Wpis z mikrobloga

Kroniki Gothic II Noc Kruka – część XI (Stan postaci poziom 22 – NAJEMNIK –ROZDZIAŁ 2)

Jeśli chcesz być wołany do następnych kronik, plusuj komentarz na dole!

Dla nieświadomych #gothickroniki to autorski tag, w którym dzielę się wrażeniami z gry Gothic (obecnie Gothic II), którą mnóstwo osób zna na pamięć, a je przechodzę ją pierwszy raz.

TL:DR – Zwiedziłem prawie cały Jarkendar w poszukiwaniu zaginionych tabliczek 5 władców Jarkendaru, by następnie udać się na bagna i zacząć moją prawdziwą misję, czyli zbliżyć się do Kruka – przywódcy bandytów.

Saturas i Riordian wspominali mi o tym, że w dolinie ukryte jest 5 tabliczek, a każda z nich przypisana jest do budynków kast – wojowników, uzdrowicieli, uczonych, kapłanów oraz strażników umarłych.
Jedną z nich znalazłem – była to biblioteka, a więc uczeni. Dlatego też postanowiłem, że teraz zajmę się znalezieniem wszystkich tabliczek.

DOM STRAŻNIKÓW UMARŁYCH

Pierwsze moje kroki skierowałem do doliny na południu Jarkendaru. Tam idąc krętymi ścieżkami natrafiłem na różne grupy potworów, zębacze, krwiopijcę oraz … harpie i trolla!
Troll pilnujący wejścia do ukrytego w skale grobowca! Tutaj musiałem rozprawić się z harpiami, jak zawsze wkurzały niemiłosiernie, bo to trzeba je jakoś dosięgnąć, ryją banię swoimi odgłosami, a jeszcze potrafią wzlecieć na tyle wysoko, że nie idzie ich trafić. Jeszcze w I części mógłbym je trafić z kuszy, ale tutaj nie jest to takie proste. No ale, na szczęście podwyższenie terenu i warstwowa architektura otoczenia pozwoliła mi dostosowywać swoją wysokość względem harpii. I tak rach ciach i harpie padały, cały czas jednak musiałem trzymać z tyłu głowy tę myśl, że mogę trafić na potwory silniejsze ode mnie. Na szczęście moje nowe ruchy miecza (teraz mistrza) już całkowicie rozkładały przeciwników na łopatki. Harpie oraz gobliny padły to czas na trolla. Niestety tu sprawa się nieco rypła, bo teren nie był wystarczający by sobie krążyć wokół ogromnego stwora, a liczne wystające z ziemi kawałki skał czy dawnych kolumn uniemożliwiały mi swobodę prowadzenia walki. Ale nagle stała się rzecz niespodziewana, otóż najwyraźniej zbliżyliśmy się do grobowca za bardzo, bo wylazł z niego odziany w czarną zbroję zombie, któremu nie spodobał się zakłócony spokój przez trolla, dlatego go zaatakował xD #!$%@? troll #!$%@?ący się z zombie, troll jak machnął łapą to tamten leciał tak śmiesznie w powietrzu. Ale to był taki śmiech w stylu „wiem co czujesz panie nieumarły”. No ale, stać tak z boku i nie móc wykorzystać sytuacji? Co to to nie!
Od razu podszedłem do trolla i kombinacja lewo prawo lewo prawo mieczem była jak seria z karabinu i troll szybko padł. Następnie zająłem się zombiakiem, któremu grzecznie podziękowałem za pomoc zapewniając mu jeszcze bardziej wieczny spoczynek xD W środku grobowca znalazłem kufer z magicznymi artefaktami oraz ‘MAGICZNĄ KUSZĘ”. Do której brakuje mi 1 pkt siły by założyć… FUCK! Kurde muszę ją mieć na sobie, no ja jebe 200 obrażeń?
Następnie udałem się dalej do doliny i tak natrafiłem na kolejne grobowce, tym razem pilnowane przez dwa szkielety, które wziąłem znajomym sposobem „zeskoczę ze ścieżki i wejdę na górę”. No jak szkielet się wspina to ja go JEB bronią. Swoją drogą zdziwiło mnie, że w samym centrum tej dolinie pali się jak gdyby nigdy nic ognisko. Jakoś nie spodziewam się tu człowieka, w miejscu otoczonym przez harpie, kretoszczury i nowego potwora, preriowe ścierwojady (które swoją drogą mają zajebisty design, o wiele lepszy niż zwykły). Tutaj zdobyłem też pewien zwój o nazwie „Strach”. Więc pewnie rzucam go na człowieka i ten zaczyna #!$%@?ć. Hmm..
A propo człowieka, to ja sobie właśnie penetruję oczyszczony grobowiec, opróżniam grzecznie skrzynie których pilnuje posąg Beliara, a tu słyszę odgłosy walki. Patrzę, a tu z cieniostworem nawala się jakiś człowiek i to ubrany w … majtki xD Kurde, to ja zabijam cieniostwora i zagaduję. Koleś nazywa się Eremita i jest dezerterem. Upatrzył sobie tą dolinę jako miejsce, gdzie chce sobie żyć i odcinać się od świata. Poniekąd go podziwiam. Ale był taki goły i zmarznięty to dałem mu ubranie z Khorinis (wiedziałem, że mi się kiedyś do czegoś przyda) i podziękował mi. A ja w zamian opróżniłem skrzynie w jego domu xD W pobliżu jego domu znalazłem kolejny piedestał teleportujący, który od razu wykorzystałem. Następnie udałem się na most pilnowany przez dwóch orków! I tutaj kurde, musiałem sobie dać z nimi radę, wykorzystałem zwój ognistego deszczu. Krętymi ścieżkami w końcu dotarłem do pierwszej świątyni, a po drodze musiałem naparzać się z kolejnymi zębaczami, goblinami oraz kolejnym trollem! Ale będzie się cieszył Bosper kiedy mu poprzynoszę te wszystkie skóry :D. I tutaj musiałem stoczyć po raz pierwszy walkę z Golemem. I cholera… zapomniałem o tym, że przecież one są niewrażliwe na miecz, dlatego też musiałem na niego wyskoczyć z lagą. I taka mozolna walka gdzie naparzam go lagą, goblińską lagą. Nie powiem, była to trudna walka, bo zejście z jego linii ataku nie należało do najłatwiejszych, a w pobliżu była przepaść, w której nie chciałem się znaleźć. W każdym razie, po wielu save’ach i lekkim czitowaniu zwojem pioruna pokonałem strażnika świątyni i wszedłem do środka.
W środku poczułem znajomy i robiący wrażenie mrok, trochę mi zaleciało dotknięciem świątyni orkowej z jedynki. A jeszcze jak zobaczyłem że leci na mnie armia zombie to już w ogóle! No ale zombie to nie jest jakiś szczególnie wymagający przeciwnik, nie na mnie który dzierży broń jednoręczną. Ale świadomość tego, że mogliby mnie tu zabić, w odosobnionym miejscu gdzieś na drugim końcu świata, niedostępnym dla wielu mieszkańców. Brrr
Ze skrzyni zabrałem niebieską kamienną tabliczkę, zapewne pierwszy relikt, o którym opowiadał Saturas. Dlatego też to do niego wróciłem się by zdać relację, oraz do Riordiana opowiadając o moich przygodach w tejże świątyni.

