Wpis z mikrobloga

Fredo, załogant Guliwera

- Fredo, a Ty to miałeś jakąś rodzinę? - Zapytał niepewnie jeden z karłów. Rodzina była drażliwym tematem, ale Fredo wyglądał dziś na wyjątkowo zrelaksowanego. Jak chodzi o ścisłość to od dwóch godzin leżał uśmiechnięty na pokładzie, ale właśnie zaczynał odzyskiwać przytomność.
- No pewnie co miałem nie mieć. Normalnie ojca, matkę, 2 braci i siostrę. Pływaliśmy i łowiliśmy ryby. Dobry spokojny czas.
- Aaa... rybacy? To jak trafiłeś na piracką krypę?
- Płynęliśmy przez wyjątkowo ciepłą wodę. Nagle patrze - ogromna ryba, i taka od razu gotowa do zjedzenia - no to ją haps! A ona się siłuje i siłuje, co ją próbuje wyciągnąć to ona mocniej, w końcu straciłem siły. Chcę ją puścić ale nie mogę - to ona mnie ciągnie dziadówa jedna!
- Wo! I co dalej?
- No i dalej jak nie pociągnie - aż wyskoczyłem z wody i wylądowałem na pokładzie! Sam Furion mnie wyciągnął! Rzucam się miotam! Ale nie, uwalili mnie jakimiś sieciami, a potem rzuciła się na mnie banda karzełków, pokroiła na kawałki i zjadła!
- Co?!
- Mówię Wam, p--------e jest być delfinem! Reeeeeekkkk! - Delfin Fredo na brzuchu odskakał w stronę swojej kajuty


#piracifabularnie
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach