Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
O co chodzi z tym parciem #przegryw na posiadanie #rozowypasek? Czy ja jestem jakiś dziwny czy ten tag to zbiorowisko stulejek? Te ciągłe płacze, bo chad to, bo normik tamto, porównywanie seksu do oddychania itd.

Tak, jestem brzydki i dość niski.
Tak, nigdy nie miałem powodzenia u kobiet mimo bycia normalnym typem.
Tak, wychowałem się w Polsce Z.
Tak, 23lvl i żadnych doświadczeń.

Nie, nie uważam się za przegrywa.

Zdajecie sobie sprawę drogie przegrywy, że nabijacie różowym ego nie gorzej niż znienawidzeni przez was spermiarze? Na każdym kroku podkreślacie jak to życie bez dziewczyny nie ma sensu, wklejacie te piramidki mówiące o tym jak to nie da się żyć bez segzów i żalicie się na bananowych oskarków (w życiu nie miałem do czynienia z bananową młodzieżą, nie znam nikogo komu starzy kupiliby mieszkanie, nie wiem, może mam pecha, a może wy macie urojenia i wszędzie widzicie Brajanów i Chadów).

Na podstawie obserwacji znajomych, którzy mają dziewczyny widzę ile plusów ma bycie samemu:
- robisz co chcesz i kiedy chcesz (w granicach prawa)
- chcesz obejrzeć mecz, oglądasz mecz
- chcesz iść na piwo, idziesz na piwo
- weekendowy wyjazd z kumplami, proszzzz
- zero fochów i kłótni
- zero dodatkowych problemów
- nie muszę chodzić na wesela i inne rodzinne imprezy, których nie trawię
- mam wolne 14.02 i 08.03 :)

Powiecie - "ale ja mam rozową i nie mam tych problemów". No ok, ale takie sytuacje to wyjątki, większość facetów to książkowi pantoflarze.

Od kiedy jakieś dwa lata temu zająłem się na poważnie sobą, to nawet jakbym miał okazję na związek (scenariusz rodem z sci-fi) to nie za bardzo mam na to czas - praca, nauka, hobby, ogarnianie życia, treningi... Może zamiast tak jęczeć to weźcie się w garść, tak dla siebie. Róbcie co lubicie i miejcie w dupie co inni o tym myślą. Takie zadręczanie się i narzucanie coraz większej presji to prosta droga do depresji, przemyślcie to. Im mniej czasu będziecie się nudzić w ciągu dnia, tym wasze spojrzenie na różne sprawy (również związki) będzie bardziej trzeźwe. Jasne, że to wymaga pracy, ale nic w życiu nie ma za darmo (nawet segzów).

Nie rozumiem też napier*alania na kobiety, bo chcą przystojnych typów, a wciskają przegrywom kit, że liczy się charakter. One tylko korzystają z okazji, nie ich wina, że większość facetów to spermiarze albo frajerzy dający się owinąć lasce wokół palca...

I żeby nie było, nie chcę jakoś demonizować relacji damsko-męskich, wszystko ma swoje plusy i minusy, ale mam wrażenie, że wykopki nie potrafią dostrzec tych plusów bycia samemu. Jeżeli masz mordę jak dupa pawiana i jesteś wzrostu siedzącego psa, a jednocześnie nie jesteś na tyle zdesperowany, żeby wiązać się z byle kim, to pogódź się z tym i zrób coś dobrego dla siebie, choćby miało to być zarobienie hajsu i wydanie go na roksę. Aha, odstawcie też tag przegryw, bo to strasznie toksyczne miejsce, gdzie jedni będą wam mówić, że wszystko to wasza wina, a inni będą mówić, że nie warto nic robić, bo banan łukaszek ma to wszystko na starcie.

Strasznie chaotyczny wysryw, ale słabo mi wychodzi robienie kilku rzeczy na raz ;)

PS. Czy mój punkt widzenia można podciągnąć pod #mgtow?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 11
Czy mój punkt widzenia można podciągnąć pod #mgtow?


@AnonimoweMirkoWyznania: Tak.

Co do reszty zgadzam się tylko połowicznie. Przegrywy z wykopu mocno przesadzają z marudzeniem, ale tylko w kontekście wieku jaki mają. Ja mając 2X lat żyłem w poczuciu mocnego mgtow i byłem szczęśliwy. Teraz jednak zmęczyłem się samotnym życiem i intensywniej zacząłem poszukiwać różowego paska. Póki co bezowocnie, ale pewne doświadczenia już wpadły.
AlphaCentauri: Mirki tak się złożyło że moja siostra pracuje w tej samej firmie co moja narzeczona, jest to praca w restauracji w bardzo duzym mieście gdzie jest dosyć "busy" czyli maja bardzo dużo pracy. Dodam jeszcze że mam w granicach 30 lat, żeby ktoś nie pomyślał że pisze 16 latek..bo jednak ''siostra'' no troche dziwnie brzmi ale do rzeczy ps: (ona jeszcze bardziej dorosła niż ja). Dziś rozmawiając z nią niezbyt
Gerwazy: Bardzo dobry wpis Mirku! Patrzę z perspektywy czasu starego faceta i żałuję, że nie było możliwości w młodości skorzystać z takich rad, bo wiele czasu tylko się zamartwiałem, że nie mogę znaleźć drugiej połowy i wszystko mocno odjechało. Wtedy była tylko presja na założenie rodziny, kawaler kojarzył się tylko pejoratywnie. Szczęście, że nie wpadłem w alkoholizm jak inni samotni kumple lub w prochy, jednak żal straconego czasu, bo mogłem zrobić