DOM KAPŁANÓW

Po udaniu się z powrotem do doliny poszedłem inną ścieżką od strony Eremity, tym razem prosto. Podróży towarzyszyła mi oczywiście cudowna muzyka Jarkendaru. Zostałem jednak jak zawsze szybko wybity z rytmu, bo czające się po drodze stwory nie miały w planach by pozwolić mi posłuchać w spokoju muzykę. Ehh… To co, ja wyciągam miecz, a wy wyciągajcie kopyta, uczciwy układ co nie?
Ogólnie cały czas podczas tej podróży do świątyń obfitował w różnego rodzaju skarby, jak runy, czarne rudy, bryłki rudy, jakieś zwoje i skarby od Grega, który pochował je w tak dziwnych miejscach, że dziwię mu się, że aż nie zajrzał do tych świątyń. Ja sobie tutaj tak zwiedzam, spokojnie sobie rozwalam gobliny a tu słyszę „eh eh ehe” .. No nie znowu harpie xD No to ja tym razem nie chciałem się bawić w kotka i myszkę, biorę kusze w łapę i strzelam. I chyba gra zrozumiała moje piętrzące się uczucie frustracji co do harpii bo wpadły mi dwa krytyki pod rząd i harpie padły. No dobra, może nie padły, ale było blisko, mogłem je w spokoju wykończyć rapierem. Nic tu nie ma, nie ma czego plądro..AŁAA…
Co to było? Rozglądam się a tu #!$%@? orkowy szaman naparza we mnie kulą ognia! O kurde, skąd się tu wziął? No to szybko idę i trzaskam w niego mieczem. Zdychaj!
Udałem się dalej ścieżką, w zasadzie miałem uczucie Deja Vu jak co do poprzedniej przygody, po prostu inny układ budynków. Ale..zbliżając się schodami do kolejnej świątyni zobaczyłem jak wyłazi z niej pełzacz. A za nim, drugi, a za nim piąty. A za nim #!$%@? dziesiąty! O #!$%@? #!$%@?!
To już wolałem akcję z pierwszej części gdy wypadły na mnie czarne gobliny xD No tutaj pełzacze. Jak się wszystkie na mnie rzuciły to zgadnijcie co? Dokładnie:
„TAKTYCZNY ODWRÓT”. Z nimi trzeba pojedynczo. Niby mógłbym się się z nimi rozprawić na chama, ale nie chcę się przyzwyczajać. Tu każdą walkę chcę traktować jako wyzwanie, bo potem trafię na przeciwnika niewiadomego pochodzenia i zostanę starty z powierzchni trawy wprost do przepaści. I właśnie ten zdroworozsądkowy instynkt pozwolił mi na usadowienie się na ścianie rozwalonego budynku, w którym urzędował ork szaman i mogłem dzięki temu powybijać robactwo z kuszy. Nie było to jakoś szczególnie zajmujące, ale skuteczne, a dla mnie zdrowe ;)
Odpełzaczanie świątyni dobiegło końca toteż mogłem wejść do środka. W środku ten sam klimat co wcześniej, ale miast zombie, zostały niedobitki pełzaczy. Jakoś nie wiem czemu ale spodziewałem się królowej. Musi się kiedyś jeszcze pojawić, nie ma bata! Kolejna tabliczka do kolekcji, tym razem fioletowa.
Wróciłem do Saturasa i zdałem raport.

