Aktywne Wpisy
linca_pau +450
Jeśli ktokolwiek z Was łudzi się, że afera wizowa obije się na sondażach, to uwaga, nie odbije się. Mój tato niestety jest PiSowcem. Kiedyś to był facet z głową, który oglądał wszystkie kanały informacyjne żeby wyrobić sobie opinie. Teraz jedyny słuszny kanał leci w domu. Coś mu w głowie przeskoczyło i blokada. Orędzie Grodzkiego? Tego łapówkarza? No daj dziecko spokój. Czasami podejmuję rozmowy, żeby jakkolwiek do niego dotrzeć, to się zaczyna. Przejął
![Ave2](https://wykop.pl/cdn/c3397992/Ave2_7hLFM8FAGo,q60.jpg)
Ave2 +20
Tez was skreca z zenady gdy widzicie "sportowe" samochody na miescie? Do miasta sa auta miejskie,a nie m3. Tak samo jak ktos chodzi w butach narciarskich, bo drogie. Nie czujecie tego zazenowania? Kolejny gimnazjalny trend to motocykle ktore maja 1l pojemnosci I pelne owiewki? Serio? Jezdzicie tym po drogach, a wygladacie jak na motogp. Rozumiem 125ccm w pelnych owiewkach, bo tam chodzi o spalanie I rekompensowanie niskiej mocy, ale wieksze pojemnosci to
Mam już dosyć. Próbowałem tyle razy i nic to nie dało. Najgorsze jest to, że jest coraz gorzej. Mam już dosyć, chcę odpocząć...
Nie mam już ochoty upajać się błahą nadzieją, że w końcu uda mi się coś zmienić. Nie chcę rozpraszać się muzyką, internetem, waleniem konia, pracą, byleby tylko nie czuć, być wydmuszką, skorupą bez uczuć, emocji... żeby po prostu nic nie czuć.
Każdy wieczór, to walka o to, aby odurzyć się czymkolwiek - telewizją, tanią rozrywką, muzyką. Byleby nie rozmyślać, byleby tylko się znużyć i szybko zasnać.
Muszę się pogodzić z faktem, że przegrałem życie, że nie poradziłem sobie, że tyle lat bałem się zawalczyć o siebie. Czekałem na najlepszy moment, ale zawsze było to "później". W końcu zrozumiałem, że od bardzo dawna było już za późno.
Nie mam chęci, ni powodów, by dalej ciągnąć tę farsę, ale nie potrafię zebrać się na to, żeby to skończyć. Po prostu nie mam tyle odwagi i ta #!$%@? nadzieja, że może będzie lepiej... Kiedyś.
Wydaje mi sie, że jest kilka osób w rodzinie, których co kolwiek obchodzę, że mógłbym na nich liczyć, dlaczego więc tak się krzywdzimy? Wiem, że uważają mnie za porażkę, czarną owcę, ciężar.
Jestem w takiej dupie, że nawet nie wiem od czego zacząć wychodzenie z tego marazmu. Czego nie próbowałem, to koniec końców wracałem do punktu wyjścia. A każda porażka, jest uświadomieniem sobie, że zawiodłem samego siebie jeszcze raz, że kolejny wysiłek był podjęty na darmo.
Teraz siedzę w domu i nie mogę się nawet zmusić, żeby umówić się na wizytę do jakiegoś psychiatry, czy psychologa. A przecież kilka ostatnich dni obiecywałem sobie, że to zrobię, że jeszcze ten jeden raz spróbuję. Może tym razem w tym kierunku. Może tym razem się uda.
Z drugiej strony, ludzie którzy mieli depresję, czy inne problemy przez zaledwie kilka tygodni, czy chociażby miesięcy mają duże problemy, żeby się z tego wykaraskać. Więc na co ja liczę? Skoro od dzieciństwa jestem jak sparaliżowany, spętany strachem, splątany lękiem i cierpieniem. Nie pamiętam już jak to jest być szczęśliwym, swobodnym. A może po prostu nigdy nie byłem?
Łudzę się przekonaniem, że w mojej sytuacji pomogłoby znalezienie sobie dziewczyny, ale skoro nie udało mi się to przez #!$%@? 24 lata, to na co ja w ogóle liczę..? Kto chciałby taką #!$%@?ę? W ogóle, to byłby chyba ostatni etap transformacji mojego "życia". A raczej wegetacji.
Przez tak długi czas dławiłem to w sobie, że obecnie nawet nie jestem już w stanie tego z siebie wykrztusić, nie wiem jak o tym mówić.
Nie mam już siły po prostu.
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Oho... Normik alert!
- wyjdź z kumplem (podczas gdy przegryw z definicji nie ma kumpli)
- wyjdź do ludzi (podczas gdy przegrywa zżera od środka fobia społeczna)
- idź pobiegać (podczas gdy przegryw ledwo jest e stanie wstać z łóżka)
- myśl pozytywnie
Komentarz usunięty przez autora