Wpis z mikrobloga

O jak mi jest ciężko, mówię Wam. Czuję jakbym tym wpisem sobie strzelał w głowę, ale wóz albo przewóz, będzie o nerwicy, jak zwykle. Pozwólcie, że uchylę Wam rąbka mojego #!$%@?, usiądźcie i posłuchajcie.

To jak bardzo jestem opanowany zależy od stanu w jakim znajduje się mój organizm. Normalnie nie mam problemów, ale czasem się coś zmienia i jestem kłębkiem nerwów. Nie wiem co się dzieje z moim ciałem, równowaga chemiczna jakoś musi się zaburzać i to sprawia, że ciężko zachować mi spokój, cały roztrzęsiony jestem, przejmuję się wszystkim, w walce z nerwicą to nie pomaga. Nie zdarza mi się często, zazwyczaj raz na miesiąc, ale jak już jest to jest mega upierdliwe.

Słabym punktem mojej nerwicy zawsze były oczy. Często wydaje mi się, że może się coś z nimi stać niedobrego. Tak jak wczoraj sobie komentowałem wpis pewnego sympatycznego Mirka i chyba podczas edycji się nieco zsunąłem z fotela i jakoś tak mną zatrzęsło (czy jakoś tak, już sam nie pamiętam dokładnie czemu się źle czuję) i tak miałem za dawnych czasów, że jeżeli odczułem wstrząs w kontekście oczu, to panika, bo się bałem, że mi nie wiem co, chyba wypadną z czaszki. Normalnie mam to teraz opanowane, ale jak wspominałem, mam TE DNI i #!$%@? ciężko mi nad sobą panować. Jako, że stawiam opór, od wczoraj czuję się jakby moje gałki oczne były powoli wypychane poza czaszkę. Jak piszę o tym uczuciu to mnie aż trzepie.

Ale ne chcę ulegać, nie chcę kasować komentarza pod wpisem tego sympatycznego Mirka, zwłaszcza że zaobserwowałem też jego tag i patrzę na jego nazwę i jak mnie to uruchamia to nienawidzę tego. Po to ten wpis, żeby utwierdzić się w postanowieniu walki, bo nie będę mógł go usunąć, a kojarzyć mi się będzie z tym stanem, więc będę musiał jakoś to sobie w głowie poukładać. Ale jak mi tak źle to czuję się tak samotny i bezsilny, mam ochotę się położyć na podłodze i zdechnąć. Nie chcę walczyć już, nie mam siły, chociaż zaszedłem tak daleko, chcę żeby było jak dawniej. ALE NIE #!$%@?, NIE DAM SIĘ, DO BOJU JA #!$%@?Ę!

#przegryw #nerwica #wychodzimyzprzegrywu #nerwicowypamietnik
  • 12
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@bitcoholic: Niczego nie biorę. Trochę też dlatego, że kiedyś próbowałem brać leki na depresję i moja psychika tak źle to zniosła, że do dzisiaj budzę się zlany potem. Trochę głupi lęk, wiem, ale ja ogólnie jestem głupi. Objawów fizycznych nie mam, chyba że nerwobóle, ale te mam obcykane. Wiem, że mój wpis wygląda dramatycznie, ale pisanie to najlepszy lek w mojej sytuacji, nic mi tak nie pomaga w tej chwili.
  • Odpowiedz
@mrocznyprecel: Czemu leki na depresje przy nerwicy? Dobrać leki, które działają to jest sztuka, nie zniechęcaj się po jednych, popróbuj sobie różnych. A patrzyłeś kiedyś jak oko jest zbudowane? Może jak zobaczysz jaka to mocna konstrukcja i odporna to trochę się uspokoisz?
  • Odpowiedz
@SkrytyZolw: To był ciężki czas, depresja mnie dobijała, zwłaszcza że miałem też problemy z sercem, byłem tak zblazowany, że nerwicy prawie nie odczuwałem. Przy czym masz rację, oczywiście, jeżeli tylko poczuję się gorzej, będę próbować. Ale ta rada co do oka, to jest tak proste, a genialne zarazem. Dziękuję bardzo, jesteś cudowna.
  • Odpowiedz
@mrocznyprecel: Najczęściej psychiatrzy na lęki przypisują hydroksyzynę, tylko zdania są o niej podzielone, na mnie działa kojąco, jedynie trochę zamula, ale niektórzy jej nie polecają i po prostu nie lubią jej brać. A jeśli nie chcesz brać leków to zaopatrz się może w jakieś krople walerianowe czy dużo melissy
  • Odpowiedz
@szatkownica: Oj powiem Ci, że nie wiem czy jakiekolwiek narkotyki zapewniłyby mi takie jazdy jakie miałem po hydroksyzynie. Mój mózg w ogóle źle znosi próby wpływania na niego, nawet melissa nie zawsze pomaga. Przy czym nie pomyślałem o kroplach, spróbuję, dzięki wielkie za sugestię.
  • Odpowiedz
Ok. Założyłam konto TYLKO PO TO, by, jako osoba znająca Cię z reala, powiedzieć, byś skończył (wybaczcie kolokwializm ludzie), #!$%@?ć smuty.
Żyjesz wygodnie, na koszt rodziców, bez zmartwień, jako wieczne dziecko 30+, wmawiajace sobie, że nie ma życia po tym, jak szkolna miłostka dała mu kosza.
Jak myślę, ile...MILIONÓW...ludzi ma cięższe problemy, niż wieczny chłopiec bojący się dorosłego życia...
Masz szczęście, że pomimo pier dolenia jesteś znośną jednostką konwersacyjną... uhhh.
Zakończę pytaniem,
  • Odpowiedz