Wpis z mikrobloga

8 września 1939 roku. cz. 2.

Link do części 1.

==========
Bitwa pod Iłżą.
==========

Ugrupowanie wojsk polskich

3 DPLeg. stanęła w lesie koło Seredzic. Obsadzono zach. brzeg lasu, zaginając skrzydła ku wschodowi. Dowództwo 3 DPLeg. rozwinęło stanowisko dowodzenia w lesie na południe od Seredzic. Jednocześnie wysłano do Iłży oddział wydzielony pod dowództwem mjr Kiczaka wraz z szefem indententury dywizji mjr Turkiem, który miał zorganizować wypiek chleba i ubój bydła dla pozbawionych zaopatrzenia oddziałów 3 DPLeg.

12 DP stanęła w wielkim kompleksie lasów starachowickich. Sztab 12 DP rozwinął stanowisko dowodzenia w gajówce Jasieniec.

Sztab Zgrupowania rozwinął stanowisko dowodzenia we wsi Jasieniec Iłżecki. Do godz. 10 dowództwo miało już łączność drutową ze sztabami 3 i 12 DP. Około godz. 11 odbyła się krótka odprawa na której gen Skwarczyński przekazał dowódcom obu dywizji rozkazy do przemarszu do lasów małomierzyckich oraz dalszego odwrotu ku Wiśle. 3 DPLeg. wraz ze wszystkimi pojazdami mechanicznymi i sztabem Zgrupowania miała maszerować szosą Iłża-Lipsko a 12 DP polnymi drogami przez Prędocin i Rzechów.

Obrona Iłży. Pierwsze natarcie niemieckie

Odział wydzielony mjr Kiczka, który dotarł do Iłży przed świtem, obsadził wschodni skraj miasta. Po uchwyceniu Iłży mjr Kiczak wysłał rozpoznanie w kierunku m. Lipsko. Wkrótce okazało się iż jest ono zajęte przez pancerno-motorowe oddziały niemieckie. W związku z tym dowódca 3 DPLeg. wydał dowódcy 7 ppLeg. płk Muzyce aby za wszelką cenę utrzymać miasto. Do Iłży płk Muzyka wraz z II batalionem 7 ppLeg. i większością oddziałów pozabatalionowych dotarł przed godziną 9. Natychmiast objął dowództwo całości sił w mieście. Przydzielony jako wsparcie I dywizjon 3 palLeg. zajął stanowiska ogniowe na północ od Seredzic na wzgórzu 241. II batalion dowodzony przez mjr Ignacego Karandyszowskiego zajął stanowiska na wschodnim skraju miasta. Ugrupowanie obronne było trzyrzutowe. Pierwszą linię na lewo od szosy Iłża-Piłatka i samą szosę obsadziła 4 kompania, wzmocniona plutonem ckm i jednym działkiem ppanc. a na prawo od niej zajęła pozycję 6 kompania wzmocniona plutonem ckm praz dwoma działkami ppanc. W drugim rzucie stanęła okrakiem na szosie 5 kompania wzmocniona plutonem ckm. Trzecią i zarazem ostatnią linię w ruinach zamku stanowiły 3 ckm oraz pluton zwiadowców. Wzgórze 246 obsadził pluton kolarzy. Poważne wzmocnienie polskiej obrony stanowiły 2 plutony fabryczne plot. wyposażone w 40 mm działka Boforsa pod dowództwem por. rez. inż. Stefana Kistelskiego. Zajęły one stanowiska ogniowe na ul. Radomskiej k. cmentarza, ul. Świetego Wojciecha, Placu 11 listopada oraz Zuchowcu.

Oficerowie poinformowali władze miasta oraz ludność o prawdopodobieństwie stoczenia bitwy. Zalecono cywilom opuszczenie Iłży, z czego cześć mieszkańców skwapliwie skorzystała udając się do okolicznych wsi i lasów. Pozostali postanowili przeczekać walkę w piwnicach.

Około godz. 9 tej do mjr Karandyszowskiego dotarły odgłosy strzałów od strony Piłatki. Wkrótce dotarł cyklista z meldunkiem iż do Piłatki wjechali niemieccy motocykliści. Znajdująca w Piłatce drużyna kolarzy po ostrzelaniu Niemców w szybkim tempie wycofała się do Iłży. W związku z pojawieniem się przeciwnika gen. Skwarczyński skierował do akcji, stojący dotychczas w odwodzie 51 dywizjon pancerny mjr Świetlickiego, z zadaniem patrolowania szosy Iłża - Lipsko. Wkrótce od płd. wschodu pojawiła się niemiecka straż przednia. Polskie pojazdy za cenę utraty dwóch tankietek i dwóch samochodów pancernych, czyli połowy posiadanych sił, stawiły zdecydowany opór przeciwnikowi opóźniając jego marsz na Iłżę.

Około południa, na wschód od Iłży, pojawiły się pojedyncze czołgi niemieckie, a czołowy szwadron rozpoczął natarcie na miasto. W niemieckiej relacji z bitwy zamieszczonej w tygodniku "Milibar Wochenblatt" nr 52 z 1940 roku w artykule "Aus dem Feldzug In Polen- Heldenkampf bei Ilza" niemiecki korespondent wojenny podaje iż natarcie ropoczęło się o 11.50. Działania Niemców były ostrożne i miały na celu rozpoznanie polskiej obrony. Kiedy Niemcy zbliżyli się na odległość około 300 metrów od stanowisk polskich, otworzyła ogień polska artyleria. Wkrótce włączyła się piechota i działka ppanc. które unieruchomiły trzy czołgi. Pierwszy atak został odparty, Niemcom udało się jedynie uchwycić zachodni skraj Piłatki.

Niemiecki podjazd w Jasieńcu Iłżeckim.

Około godz. 12-tej niemiecki podjazd pancerny ze składu 2 DLek. pojawił się niespodziewanie od zachodu koło miejscowości Jasieniec Górny. Zwycięską walkę z nim stoczyły oddziały ppłk Kowalczewskiego. Znajdujący się w pobliżu Sztab Zgrupowania pośpiesznie odskoczył do gajówki Jasieniec, gdzie znajdowało się już dowództwo 12 DP.

Drugie natarcie na Iłżę.

Niemcy sądząc iż mają przed sobą słabe siły polskie ponowili natarcie. Około godz. 12.30 nowo wprowadzony szwadron niemiecki zaatakował pluton kolarzy na wzgórzu 246, został jednak odparty. Po nawiązaniu styczności z poprzednio rozwiniętym szwadronem i wprowadzeniu do walki artylerii Niemcy kontynuowali natarcie. Artyleria niemiecka koncentrowała swój ogień zarówno na pierwsza linię obrony jak i na odwody. Mjr Karandyszewski stracił zupełnie łączność telefoniczna z dowódcą pułku a wysyłani gońcy nie wracali. Ostatecznie drugie natarcie niemieckie załamało się w ogniu piechoty polskiej około godz. 13-tej.

Trzecie natarcie na Iłżę.

W tym czasie na stanowisko dowodzenia oddziału wydzielonego przybył gen. Kuntzen. Nie zdając sobie sprawy z wielkości sił polskich broniących Iłży, rozkazał ich szybkie rozbicie i ruszenie na Skaryszew. Aby wykonać to zadanie, dowódca 9 pułku kawalerii zmotoryzowanej zdecydował się na głębsze oskrzydlenie Iłży od południa przy jednoczesnym natarciu na pozycje polskie w Iłży. Zadanie to miały wykonać dwa szwadrony wsparte bronią ciężką. Natarcie miało być skierowane przez Kotlarkę, Błaziny Górne, wzgórze 241 i na północ od Seredzic. Chcąc związać siły polskie płk. Ditfurth nakazał aby dwa szwadrony kontynuowały swoje czołowe natarcie na miasto. W celu wsparcia jednostek niemieckich na wschód od Piłatki rozwinęły się dywizjon artylerii oraz bateria artylerii plot.

Trzecie natarcie na Iłżę rozpoczęło się około godz. 15 silnym ostrzałem artyleryjskim na pozycje II batalionu 7 pułku broniącego Iłży. Pod silnym ostrzałem pododdziały polskie zaczęły wycofywać się ze swoich pozycji. Do chwilowego załamani się polskiej obrony przyczynił się sam mjr Karandyszewski, który nie wytrzymał napięcia i opuścił stanowisko dowodzenia.
Jednocześnie rozpoczęło się natarcie niemieckie na wzgórze 246, gdzie po zaciętej obronie pluton kolarzy został zmuszony do opuszczenia wzgórza. Dzięki postawie płk Muzyki, który wstrzymał odwrót żołnierzy i umocnił obronę oraz kontrnatarcia I batalionu 7 ppLeg. i artylerii z 3 palLeg., niemieckie natarcie na Iłżę zostało ostatecznie załamane około godz. 17- tej. Obie strony poniosły dotkliwe straty, min. wtedy właśnie został ranny płk Muzyka, pozostając jednak pomimo odniesionych ran na stanowisku dowodzenia. Po załamaniu się trzeciego natarcia Niemcy okopali się 1 km na zachód od Piłatki. Tak te chwile zapamiętał Edward Fortunko, uczestnik tych walk:

Odpieraliśmy jeden atak po drugim (...) Byli wśród nas ranni i zabici. Był taki moment, że żołnierze zaczęli opuszczać stanowiska, brakowało bowiem amunicji. Była to najtrudniejsza dla mnie chwila. Jednak załoga naszego ckm-u na prawym skrzydle powstrzymywała Niemców i nasi żołnierze zawrócili. Najsilniej działał przykład samego dowódcy pułku. Ranny w nogę, kazał rzemieniem karabinu przywiązać kij do uda i tak wsparty o drzewo, dowodził jak na manewrach. Dosięgła go potem druga kula i jeszcze przed północą otrzymał postrzał w ramię. Wtedy dopiero, wykrwawionego, zniesiono pułkownika Muzykę ze wzgórza, razem z cofającym się oddziałem. W związku z załamaniem się mjr Karandyszowskiego, płk Turkowski odebrał mu dowództwo batalionu i przekazał je kpt. Wacławowi Brożkowi.


Starcie pod Trębowcem Dużym.

W tym czasie, około godz. 15-tej, doszło do starcia oddziałów polskich z 8 ppLeg. ppłk Antoniego Cebulskiego i kawalerii dywizyjnej z 3 DPLeg. z czołgami i piechotą niemiecką z 2 DLek w rejonie Trębowca Dużego. Pozycje polskie w tym rejonie były ostrzeliwane od godz. 13. W czasie walki zniszczono 7 czołgów niemieckich. Dzięki zdecydowanej postawie 8 ppLeg. przeciwnikowi nie udało się przebić w kierunku Osin. Nielicznym czołgom udało się jednak przedostać przez luki w polskich pozycjach i zaatakowały one miejsce postoju sztabu 3 DPLeg. w lesie na południe od Seredzic. Mimo zaskoczenia, kompania sztabowa i łączności odrzuciły przeciwnika, a znajdujący się w pobliżu pluton armat z rozbitej baterii uszkodził jeden czołg. W tym samym czasie niemiecka piechota zmotoryzowana wsparta kilkoma czołgami zaatakowała pozycje szwadronu kawaleri dywizyjnej mjr Podziemskiego niedaleko Osin. Kawalerzyści podpuścili przeciwnika na bliską odległośc, a następnie zaskoczyli ją skoncentrowanym ogniem broni ręcznej i maszynowej, odpierając atak.

Dywersanci niemieccy.

W czasie starcia 8 ppLeg z 2 Dlek pod Trębowcem Dużym w czasie walki urwał się ogień broni ciężkiej wspierającej polską piechotę. Rzekomy rozkaz dowódcy pułku o przerwaniu ognia przywiózł porucznik. W trakcie wyjaśniania okoliczności tego zajścia okazał się on szpiegiem z 3 legitymacjami, szeregiem kompromitujących go dokumentów oraz ciekawą latarką do sygnalizacji. Został na miejscu rozstrzelany przez chorążego Kowalskiego. Drugi przypadek dywersji miał miejsce w nocy z 7/8 września w lesie w rejonie Ostrożanki. W czasie przemarszu Grupy płk. Kowalczewskiego przez las, dywersant niemiecki zastrzelił polskiego oficera i ranił dowódcę batalionu z 64 pp mjr Ludwika Karafę-Korbuta, który od tej pory został zmuszony z powodu rany jechać na wozie.

Starcie pod Kotlarką.

Szwadrony które miały oskrzydlić Iłżę od południa około godz. 16.30 zbliżyły się do drogi Iłża-Pastwiska. W tym momencie nadjechały cztery ostatnie pojazdy z 51 dywizjonu pancernego i rozpoczęły ostrzał z całej posiadanej broni. Dodatkowo ze skraju lasu otworzyły ogień odziały I batalionu 52 pp kpt. Korwasza, III batalion 51 pp podporządkowany płk Pokornemu oraz 2 dywizjon 12 palu wraz z 12 dac. W kolumnie niemieckiej powstało ogromne zamieszanie. Ogień polski była tak intensywny, że Niemcy nie byli w stanie się bronić ani też uciekać, a także ponieśli dość dotkliwe straty, szczególnie w pojazdach mechanicznych. Około godz. 17 ostrzelane szwadrony zostały wycofane z rejonu Błazin i przeszły do obrony wzdłuż wzgórz od Piłatki do Prędocina. Próba oskrzydlenia Iłży od południa nie powiodła się.

Gdy szwadrony niemieckie obsadzały wzgórza, I batalion 52 pp wraz z pododdziałami ppłk Pokornego z 54 pp około godz. 18-tej rozpoczęły natarcie na Kotlarkę przy wsparciu artylerii. Początkowo natarcie rozwijało się bardzo szybko. Po dotarciu do linii Kotlarka Stara i Nowa-Maziarze natrafiono na silny ogień przeciwnika. Odziały polskie przeszły do ataku na bagnety z użyciem granatów. Jednocześnie 2 kompania 52 pp obeszła Kotlarkę. Pod zmasowanym uderzeniem szwadrony niemieckie wycofały się rozproszone i zdezorganizowane. W walce zniszczono 4 niemieckie pojazdy pancerne. Tak zapamiętał te chwile ppor. rez. Lucjan Wajs, dowódca I plutonu 2 kompanii 52 pp: Otrzymaliśmy bardzo silny ogień ckm. Ponieważ strzelali pociskami świetlnymi ułatwiło nam to szybkie posuwanie sie, ponieważ smugi pocisków szły ponad nami. Drugi pluton wchodząc do wioski natknął sie na niemiecki czołg. Rozpoczęła się straszna strzelanina i huk pękających granatów ręcznych. Czołg wycofując się naktnął się na mój pluton, gdzie znowu przywitalismy go granatami, odpowiadał wystrzałami z działka, widocznie zabrakło mu amunicji do km. Wioskę zajęliśmy, a w niej dwa samochody ciężarowe, wóz amunicji, kilka motocykli. Prócz kilku rannych strat nie było. Jak podaje w swojej relacji dowódca I/52 kpt. Kowarsz w sumie zdobyto 6 samochodów ciężarowych, 2 samochody osobowe i 3 motocykle. Niestety zaprzepaszczono możliwość rozbicia rozproszonych szwadronów niemieckich. Wkrótce nadszedł rozkaz o wycofaniu się na podstawy wyjściowe w celu formowania kolumny marszowej. Po wycofaniu się oddziałów polskich Niemcy ponownie obsadzili północną część Kotlarki.

Czwarte natarcie na Iłżę.

Około godz. 18- tej płk von Ditfurth rozpoczął po dość silnym przygotowaniu artyleryjskim czwarte natarcie z rejonu Piłatki na Iłżę. W ataku wzięły udział trzy szwadrony. Początkowo natarcie rozwijało się pomyślnie dla strony niemieckiej, zarysowała się w pewnej chwili groźba przełamania polskiej obrony, gdyż przeciwnik dotarł aż na wysokość starego cmentarza leżącego około 800 metrów na północny wschód od zamku. Ostatecznie 7 ppLeg. utrzymał stanowiska na krawędzi wyżyny na wschód od Iłży k. ruin zamku. Było to już ostatnie natarcie niemieckie na Iłżę, na całym froncie oddziały niemieckie przeszły do obrony.
Zapadał zmrok. Odziały polskie pomimo wyczerpania i dużych strat w zabitych i rannych utrzymały swoje pozycje w Iłży. Niemcy przeszli do obrony na rubieży na zachód i południe od Piłatki, wzgórz 246, na południe od Prędocina i Rzechowa. W rejonie Michałowa ześrodkował się po całodziennym przemarszu reszta 67 batalionu pancernego (jedna kompania była od samego początku walk) o czym strona polska nie wiedziała. Stanowisko dowodzenia płk Ditfurtha znajdowało się w Piłatce.

Oddziały 3 i 12 DP zgodnie z wcześniejszymi rozkazami gen. Skwarczyńskiego przygotowywały się do przemarszu w rejon lasów miedzy Iłżą a Lipskiem. W związku z zamknięciem drogi przez oddziały niemieckie droga dalszego odwrotu miała być wywalczona nocnym natarciem.

Wypad w rejonie Trębowca Dużego.

