Aktywne Wpisy
feainewedd_ +14
Czuję, że życie przecieka mi przez palce. Nieustannie z rozrzewnieniem rozpamiętuję moją młodość, gdy przeżywałam silne fascynacje różnymi dziedzinami jak sztuka, literatura, muzyka czy nauka, gdy z ochotą wychodziłam wieczorem z przyjaciółmi do parku czy na działkę rozkoszując się letnim powietrzem, zapachem kwiatów i radością wynikającą z poczucia bliskości z tymi ludźmi. Tamten okres miał w sobie dużo magii, może dlatego że dorastałam i dla nastoletniego umysłu wszystko wydawało się ciekawe, istotne,
eisil +10
Czy ktoś z was też ma spory problem z orientacją w terenie? ( ͡º ͜ʖ͡º)
Mi z dużą trudnością przychodzi zapamiętanie drogi.
#przegryw #psychologia
Mi z dużą trudnością przychodzi zapamiętanie drogi.
#przegryw #psychologia
Dzisiaj mam 26 lat, w wieku 20 lat poznałem dziewczynę. Jendakże nie licząc pierwszych dni podniecenia okazało się, że w sumie nie tak wiele się zmieniło. Niby poczucie, że jesteś dla kogoś ważnym było uczuciem przyjemnym, ale w żadnym razie nie rozwiązało mi problemów z samym sobą, z poczuciem własnej wartości, nie pomogło mi pokonać moich lęków. Po 3 latach się z nią rozstałem, już po dowiedziałem się, że mnie zdradzała. Mimo iż chorowałem na depresje pewnie gdzieś od 17 roku życia, wiadomość o tym, że się puszczała było dla mnie ciosem, którego nie potrafiłem znieść, wtedy wiedząc że bez pomocy pozbawie siebie życia, pierwszy raz skorzystałem z pomocy psychologicznej i psychiatrycznej. Po paru tygodniach przyjmowania leków i terapii psychiatra zdecydował się na wypisanie mi kwitu na zakład zamknięty, który ze względu na toczące się studia zamieniony został na oddział dzienny. Koniec końców ta pomoc mi pomogła, po 1,5 roku od rozstaniu się z byłą, poznałem inną, którą po roku tym razem ja opuściłem.
A dlaczego ją opuściłem? Dlatego, że w żaden sposób kobieta nie może mi pomóc. Po tym wszystkim ja nie potrafię nikogo pokochać, ale przede wszystkim, podświadomie nigdy nie uwierzyłem i chyba nigdy nie uwierze, że ktoś może mnie faktycznie pokochać. Nie kochałem jej, chyba od początku, nie wiem jednak czy wina była w niej, czy we mnie. Żyje obecnie w kawalerce, żyje pracą, i chyba nie jest najgorzej. Nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że jestem szczęśliwy, ale jakoś takie uświadomienie sobie, że na dobrą sprawę nic się nie zmieni, mogę się frustrować, denerwować, ale zostanie jak zostanie. Niczego od siebie nie wymagam, żyje z dnia na dzień, świadomość że i tak nic nie mogę chroni mnie przed jakąś wewnętrzną szamotaniną. Nie mam zamiaru już nigdy szukać kobiety, obecnie ich wymagania są wysokie, a zazwyczaj nie oferują zbyt wiele. Nie mam o to jednak do nich żalu, sam wiem, że nie jestem osobą przystojną, nie jestem w stanie zapewnić im emocji które oczekują, więc zamiast się frustrować staram się to po prostu rozumieć i akceptować, niech żyją jak chcą, ja muszę żyć bez nich.
Kończąc, myśle że można wyjść z przegrywu, niemniej przegryw nigdy nie wyjdzie z Ciebie. Najlepsze co można zrobić, to to zaakceptować, nie oszukiwać się, że świat jest zły i niesprawiedliwy, a nasz los może się zmienić. Nawet jeżeli poprawi się, to tylko krótkodystansowo. Koniec końców, w dłuższej perspektywie, dalej będziesz śmieciem.
@Ziutoslav: jaką suką trzeba być żeby będąc z kimś w takim długotrwałym związku zdradzać? nigdy tego nie pojme. przynajmniej by zachowała resztki godności i jak już chce z kimś innym się ruchać to niech mu to powie wprost i z nim zerwie.( ͡° ʖ̯ ͡°)
jak nie chcesz mieć dzieci to taki plan może się sprawdzić, no ale w późniejszych latach będzie pewnie czegoś brakować, a koledzy znajdą baby i ustatkują się. (・へ・)
Żeby móc tak funkcjonować musisz być w pełni zdrową jednostką, świadomą swojej wartości. Niestety, przegryw zostaje
Też staram się pogodzić z tym jaki jaki jestem wewnątrz - może to wiązać się z odpuszczeniem