BIBLIOTEKA NA PÓŁNOCNYM WSCHODZIE

W tych całych przygodach mogłem odczuć drastyczny skok umiejętności bohatera jak i możliwość jego dalszego rozwoju. Ehh i znowu owijam w bawełnę, WBIŁEM POZIOM po prostu. Dlatego też po tym jak znowu odwiedziłem piratów i poduczyłem się broni jednoręcznej tak udałem się z powrotem do ogromnej skalnej świątyni w kanionie. Miałem ze sobą lodowy pocisk, czy inne tego typu czary więc mogłem próbować szczęścia.
Szczęścia, które okazało się zwykłym fartem. Ognisty duch potwora spał w najlepsze to ja podszedłem do niego cichaczem jak do cieniostworów .. cśś śpij słodko maluszku..
JEB JEB JEB JEB JEB… o #!$%@? trafił mnie, #!$%@?. Technika Bezimiennego, zwój lodowego pocisku JUTSU! Stwór zamrożony to mogłem go wykończyć. Kurde fajna walka ;D Ale nie ukrywam, ze jak spotkałbym jeszcze takiego jednego to chyba nie dałbym rady.
No to wypada się tutaj rozejrzeć. Dwa korytarze, w lewo i w prawo. Badania kiedyś wykazały, że większość ludzi ma tendencję do podświadomego wybierania lewej strony, jako przeciwnej do swojej dominującej ręki. Dlatego ja TEŻ wybrałbym lewą stronę. Ale, żeby przechytrzyć siebie, poszedłem w prawo. Dumny ze swego świadomego wyboru otwieram drzwi a tam…:
OGNISTY DUCH, kolejny, i jeszcze KAMIENNY STRAŻNIK. Podświadomość ty #!$%@?!...martwybezimienny.png
Poszedłem więc w następnym save’ie w lewo. Otwieram drzwi a tam to samo xD No kuźwa mać! No to ja szarża na kamiennego strażnika, padł bardzo szybko, o cholera, to teraz ognisty demon, lewo prawo, krok w tył, cios cios cios cios. I padł. Padł! Kurde PADŁ! A ja wyszedłem bez szwanku z sytuacji ;D No to ja dumny z siebie po wypiciu mikstury uzdrawiającej poszedłem dalej. Dotarłem do pomieszczenia w którym znajdowały się pulpity z kamiennymi księgami, z których skorzystałem, w sensie przeczytałem i mam dzięki temu expa. Pokonałem tez kolejnego kamiennego strażnika. W kolejnych pomieszczeniach to samo, aż w końcu dotarłem do kolejnego ognistego demona. Tutaj jednak chłodna kalkulacja i sprytne odskakiwanie podczas walki pozwoliło mi kontrolować pojedynek i przemycić go na swoje warunki. Duch padł, a ja miałem swobodę w zwiedzaniu całości kompleksu. Prócz drobnych znajdziek znalazłem w końcu żółtą tabliczkę.
Czyli mam niebieską, fioletową, żółtą, przewiduję uwaga, że będzie jeszcze pewnie zielona, czarna, szara albo czerwona. Takie domyślne kolory.
Wróciłem się do Saturasa i mogłem w końcu zakończyć wędrówkę po zachodniej części wyspy i udać się na bagna, celem znalezienia obozu bandytów, kolejnej świątyni, tabliczki a przede wszystkim Kruka!

