Wpis z mikrobloga

Wiem, że to nie wielkanocny kontent, ale...
robiłem porządek w garażu i trafiłem na migomat, który kupiłem po pijaku jakieś półtora roku temu. Nówka, stanley. Otworzyłem pudełko no i rzeczywiście jest. Akcja była gruba, nie pamiętam dokładnie, co się wydarzyło, ale koniec końców obudziłem się z nowym migomatem. Moralniak sprawił, że zamknąłem go w garażu i wyparłem z pamięci, jednak z perspektywy czasu to i tak znacznie lepiej, niż obudzić się z pasztetem albo teściową, więc nie narzekam. Przyznam się, że kiedyś po pijaku kupiłem lampę wiszącą i łaziłem z nią całą noc po mieście. Na kwadrat wróciłem bez portfela i telefonu, ale, #!$%@?, z lampą. Nie pytajcie.
Sprawa jest teraz taka, że nie wiem, jak się tego używa. Trzeba ponoć jakąś butlę dokupić, zawory itd - jestem w tej materii prawiczkiem, nigdy nie trzymałem spawarki za elektrodę, nie zajarzyłem łuku ani nie stuknąłem żużla (żula też nie), więc z wyrozumiałością proszę. Stan na dziś jest taki, że mam migomat, przewód gumowy z rączką i drutem w środku. Co dalej? Pospawałbym sobie coś, może mnie to przeistoczy.

#pracaspawaczamnieprzeistacza #spawanie #spawajzwykopem
  • 7