Wpis z mikrobloga

To będzie podróż sentymentalna. Wczoraj napisałem o "THE SHOT" Michaela Jordana ze śmiałą tezą, że to wtedy narodziła się jego legenda. Nawet w przypływie ułańskiej fantazji pomyślałem, że taki tekst to powinien się na głównym wykopie znaleźć (σ ͜ʖσ)

Historię tego rzutu Michaela znamy wszyscy. Pomyślałem jednak, że sam dla siebie sprawdzę i opiszę, która to była runda, jakie były wyniki itd. W 1989 roku miałem 8 lat i nie będę czarował, że już wtedy interesowałem się #nba
Miałem za to nagrany na video inny mecz Cavs - Bulls, kiedy też Jordan trafił na zwycięstwo, ale jeśli mnie pamięć nie myli, to grał tyłem do kosza i dopiero wtedy z odchylenia oddał rzut.

NBA wciągnęła mnie tak "na maksa" w 1993 roku, ale chwilę po tym jak pokochałem MJ'a ten zakończył karierę. W 1994 roku poza Golden State Warriors (Sprewell, Jennings, Mullin, Gatling, Hardaway itd.) kibicowałem w finale Knicks. Ustawiałem dwa budziki w nocy i robiłem ręcznie statystyki. Tabelki i kreski przy oddanych, celnych, zbiórkach, asystach itd. Chciałem wiedzieć - tak dla siebie, potem je sumowałem i przepisywałem do zeszytu. Nie było internetu :) wyniki NBA były na telegazecie, był tygodnik BASKET oraz Przegląd Sportowy.

Rok później, czyli w 1995 wrócił Jordan. Kibicowałem więc Bulls i Warriors oczywiście (dziś już im nie kibicuję, ale sentyment pozostał). Pamietam też bardzo dobrze rywalizację Knicks - Pacers. Dale Davis i Antonio Davis kontra Charles Oakley i Anthony Mason pod koszami, a do tego Patrick Ewing vs. Rik Smits - holender mierzący 224cm.

Pamiętam też ten słynny mecz Knicks - Pacers, który chciałem tu podrzucić: 24 lata temu Reggie Miller zdobył 8 punktów w 9 sekund! też zrobiłem to trochę dla siebie, przypomniałem sobie, która to była runda, który mecz, jakie były okoliczności. Trudno uwierzyć, że to było 24 lata temu. Zapraszam do krótkiej podróży do lat 90-tych. W najbliższym czasie mam nadzieję na więcej takich podróży przy różnych okazjach.

pozdrawiam
MP
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@PROBASKET: uwielbiam gościa po dziś dzień. Nie będę ukrywał, ze moja fascynacja NBA rozpoczęła się gdy on był u schyłku kariery i zawsze sobie powtarzam, ze wydałbym wszystkie oszczędności żeby zobaczyć go w prime time. Jego postawa kształtowała mnie jako gracza na boisku, a to z kolei kształtowało mnie jako człowieka. Niesamowity gracz który miał wpływ na życia wielu ludzi - dlatego w moim sercu zawsze będzie GOAT. Rzut sam
  • Odpowiedz
@PROBASKET: To też jest takie bardzo ikoniczne, jak twoje zagranie staje się "The cośtam", gdzie cośtam jest takim często używanym, ogólnym wyrażeniem - tak jak tutaj "The Shot" czy "The Block" Jamesa.
  • Odpowiedz
@fordern: dokładnie. Tak rodzą się legendy. Blok LeBrona rzeczywiście może być tak zapamiętany. Zwłaszcza dzięki technologii - ujęcia kamer, ale też wyliczenia ile miał czasu itd.
  • Odpowiedz
@PROBASKET: No i to jest też przypisane do tych największych z największych - Iverson jako legenda nieco mniejszego kalibru miał zaledwie "The Crossover" - to nie brzmi tak jak wymienione wyżej "The shot" albo "The Block" ( ͡° ͜ʖ ͡°) Czekamy na "The Rebound"? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

  • Odpowiedz
@fordern: dokładnie, może "The Answer" to jednak była tego rodzaju próba nazwania? nadania znaczenia?

Myślę, że wielu było wybitnych zawodników, którzy mieli wspaniałe kariery i zapisali się w historii i ich cenimy. Przecież duet Stockton&Malone do dziś uważany jest za wzór, jeśli chodzi o współpracę rozgrywającego z graczem podkoszowym, pick&rolle itd.

W przeciwieństwie do amerykańskiej wizji świata, że "tylko mistrzowie się liczą" uważam, że liczą się ci, którzy grają na najwyższym poziomie i biorą udział w wyścigu, a nie tylko zwycięzcy, bo mistrz co roku jest jeden, a rywalizuje o mistrzostwo zawsze kilka drużyn. Niektórzy są bardzo blisko i potem patrząc na całą karierę nawet, jeśli nie mają pierścienia to ich kariery były wielkie, wspaniałe, wybitne np. Charles Barkley, albo Reggie Miller czy Tracy
  • Odpowiedz