Wpis z mikrobloga

Zgadzam się że nauczyciele powinni dostać podwyżkę, (i tutaj przechodzimy do magicznego) ale niech za tą podwyżką idzie też podwyższenie jakości. Odłóżmy politykę i to jak PiS został zakładnikiem swojego komunistycznego rozdawnictwa. Chodzi mi tylko stosunek praca/pieniądze.

Opcja 1: Większość osób jak dostaje podwyżkę, to dostaje dodatkowe obowiązki.
Opcja 2: Chcesz dostać więcej pieniędzy za te same obowiązki? Zmień pracę. Jednak chcemy by nauczyciele masowo się nie uciekali, więc to odpada.

Moim zdaniem (słowo klucz) niech nauczyciele dostaną taki "przywilej" jak nauczyciele akademiccy. Tam są konsultacje i jak student nie wyrabia, to przychodzi i prosi o dodatkowe wytłumaczenie. Jakieś dodatkowe przykłady, może inna książka i może będzie łatwiej wytłumaczyć? Ci co chcą umieć więcej nie raz byli po dodatkowe materiały. Nigdy nikogo nie odprawiłem z pustymi rękami jeżeli wykazywali chęci.
Czy takie konsultacje można wprowadzić w szkole? Może 1h na klasę w tygodniu? Pewnie i tak na połowę nikt nie przyjdzie, to można sobie ogarnąć sprawdziany, czy przygotować się do zajęć. Może pomysł nie wypali, a może przyjdzie 1-2 uczniów, nadrobią temat, zaciekawią się przedmiotem?
Myślę, że mogłoby to też poprawić relacje z uczniami.

Druga sprawa, to nie znam dziecka które by powiedziało że coś je w szkole zaciekawiło. Nawet na chemii, gdzie kiedyś wystarczyło zmienić kolor odczynnika by mieć maksimum uwagi od klasy. Tutaj w sumie nie wiem czyja jest wina, ale domyślam się że pasywność nauczycieli nie pomaga.

Przykładem tego jak dużo dają z siebie nauczyciele jest mój kolega, który utrzymuje się tylko z korepetycji. Rodzice wolą by ktoś za duże pieniądze uczył ich dzieci co to chemia i matematyka. Zgadzamy się że połowa z tych co przychodzą to debile, ale kumpel jest w stanie z nich wykrzesać wiedzę, by spokojnie wrócili i zdali.

Państwo ma okazję coś ugrać dla uczniów, ale może się okazać że jedyne co będzie to tydzień wolnego i braki w materiale.
Jak ktoś ma lepszy pomysł to chętnie przeczytam. Proszę jedynie bez polityki.

#strajknauczycieli #strajk
  • 8
@Gorrann: daj je napisaleś tak by ktoś zrozumiał że to twoje zdanie i źle tego nie odebrał co na wykopie jest bardzo częste

Ogólnie zgadzam się z Tobą ale chciałbym by przedmioty były trochę bardziej dopasowane do danej klasy, np. uczniowie deklarują się czego chcą więcej a czego mniej (ogólnie bilans godzin cały czas taki sam) i np jeden chce więcej historii to ma 2h więcej w tygodniu inny mniej to
@Gorrann właściciel prywatnej szkoły wypowiadał się gdzieś w internecie ostatnio, że 70% chętnych nauczycieli do pracy u niego się nie nadawała, a nauczycielka muzyki na żadnym instrumencie nawet nie potrafiła grać, ale papierków trochę miała i wymagała.
@Xarath: Jak dostajesz podwyżkę o 20-30% bo Twój szef stwierdził; w sumie za mało zarabiałeś w stosunku do rynku, to jestem pod wrażeniem. Market adjustment działa z reguły wtedy kiedy się rzuci papierami i nagle się pracodawcy przypomina jaki to ważny byłeś i chce wyrównać do tego jak wygląda rynek.
@MegaZU0: Koleżanka pracuje w prywatnej szkole. Powiedziała że jak robiła zajęcia dodatkowe i tłumaczyła zadań w dodatkowy sposób, (np posiłkując się kserówkami z innych książek) to przyszła dyrektora i powiedziała:
1. Za to muszą dopłacić
2. Masz robić jak każe szkoła (czyli dyrektorka), a nie to jak dzieciom jest wygodnie.

EDIT: w prywatnej jest plus że można bardzo mocno wymagać i jest szansa że to będzie, ale często taka sama patola
@Gorrann: tak, zdecydowanie to jest jeden z momentów aczkolwiek jeśli jesteś zdeterminowany i znasz swoją wartość to jesteś w stanie to uzyskać także w inny sposób. Oczywiście nie jest to pstryknięcie palcami ale jeśli i Ty i Twój manager plus jakaś osoba z HR czy C&B wiedzą iż na rynku sytuacja jest inna niż na twoim pasku no to raczej można się dogadać - oczywiście wiele wynika też z sytuacji pracodawcy.