną babci.
- To nie są kalmary. To są sepie. Hihihi - starsza kobieta za ladą robi sobie ze mnie podś#!$%@?, a ja nie wiem, co powinnam zrobić, bo w tym momencie wyczerpują się moje zasoby włoskiego.
Babcia to natychmiast zauważa, i prowadzi mnie do pudła z lodem, w którym leżą prawdziwe kalmary. Zza pudła wyciąga rybny słowniczek angielsko-włoski. Palcem upaćkanym wnętrznościami dorady, pokazuje mi dwa obrazki głowonogów.
Obrazki wyglądają dokładnie tak samo i przestawiają płynące ławice mątw. Pierwsza ławica podpisana jest następująco:
SEPPIE - SQUIDS.
Druga zaś:
CALAMARI - SQUIDS.
Babcia prostuje się, by protekcjonalnym tonem starej nauczycielki obwieścić:
- Teraz pani już wszystko wie.
Zabieram moje SQUIDS do domu, a następnie zabieram się za ich czyszczenie. Przy okazji odkrywam, że można je wywracać na lewą stronę, zupełnie jak skarpetki przed praniem. Tyle, że skarpetki, w przeciwieństwie do kalmarów, nigdy nie robią "śplurp".
Ile rzeczy człowiek się może o sobie dowiedzieć. Gdyby kiedyś zdarzyło się, że zostałabym poproszona o sporządzenie biogramu, mogłabym napisać, między innymi:
„Lubię spacerować, jeść pizzę, i wywracać mątwy na lewą stronę.”
Wieczorem, razem z moimi nowymi współlokatorami, jemy grillowane głowonogi. Czuję się znów młodo i bardzo studencko. Z kolegą Hiszpanem rozmawiamy o dinozaurach.
Uświadamiam go, że wymarłe gady mogły mieć pióra zamiast łusek.
Francisco przeżywa szok.
Teraz wszyscy traktują mnie jak ekspertkę od dinozaurów i zadają kłopotliwe pytania z dziedziny biologii ewolucyjnej.
Dobrze, że nikomu nie powiedziałam, że mątwy potrafią rozmawiać ze sobą przy pomocy kolorów.

#nunkunpisze
  • 2