Wpis z mikrobloga

#sztuka #malarstwo #obraz #ciekawostki #historiajednejfotografii

"Żydówka z pomarańczami", zwana też "Pomarańczarką”, obraz namalowany przez Aleksandra Gierymskiego w Warszawie w 1881 roku.
Czy artysta kiedykolwiek spotkał postać namalowanej przekupki?
Gierymski chętnie wykorzystywał fotografie do swoich szkiców, a później obrazów. Zapoznał się z tą techniką zapewne w czasie studiów w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Znakomity warszawski fotograf Konrad Brandel (1838-1920) około roku 1879 stworzył cykl zdjęć przedstawiających tak zwane typy charakterystyczne dla Warszawy. Sfotografował on także handlarkę owoców. Jak ustaliła Anna Masłowska, były to zdjęcia studyjne, wykonane przez Brandla w jego atelier. Handlarkę ujął fotograf w co najmniej dwóch pozach: na siedząco i na stojąco. Właśnie to drugie zdjęcie było inspiracją dla Gierymskiego.

Na podstawie tej fotografii powstał szkic rysunkowy. W roku 1880 powstało pierwsze olejne studium stanowiące niemal wierne powtórzenie wizerunku kobiety z fotografii Brandla. Malarz nie tylko dokładnie odtworzył strój i stojące na podłodze dwa kosze, jeden z owocami, drugi przykryty kawałkiem tkaniny, czy robótkę na drutach w dłoniach handlarki, ale powtórzył także jej ustawienie, lekko z lewego profilu, oraz rysy twarzy. Zamienił tylko kosze; ten z tkaniną znalazł się po lewej stronie portretowanej, ten z widocznymi owocami – na obrazie bardziej nimi wypełniony – po prawej.

W olejnym studium najważniejsza była postać i na niej skoncentrował się artysta. Jeszcze w tym samym roku postać kobiety sprzedającej owoce ulega zmianie. Gierymski odwraca ją do widza, usuwa jabłka rozrzucone na ziemi. Kosze unosi na przedramiona Żydówki, subtelnie przydając jej postaci dramatyzmu. Drobna, stara, zasuszona kobieta dźwiga kosze przytłaczające jej sylwetkę. W tej sytuacji robótka na drutach uchwycona już przez Brandla na jego fotografii, przestaje być sposobem na zabicie czasu w oczekiwaniu na amatora pomarańczy.

„Żydówka z cytrynami” i „Żydówka z pomarańczami”, oba dzieła datowane na lata 1880/1881, różnią się kolorytem, detalami kompozycji, ale nie tym, co najważniejsze. Trud, gorycz istnienia, trwanie na przekór straconym złudzeniom są w cieniu wokół oczu kobiety, w zmarszczkach poradlonej twarzy, w opadłych kącikach ust. Oto człowiek – samotny, tragiczny, zniszczony, przygięty do ziemi, ale nie złamany. Piękny.
Gierymski wyrafinowanym malarskim konceptem pokazał w tym obrazie, gdzie są jego sympatie, nadzieje i wiara.

Widzów i historyków sztuki od dawna intrygował miejski pejzaż za plecami pomarańczarki i miejsce, w którym namalował ją artysta. Przekupka, stoi oparta o wątłą balustradę balkonu, a za nią w głębi rozpościera się perspektywa dachów Warszawy z widocznymi w najdalszym punkcie wieżami kościoła św. Krzyża”. Na obrazie za plecami pomarańczarki widać dalekie, rozmiękczone przez typowe dla wielkiego nadrzecznego miasta poranne mgły, dwie wieże kościoła św. Krzyża po prawej ręce przekupki i masyw potężnej budowli po jej lewej ręce – to tyły Pałacu Namiestnikowskiego, czyli dzisiejszego Pałacu Prezydenckiego.

Varsavianista Jerzy S. Majewski twierdzi, że pomarańczarka musiała stać na wiadukcie Pancera. Wiadukt ten był w II połowie XIX wieku jedną z architektonicznych wizytówek Warszawy. Zbudowano go w latach 1844-1846 według projektu polskiego architekta Feliksa Pancera – miał on połączyć wysoko położony na wiślanej skarpie plac Zamkowy z niskim mostem Kierbedzia. W XIX wieku nie istniała przecież wkopana głęboko w ziemię Trasa W-Z, zatem różnica poziomów skarpy i mostu była dramatycznie wielka. Most Kierbedzia od chwili powstania stał się kluczowym elementem w komunikacji.

Wszyscy podróżni przyjeżdżający ze wschodu na warszawski Dworzec Petersburski musieli przejechać tramwajem konnym po moście Kierbedzia przez Wisłę, by dotrzeć do dworca kolei wiedeńskiej; ubożsi odbywali tę drogę pieszo. Po wiadukcie przewalały się codziennie wielkie tłumy, nic dziwnego więc, że stara pomarańczarka właśnie tam stanęłaby z koszami owoców. Tylko że TA przekupka na wiadukcie Pancera nigdy nie stała. Inne pomarańczarki tam stały na pewno, może nawet były one starymi, zniszczonymi Żydówkami z dwoma koszami owoców. Ale tę akurat przekupkę Gierymski ujrzał na wiadukcie Pancera oczami wyobraźni.

W czasie II wojny światowej obraz został on zrabowany przez hitlerowców w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach. Aż 440 dni trwała konserwacja tego obrazu po jego odnalezieniu w 2010 roku, w małym domu aukcyjnym na terenie Niemiec.

Źródło: https://www.facebook.com/949415675083036/posts/1405516122806320/
akcer - #sztuka #malarstwo #obraz #ciekawostki #historiajednejfotografii 

"Żydówka...

źródło: comment_TSrNmFzXV0DLpzzspUvbAs4QSmFXbVpn.jpg

Pobierz
  • 12
@akcer: i takie biedne kobiety czy facetow (mendel gdanski) polskie oszolomstwo-kiloskie xix i xx wieku biło, robiło pogromy. Kazdy mysli zyd - to bogacz, podczas kiedy wiekszosc klepala biede i po prsotu probowala zyc.
tak samo jak w oswiecimiu, 6 mln ich poszlo z dymem, myslicie ze tych bogaczy? wieksossc bogaczy czmychnela zawczasu do stanow i teraz robie sobie przedsiebiorstwo holocaust, zgineli w wiekszosci zwykli ludzie
W czasie II wojny światowej obraz został on zrabowany przez hitlerowcóww niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach. Aż 440 dni trwała konserwacja tego obrazu po jego odnalezieniu w 2010 roku, w małym domu aukcyjnym na terenie Niemiec.


@akcer: Dobrze, że obraz został odratowany po latach przez tuskowców i kaczowców..
Ostatnio zrobiłem eksperyment i zadałem na czacie binga pytanie z milionerów " Żydówka z obrazu Aleksandra Gierymskiego, odzyskana przez Polskę w 2011 r., zajęta jest:
"...i ten AI ciągle upiera się że to co trzyma ta Żydówka to nie jest drut tylko nóź, i tak ja mówię swoje AI swoje argumentując to że to jest nóź...