BAGNO, DOM UZDROWICIELI I OBÓZ BANDYTÓW

Zanim jednak wybrałem się na bagna to wróciłem się jeszcze do piratów i nauczyłem się w końcu złodziejstwa. Uznałem, że skoro i tak do bandytów lecę na przeszpiegi, tak przy okazji ich wszystkich pookradam xD Zawsze to exp ( z tego co mówicie). Kupiłem umiejętność i profilaktycznie wypróbowałem ją na kilku piratach. A więc tak to działa. Po prostu muszę ryzykować i albo się uda kradzież albo nie. Ma to swój sens, choć szczerze sądziłem, że muszę się skradać i pod osłoną nocy grzebać ludziom w ekwipunku. No ale dobre i to, przynajmniej nie trzeba się nie wiadomo jak męczyć.
Kiedy tylko zszedłem w dół ścieżki prowadzącej na bagna tak od razu poczułem się jak w domu, jeszcze tylko brakowało zapachu palonej bagiennego ziela i obozu bractwa. Wszystkie te dźwięki, bagienna muzyka i krwiopijce przypomniały mi to wszystko. Jakoś te bagienne poziomy chyba najlepiej tym twórcom gry wychodzą. Aa no i podziemia i dungeony. Na bagnach musiałem uważać by się nie zgubić. Dlatego tez uznałem, że pójdę w prawo i będę trzymał się mniej więcej okrężnej drogi.
Bagna okazały się jednolitym ale w miarę spójnym miejscem, choć gdyby nie mapa, to mógłbym stracić orientację. Od razu zostałem zaatakowany przez lokalne stwory, jak nowe „trutnie”, które zatruwają gdy się je pokona, gobliny, bagienne kretoszczury, oraz błotne węże. Te ostatnie sprawiły mi trochę strachu, ale na szczęście okazałem się na tyle mocny, że mogłem je bez problemu rozwalić. Samo bagno zostało poprawione względem pierwszej części, przede wszystkim czułem się bardziej zaszczuty i brudny przez okolicę. Atmosfera tak gęsta, że nawet mój rapier nie mógł jej przeciąć. Przeciąć za to mógł stwory znajdujące się na mojej drodze. A ja dzięki temu dotarłem do pierwszego ważnego punktu, mianowicie kolejnego piedestału kamienia ogniskującego. Oczywiście od razu aktywowałem go.
W miarę oddalania się od epicentrum jarkendaru i zapuszczając się coraz dalej w odmęty bagnistego terenu spotkałem pierwszych bandytów. Tutaj wykazałem się trochę nieświadomą głupotą, bo szedłem tam w zbroi pirackiej, a moim zadaniem były szpiegi. Więc mnie atakowali xD No to założyłem zbroję bandytów i poszedłem do nich. Bandycie opowiedzieli mi o tym, że Kruk znalazł tutaj kopalnię złota i dlatego założono obóz bandytów. No tak, można się domyślić, bandom zawsze zależy na władzy i kasie. W ten sposób dowiedziałem się też, że do obozu nie można się dostać „od tak”. A wejścia pilnuje niejaki Franko, który zleca nowoprzybyłym bandytom zadania celem sprawdzenia ich przydatności, by potem ich wpuszczać po kolei, gdy zwolni się miejsce w obozie bądź kopalni. Ahh już mi się podoba. Bandyci, wszechobecne cwaniactwo i próba zaistnienia wśród tych ludzi celem wydobycia od nich informacji o Kruku. I to na bagiennym obozie :D
Wśród bandytów znalazł się mężczyzna imieniem Edgor, który wspomniał coś o zadaniu zdobycia „zielonej tabliczki” z pobliskich ruin. Hmmm No o co może chodzić ;) Skierowałem się więc w tamto miejsce, na mapie ewidentnie było widać o co chodzi. Wśród bagien w pewnym momencie skały rozrzedziły się formując ścieżkę prowadzącą do pokrytej porostami świątyni uzdrowicieli. To tam czeka na mnie zielona tabliczka.
Wszedłem więc do środka, dziwnie pusto, jedyne co to widzę po środku kamiennego strażnika. No dobra, to podbijam do niego i zaczynam atakować. I nagle z jednego strażnika zrobiło się chyba 10! Kuźwa, poukrywali się w cieniach po rogach wielkiej sali. O fuck fuck. Uzurpuruję sobie prawo do nowego czaru w grze „taktyczny odwrót”, który polegałby na teleportacji do bezpiecznego miejsca. Inna nazwa tego czaru wśród fandomu powinna brzmieć „desperackie #!$%@?” xD No ale, prawo prawem, czaru tego nie ma więc moja ucieczka skończyła się tym, że zginąłem. Do następnej walki podszedłem więc z większą ostrożnością, pierw wytłukłem wszystkich strażników ukrywających się u wejścia do sali, potem w środku po rogach, by na samym końcu dobić tego, który zaczął tę całą masakrę. No i w skrzyni znalazłem nie jedną, a aż dwie tabliczki zielone! O proszę.
Z ważniejszych jeszcze rzeczy, to znalazłem tutaj też jaskinię z bandytami, oraz Logana, który zrobił ze mną zadanie oczyszczenia bagien z błotnych węży. A w jaskini obok pewien Tom opowiedział mi o tym, jak Juan (bandyta) zabił dwóch piratów, tych samych, których ciała znalazłem w jednych z poprzednich kronik. Wszystko ładnie się zazębia, zwłaszcza, że Bill chciał bym się dowiedział, kto jest mordercą.
Po mniej więcej oczyszczeniu bagien udałem się w końcu do obozu bandytów. A raczej do wejścia. No i na miejscu przywitał mnie Franko, który oczywiście nie chciał mnie wpuścić, bo „mam już Ukraińców na Pana miejsce”. Polecił mi, że jeśli chcę wejść to muszę pomóc Loganowi wyczyścić bagno z błotnych węży. No ale przecież mu pomogłem to wpuść mnie! Jeszcze tabliczka zielona od Edgora? No też ją mam. No i co?
I mnie #!$%@? #!$%@? nie chciał wpuścić, bo „wpuściłem już Logana, dla ciebie nie ma miejsca, przykro mi”. Instynkt Gothica I przypomniał mi co się robi w takich sytuacjach. Wyzwałem dzbana na pojedynek który wygrałem, nawet nie zdążył się odpowiednio obronić :D Franko padł, a Ramon (przy bramie) oczywiście mnie wpuścił ;D
Ahhh, bagienne klimaty połączone z rozpadającymi się ruinami i podsycone bandyckim klimatem. Coś czuję, że w następnych kronikach czeka mnie sporo zabawy!