Mało znanym epizodem walk jest polski wypad na Trębowiec Duży. Schodząc ze stanowisk 8 ppLeg. w celu zamaskowania zmiany pozycji wykonał siłami 5 kompani II batalionu 8 ppLeg. wypad na stanowiska niemieckie. Akcja rozpoczęła się o godz. 20.30 kilkuminutowym przygotowaniem artyleryjskim z granatników, moździerzy, dział i broni maszynowej. Zaskoczeni Niemcy porzucili swoje stanowiska i w panice uciekli do Trębowca Dużego. Z dużym trudem oficerom udało się przerwać natarcie, gdyż żołnierze nie chcieli przerwać pościgu za uchodzącym przeciwnikiem.

Nocne natarcie na Piłatkę.

W związku z rozkazem gen. Skwarczyńskiego z południa o kontynuowaniu marszu w kierunku Wisły i zamknięciem drogi Iłża Lipsko przez Niemców, płk Turkowski wydał około godz. 16 pisemny rozkaz do dalszego odwrotu i natarcia na Piłatkę w celu otworzenia drogi oddziałom 3 DPLeg. w lasy miałomierzyckie. Ponadto płk Turkowski polecił poinformować wszystkich oficerów o wyznaczony miejscach postoju, aby w przypadku odcięcia lub rozproszenia znali rejon koncentracji.

W celu przebicia się na wschód dowódca 3 DPLeg. zorganizował grupę uderzeniową w składzie I/7 ppLeg. mjr Grabiańskiego, I/9 ppLeg. mjr Korsaka wsparte przez dwie baterie 3 pal-u. Nad całością objął dowództwo sam płk Turkowski, zdając sobie sprawę iż od tego natarcia zależy los całej dywizji chciał osobiści kierować tym ryzykownym przedsięwzięciem, by swym autorytetem i osobistym przykładem wpływać na przebieg akcji.

Natarcie miało odbywać się wzdłuż szosy Iłża - Piłatka.

Ok. godziny 20-tej płk. Turkowski wydał rozkaz wymarszu z podstaw wyjściowych. Szybko osiągnięto zatłoczoną taborami i sprzętem mechanicznym oraz cały czas ostrzeliwaną przez artylerię niemiecką Iłżę. Źródła niemieckie podają iż natarcie polskie rozpoczęło się o godz. 20.30.

Po minięciu miasta czołowa kompania z 9 ppLeg. dowodzona przez kpt. Malca dostała się w skoncentrowany ogień broni maszynowej ze wzgórz dość stromo wznoszących się po południowej stronie szosy. Żeby rozjaśnić przedpole Niemcy wystrzelili ogromną liczbę rakiet oświetlających. Blask bijących z rejonu bitwy od rakiet, palących się pojazdów oraz budynków wiejskich, był tak silny że w odległych o dwa kilometry Małomierzycach można było czytać gazetę.

Atak batalionu mjr Korsaka na bagnety spowodował zamieszanie w szeregach niemieckich. Spanikowani Niemcy pozostawiali na stanowiskach ciężką broń, niektórzy poddali się, reszta podpalając jednocześnie zabudowania na szlaku swojego odwrotu wycofała się. Polskie natarcie zostało wsparte ocalałymi 4 wozami z 51 dywizjonu pancernego.

Płk von Ditfurth widząc że linia walki zbliża się do jego stanowska dowodzenia zebrał wszystkich pisarzy, radiotelegrafistów, kierowców, łączników i na ich czele włączył się do walki. Pułkownik sądził że własnym przykładem doda odwagi niemieckicm żołnierzom. Wkrótce został ranny w ręke. Odrzucił karabin i wyciągnął z kabury pistolet, usiłował walczyć. Jak podaje niemiecki kronikarz zginął przeszyty serią polskiego karabinu maszynowego.

Wydawało się iż zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Jednak gdy oddziały czołowej kompani kpt. Malca dotarły do zachodniego skraju Piłatki dostała się ona pod silny ogień od czoła i z boku z broni maszynowej. Poległ prowadzący natarcie kpt. Malec oraz wielu szeregowych. Dowodzenie natarcia przejął osobiście dowódca 9 ppLeg. mjr Korsak nakazując atak na bagnety następnej kompanii. Wkrótce został ciężko ranny w krtań.

W tej sytuacji, będący w straży przedniej płk Turkowski polecił objąć dowództwo nad 9 ppLeg. kpt. dypl. Bereszyńskiemu. Także i on wkrótce odniósł ranę. Pomimo tego nie opuścił pola walki, podczołgał się do kilku niemieckich pojazdów mechanicznych i podpalił je. Został wtedy trafiony po raz kolejny, tym razem śmiertelnie. Jak podają relacje i świadkowie kapitan zginął w pobliżu zabudowań Godziszów, gdzie mieścił się sztab niemiecki. W czasie wspierania polskiej piechoty zostały uszkodzone 2 wozy z 51 d. panc., jednak dwóm pozostałym udało się je wyholować z pola walki.