Opinia:
Kurde szukanie tych tabliczek kojarzyło mi się z poszukiwaniami kamieni ogniskujących. Też mierzyłem się z potworami, wchodziłem do ruin i tak dalej. A bagienne zarośla na wschodzie to najlepsza lokacja w Jarkendarze, klimatyczna, brudna i odpowiednio nieprzyjemna jak na Gothicowe standardy. Łatwo się zgubić, może cię zeżreć jakiś jaszczur, a bandyci tylko odpowiednio ubarwiają temat, zwłaszcza kiedy wiesz, że wybudowali się przy starożytnej świątyni Adanosa. Piraci też byli spoko, ale tutaj sprawa jest inna, moim zdaniem lepsza. W dodatku kurde, znajome imiona, Thorus, Fisk, Snaf itp. Co prawda wiem, że zabiłem ich w poprzedniej części podczas „krwawych godów Starego Obozu”, ale była to pewna fillerowa wstawka. Nie czuję się z tego powodu oszukany, a wręcz jestem ciekaw czy oni jakoś na mnie zareagują. Zwłaszcza kiedy cały czas chodzi za mną ten list gończy wystawiony przez Kruka i Dextera. A kradzież kieszonkowa tylko urozmaica zabawę, nie czuję żadnych wyrzutów sumienia rozkradając bandytów. Jeżeli mi się uda to rozkradnę cały ich obóz. Ciekawy czy czeka mnie jakaś ich czystka, jak poprzednim razem? Korci mnie by użyć deszczu ognia na nich wszystkich. W sumie w jakimś stopniu mógłbym to zrobić, ale wolę jednak być tym szpiegiem!

#gothickroniki #gothic #gothic2
Dziuzeppe - Kroniki Gothic II Noc Kruka – część XI (Stan postaci poziom 22 – NAJEMNIK...

źródło: comment_WODL1dUmsIuoWEUQaNBJXmMULQElfHNP.jpg

Pobierz
  • 57
@sztoosik: Ciesze się <3 Sam zawsze jestem zadowolony kiedy klikam enter wysyłając wypociny na mirko ;D Najgorsze tylko jest wołanie. Ale tak do 200 osób jest spoko, najgorzej było raz przy pierwszej części jak musiałem zawołać prawie 500 osób ;D
@Dziuzeppe: Czemu nie masz miecza mistrzowskiego? 60 zręczności wymaga, po drodze powinieneś zebrać kilka tabliczek i dawno mieć ponad 60. Sam Eremita za ubranie dał Ci tabliczke +6 zręczności. Przejrzyj eq i użyj sobie wszystkiego co masz do zręczności. Dodatkowo przed kradzieżą kieszonkową zakładaj pierścienie, amulet, pas i co tylko masz co podnosi zręczność. Do każdej postaci przypisana jest konkretna wymagana liczba punktów zręczności żeby ją okraść także nie jest to
@kRpt: Bo nie wiem gdzie takowy zdobyć xD W ekwipunku na pewno go nie mam bo sprawdzam go dokładnie. A co do tabliczek to mam chyba jedną III poziomu, ale nie mam nauczonego języka by je przeczytać. A co do kradzieży to właśnie robiłem tak jak mówisz, przed kradzieżą podwyższam sobie zręczność pierścieniami i pasem.
@Dziuzeppe: Tam gdzie jest ta świątynia z zieloną tabliczką na bagnach jest szczaw królewski. Przed schodami jest taki kamienny słup po lewej stronie, pomiędzy nim a drzewem jest szczaw. Wystarczy że poszukasz wokół słupa dokładnie bo jest przy nim.
Weź sobie zbierz kamienne tabliczki dokładnie, tutaj masz mapke http://www.worldofgothic.com/images/g2addonkarten/addonworld_tables.jpg

Miecz mistrzowski ma Martin (ten strażnik w porcie). Ma go na sprzedaż, ale jak patrzyłeś jego towary to mogło się zbugować i