Polskie natarcie traciło impet. W tych okolicznościach dowodzenie dalszym atakiem objął sam dowódca 3 DP. Ponownie doszło do zaciętych walk, w tym walki wręcz.

Gdy załamał się kolejny atak polskiej piechoty płk Turkowski wyjechał na szosę na koniu i próbował poderwać jeszcze raz wyczerpanych piechurów. W momencie tym został ranny w nogę, a atak ponownie załamał się. Należy zauważyć iż atak polski odbywał się bez wsparcia artyleryjskiego.

Dopiero po dłuższym czasie płk dypl. Tatarowi udało wprowadzić na stanowiska ogniowe dwa działa. Zostały one przetoczone przez kanonierów na odległość 250 m pod ciągłym ostrzałem. Ich ostrzał spowodował zamieszanie wśród Niemców. Umożliwiło to płk dypl. Tatarowi i mjr Szczurek-Cergowskiemu ściągniecie rannego, leżącego na szosie płk Turkowskiego. Po odzyskaniu przytomności przekazał on dowodzenie płk dypl. Tatarowi, polecając wprowadzić do walki I/7 ppLeg. Okazało się jednak że na skutek decyzji szefa sztabu zgrupowania ppłk dypl. Szeligowskiego I/ 7 ppLeg. który miał być w zamiarze płk Turkowskiego czynnikiem rozstrzygającym bitwę w wyznaczonym miejscu nie było.

Po godz. 21 polskie natarcie ostatecznie się załama
takitamktos - 8 września 1939 roku. cz. 2.

Link do części 1. 

==========
Bitwa...

źródło: comment_xXrmyKvoSwyvCMMAM38dkcEDZzNM5Leb.jpg

Pobierz
  • 32
  • Odpowiedz
@marsjanin-z-marsa: No to akurat Niemcy się rzucili. Od południa bardzo mocno prą by wyprzedzić naszych do linii głównych rzek. Natomiast jakość dróg czy zaopatrzenie robi swoje. Inna sprawa, że zbytnie rozciąganie frontu również nie działa na korzyść wojsk.
  • Odpowiedz
@taki_tam_ktos: śledząc w ten sposób, dzień po dniu, przebieg walk, mam wrażeie, że pomimo aktów bohaterstwa żołnierzy i pojedynczych zwycięskich epizodów, generalnie zostaliśmy wdeptani w ziemię w kilka dni. Nie dało się zorganizować tej obrony nieco lepiej?
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 9
@taki_tam_ktos: nie dało się. Chociażby przez brak łączności - była ona tylko w niektórych miejscach. Na dodatek atak nastąpił prawie w każdym możliwym miejscu - chaos.

Dzięki za wspaniałą relację. Nie potrafię sobie wyobrazić, co by działo na YouTube gdybyś zrobił wersję mówioną z mapkami i zdjęciami.

Oglądałeś kiedyś film "i zdrada" https://www.wykop.pl/wpis/40600817/hol-hol-to-juz-dzien-58z100-na-tagu-100dnizfilmemw/ który wrzuciłem na tag #100dnizfilmemwojennym ?
Jest jakby podobna relację, ale podobną.

Polecam również w każdym wpisie dodać
  • Odpowiedz
  • 5
Dzięki za wspaniałą relację. Nie potrafię sobie wyobrazić, co by działo na YouTube gdybyś zrobił wersję mówioną z mapkami i zdjęciami.


@jalop: Myślałem nad tym, ale głos mam zbyt paskudny na yt. :P

Moim małym marzeniem byłoby zrobić coś na zasadzie "Wrzesień 39". Świetny serial dokumentalny. Polecam.
  • Odpowiedz
@taki_tam_ktos: oparcie obrony na rzekach niewiele mogłoby zmienić. Zobacz z jaką łatwością Niemcy forsowali rzeki, wchodzili jak w masło.
Poza tym, granica przed wojną była bardzo długa, a układ rzek nijak miał się do przebiegu granicy. I nawet przy założeniu oddania bez walki części terytorium, nawet przy założeniu obrony od razu na Wiśle i Sanie, to niewiele mogłyby zmienić.
  • Odpowiedz